Reklama

Geopolityka

"Żołnierz kalifatu" odpowiedzialny za zamach w Nowym Jorku

Fot. 0x010C/Wikimedia Commons/CC BY SA 4.0.
Fot. 0x010C/Wikimedia Commons/CC BY SA 4.0.

Państwo Islamskie (IS) wzięło na siebie odpowiedzialność za wtorkowy zamach w Nowym Jorku, w którym zginęło osiem osób. Oświadczenie IS w tej sprawie opublikował w nocy z czwartku na piątek propagandowy tygodnik dżihadystów „Al Naba”.

IS nie podało jednak żadnych dowodów na poparcie swego twierdzenia. Napisało jedynie, że atak przeprowadził - jak cytuje amerykańskie centrum monitoringu działalności dżihadystów w internecie SITE - "jeden z żołnierzy kalifatu".

Osiem osób zginęło, a 11 zostało rannych, kiedy 29-letni mężczyzna pochodzący z Uzbekistanu wjechał we wtorek wynajętą furgonetką na ścieżkę rowerową na nowojorskim Manhattanie. Napastnik, który został postrzelony, przybył legalnie do USA w 2010 roku i osiedlił się na Florydzie.

Sprawca został zidentyfikowany jako Sajfullo Sajpow (Sayfullo Saipov). Planował zamach przez kilka tygodni. W wykorzystanym przez niego samochodzie znaleziono kilka noży oraz ręcznie napisany list w języku arabskim, w którym Sajpow skonstatował, że dżihadystyczna organizacja Państwo Islamskie "będzie istniała wiecznie".

Mężczyzna, który obecnie przebywa w szpitalu, został w środę oskarżony o spowodowanie śmierci ośmiu osób oraz o wspieranie materialne zagranicznej organizacji terrorystycznej, za co grozi mu dożywocie.

Prokurator Manhattanu Joon Kim nie wykluczył uruchomienia procedury, dzięki której możliwe byłoby domaganie się dla niego kary śmierci. Prezydent USA Donald Trump napisał w czwartek na Twitterze, że sprawca zamachu na Manhattanie zasługuje na karę śmierci. 

Koniec loterii wizowej? 

Po wtorkowym ataku terrorystycznym w Nowym Jorku Republikanie nasilili zabiegi o zakończenie programu tzw. "loterii wizowej". Sprawca zamachu, 29-letni Uzbek, osiedlił się w roku 2010 wraz z rodziną w USA dzięki temu programowi.

Prezydent Donald Trump powiedział w czwartek, że program selekcji nowych imigrantów oparty na loterii, stanowi "zagrożenie dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych" i powinien być zastąpiony systemem imigracyjnym, który byłby oparty na doborze nowych mieszkańców Ameryki pod względem ich przydatności dla gospodarki amerykańskiej.

"Ludzie, którzy przybyli dzięki loterii nie należą do najlepszych, dlatego chcemy systemu, który będzie oparty jest na kwalifikacjach i powstrzymać łańcuchową imigrację" - podkreślił prezydent. Przez "łańcuchową imigrację" Trump rozumie możliwość sprowadzenia do Stanów Zjednoczonych przez szczęśliwców, którzy wylosowali na loterii wizę stałego pobytu, swojej najbliższej rodziny.

Wcześniej, podczas rozmowy z dziennikarzami, prezydent Donald Trump powiedział, "że musimy stać się mniej politycznie poprawni i chociaż ten program brzmi miło, ja nie jestem miły". 

Paradoksalnie program loterii wizowej, oficjalnie zwany Diversified Visa Program (Zróżnicowany Program Wizowy), którego stawką jest 50 tys. wiz uprawniających ich zdobywców do osiedlenia w USA na stałe, został wprowadzony w celu mającym mało wspólnego z "poprawnością polityczną". Twórcy programu "różnorodności wizowej" chcieli poprzez zwiększenie napływu do Stanów Zjednoczonych legalnych imigrantów z Europy, zachować dotychczasową kompozycję rasową i etniczną społeczeństwa amerykańskiego.

Od roku 1990 w loterie wizowe organizowane są corocznie, a do "do wygrania" jest do 50. tys. zielonych kart rocznie. Polacy byli dopuszczeni do udziału w ostatnich loteriach wizowych. W programie DV-2017 los uśmiechnął się tylko do 517 rodaków na ogólną liczbę ok. 12 milionów uczestników na całym świecie. W programie DV-2018 możliwość starania się o "zieloną kartę" uzyskały 863 osoby z Polski. 

Jeśli prezydentowi Donaldowi Trumpowi uda się zrealizować plany reformy imigracyjnej bieżąca edycja loterii, loteria DV-2019 może być ostatnią tego rodzaju okazją do zdobycia "zielonej karty", czyli amerykańskiej wizy stałego pobytu.

PAP - mini

Reklama

Komentarze

    Reklama