Reklama

Geopolityka

Polscy czołgiści na pancernych zawodach w Kanadzie

Żołnierze z 10 Brygady Kawalerii Pancernej trzeciego dnia kanadyjskich zawodów pancernych Worthington Challenge 2017 realizowali fazę konkursu „Technical Skills”.  

Jak informuje st.chor. Rafał Mniedło, zespół trzech zadań w ramach fazy „Technical Skills” miał na celu sprawdzenie szerokiego wachlarza umiejętności jakimi powinny dysponować załogi czołgów. Przez te kilka godzin Polacy zostali sprawdzeni pod względem wydolności fizycznej, obsługi technicznej sprzętu, udzielania pierwszej pomocy medycznej, czy też sprawdzono ich umiejętności bojowe w oparciu o symulatory komputerowe.

Pierwsze zadanie wykonywane przez świętoszowskich czołgistów sprawdzało ich wiedzę z zakresu współdziałania z artylerią. Z wykorzystaniem komputerowego symulatora dwie załogi polskiego zespołu otrzymały oddzielne zadania. Tylko po trzech żołnierzy z załóg bez swoich dowódców miało użyć ogień artylerii na wskazane cele i doprowadzić do sytuacji efektywnego ostrzelania, a następnie stworzenia zasłony dymnej uniemożliwiającej działanie „przeciwnikowi”.

Polscy żołnierze w trakcie symulacji
Fot. st.chor. Rafał Mniedło / 11DKPanc

Drugim zadaniem konkursowym Polaków był „Obstacle course”. Składaj się on z trzech elementów. Pierwszym zadaniem było pokonanie kilkusetmetrowego odcinka, na którym znajdowało się sześć przeszkód, ponadto zespół musiał całą trasę pokonać z dziewięćdziesięciokilogramowym manekinem. Po starcie pierwszą przeszkodą była trzymetrowa ściana, którą zespół musiał pokonać oraz przenieść przez nią manekina. Następnie dwóch żołnierzy na odcinku kilkuset metrów przenosiło na noszach dwa koła nośne czołgu. Następne kilkaset metrów dwóch kolejnych żołnierzy musiało wyłącznie przerzucać oponę od kanadyjskiego Kołowego Transportera Opancerzonego LAV 3. W tym samy czasie czterech pozostałych żołnierzy wraz z manekinem dodarło do czwartej przeszkody, którą był Leopard 2A4.

St. chor. Rafał Mniedło podkreśla, że ośmioosobowy zespół wraz z manekinem musiał wejść do czołgu poprzez właz ewakuacyjny znajdujący się pod spodem pojazdu, a następnie wydostać się z czołgu poprzez właz ładowniczego, znajdujący się w wieży czołgu. Po Leopardzie kolejną przeszkodą był transporter LAV3. Ośmiu żołnierzy wraz z manekinem musiało ponownie wejść do pojazdu poprzez drzwi znajdujące się z tył, a następnie wydostać się z niego poprzez właz dowódcy w wieży. Przed Polakami czekała teraz droga powrotne, na końcu której szóstą przeszkodą było powtórne pokonanie trzymetrowej ściany. Po wbiegnięciu na metę zespół był dzielony na dwie drużyny, które natychmiast przystępowały jednocześnie do dwóch kolejnych elementów tego zadania. Pierwsza załoga miała zdjąć dwa koła nośne czołgu Leopard 2A4, przenieść je do wyznaczonego miejsca i ponownie założyć. Druga załoga w tym samym czasie miała wydobyć z pojazdu LAV3 dwóch poszkodowanych oraz udzielić im pierwszej pomocy.

Żołnierze niosą manekina
Fot. st.chor. Rafał Mniedło / 11DKPanc

Ostatnim zadaniem polskich żołnierzy tego dnia było rozłożenie i złożenie na czas kanadyjskiego karabinka C7 oraz wykonanie przez dwie załogi zadań ogniowych na symulatorze komputerowym czołgu Leopard 2A4. Zadania realizowane podczas symulacji sprawdzały umiejętności Polaków pod względem radzenia sobie w różnych sytuacjach taktycznych, odmiennych reżimach oraz trybach pracy. 

Rozłożenie na części karabinu
Fot. st.chor. Rafał Mniedło / 11DKPanc

Ta faza zawodów była nie tylko sprawdzianem naszych indywidualnych umiejętności. Dzisiaj szczególnie liczył się nie tylko jeden żołnierz, dzisiaj liczył się zespół i załogi. Od naszego zgrania, zrozumienia się i umiejętności współdziałania zależało wykonanie każdego zadania. Załogi przygotowywały ostrzał artyleryjski, załogi razem pokonywały tor przeszkód oraz załogi wykonywały strzelania na symulatorze czołgu. Tylko razem mogliśmy wykonać wszystkie dzisiejsze zadania.

Porucznik Jakub Słobodzian, dowódca polskiej grupy

Przed Polakami już pozostało tylko ostatnie i najważniejsze zadanie, w czwartek 27 września zasiądą do dwóch kanadyjskich Leopardów 2A4 i będą realizowali strzelania bojowe z czołgów w dzień i w nocy. A 28 września br. dowiemy się, który z zespołów biorący udział w zawodach zdobędzie laur zwycięzcy. W zawodach uczestniczą też załogi z Kanady, Stanów Zjednoczonych, Chile oraz Danii. Zawody rozpoczęły się 24 września. Żołnierze amerykańscy używają w ich trakcie czołgów Abrams, natomiast wojskowi z pozostałych państw - kanadyjskich Leopardów 2A4.

Czytaj też: Polsko-amerykańskie strzelanie artyleryjskie

Reklama

Komentarze (3)

  1. Zbulwersowany podatnik

    Polski MON czeka na czołg nowej generacji z zamysłem żeby przestawić się generacyjnie na nowy produkt. Ale czy wziął ktoś tam pod uwagę że póki co mają w zamyśle opracować go jedynie Niemcy i Francuzi którzy nie będą mieli obowiązku go nam sprzedać? I czy wzięli pod uwagę, że takie prace trwają minimum 10 lat do wdrożenia samego prototypu, nie mówiąc już o poprawkach i tym że w pierwszej kolejności nowa generacja czołgów będzie zasilać szeregi armii Francji i Niemiec? W związku z tym nie otrzymamy nowego czołgu (nowej generacji) wcześniej niż za 15-20 lat co za tym idzie płytka modernizacja T72/PT91 oraz Leopard2PL nie wchodzi w grę. Chcąc nie chcąc musimy zabulić za modernizację Leopardów do wersji 2A7V i T72/PT91 do maksymalnego wariantu opracowanego przez Bumar. Jest jeszcze opcja zakupu Abramsów lub innego czołgu (np. Type10) ale wiąże się to z budową całej infrastruktury i zaplecza logistycznego od zera. Koszt znacznie wyższy ale i siła uderzeniowa większa. Tylko nie wiem czy wchodzenie teraz w nową konstrukcję na 30-40 lat w czasie gdy zanim przeprowadzimy cały proces niebawem powstanie nowa generacja czołgu to dobry pomysł.

    1. loki

      Wiesz jak Polska wyłożyła by kasę na opracowanie czołgu nowej generacji to Francuzy i Niemcy bardzo chętnie by nas do tego projektu zaprosili.

  2. tryt

    Czemu nie tworzy się z takich zawodów relacji filmowych? To byłby świetny materiał.

  3. men

    Może ktoś podrzuci, co to za hełmy mają nasze chłopaki?

Reklama