Reklama

Siły zbrojne

Uniwersalna Modułowa Platforma Gąsienicowa Rydwan – mrzonka czy realny plan?

  • Fot. Bram.Koster/Flickr/CC 2.0
    Fot. Bram.Koster/Flickr/CC 2.0

W ostatnich dwudziestu latach liczba czołgów i gąsienicowych wozów bojowych w armiach europejskich znacząco spadła. Część sił zbrojnych znacznie zredukowała swój potencjał pancerny, wybierając platformy kołowe, inne dokonując cięć, wprowadzają równocześnie nowe typy sprzętu.



Natomiast polskie Wojska Pancerne i Zmechanizowane dysponują na początku 2013 roku jedenastoma batalionami czołgów, z tego dwoma wyposażonymi w Leopardy 2A4, czterema w PT-91 Twardy oraz pięcioma w różne wersje wozów T-72 oraz formalnie aż dwudziestoma trzema batalionami zmechanizowanymi, z tego 18 powinno posiadać gąsienicowe BWP-1, a pięć bwp Rosomak. Łącznie jest to – według oficjalnych danych – ponad 900 czołgów (128 sztuk Leopard 2A4, 232 sztuk PT-91 i ponad 350 sztuk T-72, poza tym ponad 200 sztuk tych ostatnich jest zmagazynowanych) i około 1400 bojowych wozów piechoty (ponad 1100 sztuk BWP-1 i prawie 300 sztuk Rosomaków z wieżą Hitfist-30P).

 

Zarówno T-72, jak i PT-91 są czołgami mocno przestarzałymi, Twardy wywodzi się wprost z tego pierwszego i jego realne możliwości są dziś ograniczone. PT-91 jest mocno niekonsekwentną modernizacją „siedemdwójki”: armata wraz ze starym układem stabilizacji nie zapewnia wymaganej celności, możliwości trakcyjne są mniej niż przeciętne. Przykład wielu innych ulepszeń T-72 wprowadzonych na świecie pokazuje, że modernizacja tych pojazdów to droga kosztowna i nie dająca znaczącej poprawy walorów bojowych. Zatem propozycje jakichkolwiek modernizacji Twardego należy uznać za chybione – przede wszystkim z uwagi na fakt, że chęć znacznego poprawienia parametrów siły i celności ognia wymagałaby de facto zabudowania nowej wieży.

 



Podobnie jest z BWP-1 – są one nawet bardziej przestarzałe niż czołgi i należy je traktować jako lekko opancerzone transportery piechoty: nawet wskazywane ostatnie przez lata jako główna zaleta właściwości trakcyjne wozu nijak się mają do współczesnych realiów w tym zakresie (stosunek mocy do masy BWP-1 wynoszący 16,3 kW/t jest niwelowany przez niską jakość zawieszenia).

 

Wydaje się, że Ministerstwo Obrony Narodowej chce modernizować komponent ciężki naszych Wojsk Lądowych dwiema drogami. Pierwsza to częściowa „leopardyzacja” Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych. Posiadamy dwa bataliony Leopardów 2A4, prowadzone są rozmowy na temat pozyskania kolejnych czołgów tego typu z Niemiec. Co ważniejsze zainicjowano program unowocześnienia znajdujących się na stanie maszyn, zwiększający ich możliwości bojowe. Modernizacja obecnie posiadanych Leopardów została przewidziana w „Planie modernizacji technicznej SZ RP na lata 2013-2022” – wymagania taktyczno-techniczne dla zmodernizowanych wozów zostały pod koniec 2012 roku sprecyzowane przez MON i obecnie oczekiwane jest rozpoczęcie procedury wyboru wykonawcy prac. Założono przy tym znaczny udział polskich producentów. Oba bataliony czołgów 10. Brygady Kawalerii Pancernej mają otrzymać zmodyfikowane pojazdy w latach 2015-2018. O pozyskaniu kolejnych czołgów Leopard 2 resort obrony poinformował w grudniu 2012 roku, nie podając niestety żadnych bliższych szczegółów. Jak się nieoficjalnie dowiedział Defence24 w grę wchodzi zbliżona liczebnie do pierwszej partia. Po zrealizowaniu tych planów Wojsko Polskie może mieć pod koniec dekady cztery bataliony czołgów podstawowych na przyzwoitym poziomie nowoczesności, zdolnych do działania w każdych warunkach w dzień i w nocy oraz do zwalczania najcięższych pojazdów pancernych potencjalnego przeciwnika.

 



Druga droga jest lansowana w Polsce już od ponad 20 lat i nazywa się „stworzenie polskiego czołgu podstawowego”. Zarówno Sztab Generalny WP, jak i MON deklarują, że wymagania operacyjne naszych sił zbrojnych wymuszają posiadanie w najbliższej przyszłości więcej niż dwudziestu batalionów pancernych i zmechanizowanych (zmotoryzowanych), czyli ponad 1000 wozów bojowych, czołgów i bwp. W związku z tym SG WP zdefiniował wstępne wymagania operacyjne zatytułowane „Zdolność do rażenia celów pancernych i opancerzonych oraz siły żywej przy zapewnieniu możliwości manewru w trudnym terenie w oparciu o Uniwersalną Platformę Gąsienicową (UMPG)” pk. „Rydwan”. Projekt został uznany za tak istotny, że ujęto go – jako część programu operacyjnego pod tytułem „Modernizacja Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych” – w planie na lata 2013-2022. Prace analityczne nad koncepcją UPMG rozpoczęto jeszcze w 2011 roku, a głównym założeniem było uzyskanie uniwersalnego podwozia gąsienicowego, które w myśl koncepcji „będzie można wykorzystać do budowy różnych pojazdów bojowych”. Według nieoficjalnych informacji projekt przewidywał początkowo pozyskanie następujących typów pojazdów: czołg podstawowy, bojowy wóz piechoty, gąsienicowy moździerz samobieżny, niszczyciel czołgów z ppk, wóz rozpoznawczy,  wóz dowodzenia, wóz ewakuacji medycznej, wóz pomocy technicznej, wóz rozpoznania inżynieryjnego, wóz inżynieryjny, wóz minowania narzutowego, trał gąsienicowy.

 

Abstrahując od potrzeby budowania na podwoziu gąsienicowym osobnego wozu minowania narzutowego czy trału oraz niewykazywania w tym zestawieniu np. wozu przeciwlotniczego (nie chciano chyba, żeby kojarzył się z PZA Loara), przyjrzyjmy się wstępnym koncepcjom Rydwanu. Mimo że założenia wstępne są niejawne, nieoficjalnie wiadomo, że początkowo czynniki decyzyjne obstawały przy konstrukcji uniwersalnej platformy, która miała być wykorzystana do stworzenia ciężkiego niepływającego bwp oraz czołgu podstawowego o masie około 45 ton; w pierwszej kolejności powstać miał wóz dla piechoty zmechanizowanej, później zaś czołg. Demonstrator technologii UMPG miał powstać przy znacznym udziale producenta zagranicznego. W ostatnich miesiącach dokonano jednak zmian w koncepcji projektu – wojsko nadal wymaga pływalności bwp, uzasadniając tę cechę dużą ilością przeszkód wodnych w kraju. W konsekwencji projekt podzielono na dwie części – czołg podstawowy o masie 50 ton oraz dwukrotnie lżejszy bwp. Ten ostatni przy założonej masie w granicach 25 ton nie będzie mógł jednak dysponować silną osłoną balistyczną. Oba pojazdy mają dysponować prędkością do 70 km/h na drogach i do 50 km/h w terenie oraz posiadać skuteczne uzbrojenie zgodne z rozwiązaniami natowskimi, tj. armaty kalibru 120 mm i 25-40 mm. Zarówno czołg, jak i bwp mają dysponować systemem C4I/BMS oraz układem obrony aktywnej.

 

Jeśli chodzi o te wymagania zauważmy proponowaną niską masę obu pojazdów przy zakładanym znaczącym poziomie osłony. Warto podkreślić, że zarówno ostatnie wersje zmodernizowanych najpopularniejszych czołgów, jak i najnowsze wozy charakteryzują się masą w przedziale około 50-60 ton (Armata – ponad 50 ton, K2 – 55 ton, Altay – ostatecznie ponad 63 tony). Zatem zastosowanie nowoczesnych technologii opancerzenia nie jest równoznaczne z odchudzeniem pojazdu. Jeszcze większa rozbieżność istnieje w przypadku bwp – najnowsze konstrukcje ważą do 40 ton (relatywnie lekki koreański K-21 jest wyjątkiem potwierdzającym regułę). Bez rezygnacji z wymogu pływalności pojazd dla piechoty nie będzie reprezentował pod tym względem żadnego postępu w stosunku do BWP-1. A wobec znajdującego się dopiero w fazie koncepcyjnej programu Ground Combat Vehicle, sami Amerykanie nie ukrywają, że zapewnienie najwyższego poziomu ochrony dla 9-osobowego desantu wymusi masę ich bwp grubo ponad 60 ton. Dodać należy, że GCV ma być następcą części Bradleyów i współpracować z Abramsami.

 

Warto przypomnieć, że szefostwo Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych opracowało kilka lat temu wymagania operacyjne Wilk dla czołgu podstawowego. Założeniem bazowym było określenie wymagań dla wozu bojowego służącego do działań pełnoskalowych, który charakteryzowałby się uzbrojeniem zdolnym do penetracji 1000 mm RHA, zasięgiem ognia do 4 kilometrów, załogą 3-4 osobową oraz opancerzeniem odpowiadającym grubości 1200-1500 mm RHA, w tym zdolnością do wytrzymania eksplozji 18 kg TNT pod pojazdem lub 30-40 kg IED. Układ trakcyjny miałyby  zapewnić prędkość rzędu 65 km/h i zasięg 300-600 kilometrów.

 



Wracając do programu Rydwan – obecnie jest on w niewiele mówiącej „fazie analityczno-koncepcyjnej” w MON, co oznacza, że na razie żadne wiążące decyzje nie zapadły. Program Rydwan miałby rozpocząć się w 2014 roku i dać w ciągu 4 lat prototypy obu pojazdów. Oficjalnie wiadomo, że prowadzone były rozmowy z przedstawicielami polskiego przemysłu zbrojeniowego, a wynika z nich, że Huta Stalowa Wola jest gotowa budować bwp, a OBRUM Gliwice, czyli Bumar – nowy czołg. Jednak żaden z polskich podmiotów nie dysponuje siłami i środkami do samodzielnego prowadzenia prac. Wymagane byłoby potężne wsparcie finansowe państwa oraz szeroko zakrojona współpraca z partnerami zagranicznymi. Poza tym oba wozy powinny powstać od podstaw, a nie bazować na istniejących w Polsce rozwiązaniach. Wiadomo również, że Szefostwo Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych nadal planuje utrzymać ponad 30 liniowych batalionów ciężkich, co oznacza imponującą ilość ponad 500 nowych czołgów i ponad 1000 bwp. W dzisiejszych realiach geostrategicznych, a nade wszystko polityczno-gospodarczych są to liczby równie nierealne, jak powstanie prototypu polskiego czołgu w 3-4 lata.

 

Podjęcie prac nad Rydwanem ma oznaczać brak modernizacji PT-91 (co, jak wskazaliśmy, powinno być regułą nawet przy rezygnacji z budowy nowego czołgu), Twarde mają być jedynie remontowane. Wozy BWP-1, T-72 oraz PT-91 powinny służyć przez następne lata, część z nich jest bowiem w takim stanie technicznym, że możliwe jest przedłużenie ich resursów, a obecna sytuacja militarna w Europie nie wymusza radykalnej wymiany parku pancernego. W ramach remontów tych ostatnich można pokusić się jedynie o wymianę podzespołów już nieprodukowanych – chodzi przed wszystkim o elementy systemu kierowania ogniem Drawa.

 

To wszystko powoduje, że program czołgu podstawowego i bwp nie jest priorytetowy dla SZ RP w najbliższych latach i możliwe jest czasowe wstrzymanie prac w tym zakresie. Wydaje się, ze więcej korzyści może przynieść spowolnienie programu, a przy tym obserwacja takich projektów jak Armata w Rosji, Altay w Turcji, czy Ground Combat Vehicle w USA). Już obecnie analiza tych programów pozwala na wyciągniecie szeregu wniosków. Szczególnie ciekawe spostrzeżenia wynikają z programu czołgu podstawowego Altay, którego prototyp zaprezentowano parę miesięcy temu. Turcy odrzucili pomysły budowy czołgu własnymi siłami oraz zakupu wozów za granicą – po wieloletnich analizach zdecydowali nie dostosowywać zagranicznych konstrukcji do własnych wymagań, lecz zbudować nowy pojazd na zasadzie partnerskiej współpracy z kontrahentem zagranicznym, dysponującym know-how kluczowych elementów i podzespołów – koreańskim Hyundai Rotem. W 2008 roku podpisano umowę, z której wynika, że przetestowane prototypy Altaya będą gotowe do produkcji w 2016 roku, tj. w osiem lat. Przypomnijmy, że według planów MON prototyp polskiego czołgu ma być gotowy do w 2018 roku...

Tomasz Kwasek
Reklama

Komentarze (4)

  1. Garry

    Artykuł prawie sprzed 2 lat, a jakże zmieniła się w tym czasie rzeczywistość... Temat stał się bardziej aktualny niż był, pojawiają się zagrożenia, których nie było, a nowe Leopardy w polskiej armii są faktem, program pancerny przyspiesza. A nowego gąsienicowego wozu bojowego piechoty jak nie było, tak nie ma, nawet nie wiadomo kiedy będzie.

    1. MaroNegro

      Ciezki borsuk prototyp bedzie w 2025. Takie sa deklaracje. Jak nie wiesz to nie mow ze nie wiadomo

  2. wawer

    Czy coś się dzieje z UPG, czy też poszło ad acta a brniemy obecnie tylko w pływający cel Borsuk?

  3. m

    Polska jest krajem frontowym, nie tylko NATO, ale w ogóle stojącym na pierwszej linii ew. konfliktu z potężnym sąsiadem. Stopień gotowości wojsk, siła ognia i pozostałe kluczowe czynniki muszą znajdować się na najwyższym możliwym poziomie. Dlatego bajania o malejącej roli czołgów należy pozostawić na boku - musimy mieć nowoczesne czołgi produkowane w kraju. Oczywiście jedynym rozwiązaniem jest ścisła współpraca z producentem o wysokim potencjale technologicznym, która oferuje realną możliwość wyprodukowania wozu bojowego na miejscu i rozwinięcie ośrodków naukowych i produkcyjnych w kraju. Uważam, że zarówno przyjęcie do uzbrojenia czołgów Leopard, jak i nawet samolotu F-16 należy traktować, jako rozwiązania przejściowe. Destrukcyjny wpływ, jaki oba te wzory uzbrojenia wywarły na naszą gospodarkę, politykę, a w konsekwencji na obronność już stał się widoczny. Lobbowanie producentów tego sprzętu musiało otrzeć się o korupcję, sądząc po sposobach podejmowania decyzji o nabycie i sposobie użytkowania / logistyce itd. Są kraje, które wyszły spod kurateli "starszych braci" tj. Turcja i warto, abyśmy my także poszli tą drogą. Polska będzie potrzebowała ciężkich związków taktycznych zawsze, a przynajmniej tak długo, jak długo będą one stanowiły podstawę siły uderzeniowej naszego największego od ponad 300 lat wroga. Podobnie jest z samolotem myśliwsko-uderzeniowym: zamiast pozwalać się wykorzystywać USA należy rozważyć możliwość wejścia w kooperację z europejskim przemysłem, a Rafale wydaje się teraz znakomitą opcją. Faktycznie wielozadaniowy, bez sukcesu walczący na rynkach zagranicznych, wciąż rozwijany przez kraj z ogromnym potencjałem naukowo-badawczym, sądzę, że możliwe jest przynajmniej składanie go u nas, co i tak otworzy przed polskim przemysłem wielkie możliwości (wszak SP potrzebują przynajmniej 200 myśliwców do zapewnienia odpowiedniej obrony plot. i siły uderzeniowej).

  4. koń

    Hmmmm zwykle vzrnowidztwo lonbystow oslabiania Polski

    1. Garry

      I zrozum tu człowieka... Chyba się komuś klawiatura zacięła ;)

Reklama