Reklama

Geopolityka

Łapiński o sprawie płk. Juźwika: będą sprawdzeni pozostali pracownicy BBN

Fot. BBN.
Fot. BBN.

Sprawa płk. rez. Czesława Juźwika jest zamknięta; by uniknąć podobnych wątpliwość, sprawdzeni zostaną pozostali pracownicy BBN - powiedział w czwartek rzecznik prasowy prezydenta Andrzeja Dudy Krzysztof Łapiński. 

W środę w komunikacie Biuro podało, że decyzją szefa BBN Pawła Solocha w poniedziałek powołany został wewnętrzny zespół, "który dokona przeglądu zasobu kadrowego Biura i przedstawi stosowne rekomendacje w tym zakresie".

Łapiński w TVN24 powiedział, że sprawa płk Juźwika, który został odwołany z BBN po informacjach medialnych o jego służbie w WSW, nie jest problemem dla ministra Solocha, ponieważ została rozwiązana. "Co więcej, jak twierdzi, pan minister Soloch, żeby nie było takiego rodzaju wątpliwości, dokona sprawdzenia każdego kto pracuje w BBN." - stwierdził.

Ocenił, że byłoby dobrze "gdyby każdy reagował tak, jak minister Soloch" w tego typu sprawach, gdy "wypływa, że ktoś pracował w WSW, albo był absolwentem jakiejś akademii moskiewskiej, czy innej".

Czytaj też: Polscy czołgiści na pancernych zawodach w Kanadzie

W sobotę BBN podało, że Soloch zwolnił płk. rez. Czesława Juźwika, z departamentu zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi w BBN, po uzyskaniu informacji o jego służbie w Wojskowej Służbie Wewnętrznej (kontrwywiadu wojska w PRL - PAP) w latach 1983-90. Napisała o tym "Gazeta Polska".

PAP - mini

Reklama

Komentarze (3)

  1. observator

    Czy ten człowiek popełnił jakieś przestępstwo? Wszyscy wkoło wiedzieli o jego CV, o jego karierze zawodowej. Przyjmując się do pracy składał bowiem różnego rodzaju ankiety. I wtedy było dobrze. I nikt tego nie zakwestionował lub też poddawał pod wątpliwość jego służbę 30 lat temu. W normalnym państwie prawa, w każdym sądzie by wygrał sprawę. Nikt nie mówi natomiast o merytoryce tego człowieka na zajmowanym stanowisku. Oznacza to, jest to sprawa polityczna. Ciekawe jaki jest powód zwolnienia? Kodeks pracy określa co i jak. Widocznie jest to jeden z wielu przypadków tzw. "inkwizycji politycznej" . Za jakiś czas okaże się, że skala tej inkwizycji to czubek góry lodowej. Skrzywdzono człowieka i już.

    1. Saracen

      "W normalnym państwie prawa, w każdym sądzie by wygrał sprawę" Tylko że Polska nie jest ani normalna, ani nie obowiązuje w niej prawo.

    2. ZZ

      >"W normalnym państwie prawa, w każdym sądzie by wygrał sprawę." Czy Niemcy to normalne państwo prawa? Bo tam służba lub współpraca ze Stasi jest podstawą do zwolnienia z pracy.

  2. Weteran

    Czy to jakiś problem sprawdzić kariery byłych dygnitarzy?. Przecież przypadkowi ludzie nie studiowali za granicą i nie byli pchani na salon, nawet księża. Maciarewicz też powinien rozejrzeć się wokół siebie bo już wielu takich awansował.

  3. CB

    Ciekawe, że aby dostać jakieś podrzędne, najmniej płatne stanowisko w tym kraju, trzeba złożyć CV/życiorys i opisać dotychczasową karierę zawodową, a zatrudniani na najwyższe stanowiska w kraju nie muszą, bo wystarczy iż są znajomym/rodziną albo po linii partyjnej. Nikt mi też nie wmówi, że nie wiedziano gdzie pracował kiedyś ten pułkownik, bo WSW nie była tajnymi oddziałami. Od tego są również służby, które prześwietlają wszystkich kandydatów choćby aby dostali dostęp do informacji niejawnych. Pytanie tylko co później robią z taką wiedzą po sprawdzeniu. Po prostu nikomu to nie przeszkadzało, dopóki nie zrobił się szum, a teraz wszyscy udają wielce oburzonych...

Reklama