Reklama

Siły zbrojne

Szef MON pozytywnie o współpracy z BBN

Fot. Oficjalny profil Antoniego Macierewicza/Facebook
Fot. Oficjalny profil Antoniego Macierewicza/Facebook

Szef MON Antoni Macierewicz pytany przez dziennikarzy o relacje między Biurem Bezpieczeństwa Narodowego a resortem obrony powiedział, że „współpraca między BBN i MON była znakomita”. W kontekście modernizacji technicznej Macierewicz wskazał na programy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej średniego zasięgu Wisła, wyrzutnie rakietowe Homar oraz okręty podwodne uzbrojone w pociski manewrujące. 

"Dzisiejsza współpraca z BBN na sali Pałacu Prezydenckiego była wspaniała, znakomita. BBN przedstawił prezydentowi do podpisu ustawę, która przyjął miesiąc temu Sejm, i prezydent ją podpisał" - powiedział Macierewicz, nawiązując do poniedziałkowej uroczystości podczas której prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę zwiększającej wydatki obronne. "Bardzo jesteśmy wdzięczni, nie wyobrażałem sobie innej możliwości" – powiedział minister, dodając zarazem, że "były momenty różnych zawahań".

To jest ustawa, która (…) została podpisana, bo sytuacja, w jakiej jest Polska, wymaga tego, byśmy mieli silną armię, by przynajmniej 200-tysięczna armia strzegła bezpieczeństwa, niepodległości Rzeczypospolitej, naszych rodzin; wymaga modernizacji tej armii, rozwoju przemysłu obronnego.

Antoni Macierewicz, minister obrony narodowej

Macierewicz powiedział, że kończą się rozmowy z firmą Raytheon, ponownie wyraził nadzieję, że umowa na dostawę zestawów Patriot zostanie podpisana w tym roku i "w końcu 2019 roku pierwsze baterie będą mogły trafić do Polski". Dostawy pierwszych zestawów artyleryjskich w ramach programu Homar szef MON spodziewa się na przełomie lat 2019/20.

Trzeci wielki wysiłek związany jest z modernizacją naszych sił morskich, przede wszystkim poprzez zakup okrętów podwodnych z rakietami manewrującymi.

Antoni Macierewicz

Według Macierewicza "bardzo długo trwało, zanim stało się jasne dla wszystkich, że okręty podwodne, które mają stanowić istotną siłę polskiej Marynarki Wojennej, są rzeczywistym potencjałem wtedy, gdy dysponują rakietami manewrującymi". "Chodzi nie tylko o obronę Bałtyku, ale także o posiadanie zdolności odstraszających" – dodał. Według zapowiedzi szefa MON wojsko ma zamówić cztery takie jednostki.

"Wszystko to razem składać się ma na taką siłę zbrojną, która będzie zdolna powstrzymać każdego przeciwnika, czyli że spełnimy konstytucyjny obowiązek jaki na armii ciąży" – mówił. Powtórzył, że dotychczas armii nie budowano tak, by mogła wypełnić to zadanie. Dodał, że Strategiczny Przegląd Obronny "przeformułował kształt armii i jej modernizacji", tak by w ciągu 10-12 lat była do tego zdolna.

Między BBN a MON są różnice poglądów dotyczące przyszłego systemu kierowania i dowodzenia wojskiem. Dotyczą one m.in. prerogatyw prezydenta i samych struktur. Nowy system ma przywrócić odrębne dowództwa rodzajów sił zbrojnych. Zarówno ośrodek prezydencki jak i MON uważają, że obowiązujący od 2014 r. system, który wprowadził dwa główne dowództwa, a Sztab Generalny uczynił głównym ośrodkiem planowani, a nie dowodzenia, należy zmienić.

Czytaj więcej: Wydatki obronne będą wyższe. Prezydent podpisał ustawę

Koncepcja MON nie przewiduje jednak postulowanego przez BBN połączonego dowództwa mającego koordynować współdziałanie sił lądowych, powietrznych, morskich i specjalnych oraz obrony terytorialnej. Resort obrony proponuje zarazem powołanie Inspektoratu Szkolenia i Dowodzenia, którego szef byłby mianowany przez ministra obrony, podczas gdy dowódców RSZ mianowałby prezydent. 

Brak uzgodnień dotyczących nowego systemu kierowania i dowodzenia i trwające prace nad nim były powodem – jak podawało BBN – odłożenia przez prezydenta nominacji generalskich planowanych na 15 sierpnia.

W czerwcu Służba Kontrwywiadu Wojskowego wszczęła postępowanie sprawdzające wobec dyrektora Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi BBN gen. bryg. Jarosława Kraszewskiego. Wszczęcie postępowania - które zgodnie z przepisami ustawy o ochronie informacji niejawnych może trwać do 12 miesięcy - oznacza czasowe odebranie dostępu do informacji niejawnych, a tym samym - jak stwierdziło Biuro- uniemożliwienie generałowi wykonywania w pełnym zakresie obowiązków służbowych w BBN.

Szef MON był także w poniedziałek pytany o sprawę gen. bryg. Krzysztofa Motackiego, wyznaczonego na dowódcę Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód z dowództwem w Elblągu, i o to, czy osobiście zapoznał się z wynikami jego badania wariograficznego. "Nigdy nie zajmuję się osobiście tymi kwestiami, które są w kompetencji służb specjalnych. Ja nadzoruję Służbę Kontrwywiadu Wojskowego, ale nie kieruję nią, choć i owszem, budowałem ten kontrwywiad, kiedyś byłem jego szefem. Wtedy zapoznawałem się z tego typu dokumentami, teraz to jest obowiązek i odpowiedzialność szefa służby, pana ministra (Piotra) Bączka" – powiedział.

Na początku października portal Onet.pl podał, że szef MON mianował dowódcą Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu oficera po kursie nadzorowanym przez radziecki wywiad wojskowy GRU. Gen. Motacki w rozmowie z Onetem przyznał, że skończył kurs w zakresie rozpoznania wojskowego w ZSRR, podkreślał, że nie był to kurs GRU, lecz "okołowojskowy". Macierewicz mówił w rozmowie z portalem niezalezna.pl, że dokumenty gen. Motackiego zostały bardzo dokładnie sprawdzone, i że Motacki na własną prośbę poddał się również badaniu wariografem.

W poniedziałek Macierewicz potwierdził też, że działająca przy MON podkomisja ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej zidentyfikowała "zapis, który z bardzo wielkim prawdopodobieństwem świadczy o eksplozji". Szef MON zaznaczył, że nie jest to zapis dźwiękowy.

PAP - mini

Reklama

Komentarze (1)

  1. skipper

    W poniedziałek Macierewicz potwierdził też, że działająca przy MON podkomisja ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej zidentyfikowała "zapis, który z bardzo wielkim prawdopodobieństwem świadczy o eksplozji". Szef MON zaznaczył, że nie jest to zapis dźwiękowy. Ostatnia deska ratunku dla podkomisji i trzeba będzie się z tym wybuchem rozstać tak jak i z miesięcznicami

    1. Bumarowiec

      Kolega ma,rację piekny prezent z pakietem części za kolejne 59 mln euro od tego bezczelnego i butnego Krzyżaka, mamy szczęście bo chcial nam jeszcze oddać ich STARE Patrioty

    2. kuligen82

      Typowy to jest twój komentarz. Nic nikomu za darmo nie dał w przypadku modernizacji Leo. Jest ona słono płacona. Problem w tym że niemiaszki jak zwykle zataiły całą prawdę o kosztach moderki. Kto jak kto ale oni wiedzą z 1000% pewnością co należy wymienić w takim zakresie jakim chcieliśmy zrobić moderke. A wiedzą to gdyż sami modernizują i mają 2a5,a6 i a7. Moderki prototypu nie robi się na nowym egzemplarzu tylko stosuje się stary i w ten sposób sprawdza które graty należy wymienić lub zaprojektować na nowo podczas dodania nowego osprzętu. 100% celowe działanie Niemców w wymiarze finansowym i politycznym

Reklama