Reklama

Geopolityka

Daesh w potrzasku na dwóch frontach [ANALIZA]

  • photo
    photo
  • photo
    photo

20 sierpnia premier Iraku Hajdar al-Abadi ogłosił rozpoczęcie ofensywy, której celem jest wyzwolenie miasta i dystryktu Tel Afar spod okupacji Państwa Islamskiego (IS). W operację jest zaangażowanych 40 tys. żołnierzy, w tym szyickie oddziały Haszed Szaabi, przeciwko czemu wcześniej protestowała Turcja. W tym samym czasie na pograniczu syryjsko-libańskim trwa operacja oczyszczania gór Kalamun z terrorystów IS prowadzona równolegle przez wojsko libańskie oraz połączone siły armii syryjskiej (SAA) i Hezbollahu.

Operacja w Tel Afar była od dawna wyczekiwana, a szyickie oddziały Haszed Szaabi już w listopadzie 2016 r. zajęły znajdujące się kilka kilometrów na południe od miasta lotnisko wojskowe (wcześniej zdemolowane przez IS). Tel Afar to obecnie największe miasto pozostające w rękach IS. Przed jego zajęciem przez terrorystów w sierpniu 2014 r. mieszkało tu ok. 300 tys. osób. Połowa mieszkańców tj. miejscowi szyici, została jednak od razu wygnana lub wymordowana. Tel Afar to bowiem miasto zamieszkane przez mniejszość turkmeńską w Iraku, przy czym mniej więcej połowa mieszkańców była sunnitami, a połowa szyitami.

Dlatego planom ofensywy bacznie przyglądała się Turcja, która uznaje się za protektora tutejszych Turkmenów. Szyiccy Turkmeni odrzucają jednak taką rolę Turcji, oskarżając ją o wspieranie wyłącznie sunnickich Turkmenów, w tym tych którzy wsparli inwazję IS. W listopadzie ub. r., po tym jak Haszed Szaabi opanowało lotnisko pod Tel Afar, turecki prezydent Erdogan zażądał, aby szyici nie wkraczali do miasta i aby w dalsze działania zbrojne zaangażowana była tylko armia iracka. Erdogan oskarżał te siły o plan dokonania masakry sunnitów i przeprowadzenia czystek etnicznych, ignorując fakt, że część oddziałów Haszed Szaabi, które podeszły pod to miasto, składała się z wygnanych z niego szyickich Turkmenów.

Choć jeszcze kilka miesięcy temu Turcja groziła interwencją w przypadku udziału szyickich oddziałów w tej operacji, to jej obecna reakcja jest nadzwyczaj wstrzemięźliwa. Erdogan nie tylko nie wypowiedział się na temat ofensywy w Tel Afar, ale w dzień po jej rozpoczęciu ogłosił plan przeprowadzenia wspólnej turecko-irańskiej operacji przeciwko kurdyjskim oddziałom PKK w Kandil na terenie irackiego Kurdystanu.

Czytaj także: Konflikt Turcji z Zachodem. "Wprost w objęcia Rosji" [ANALIZA]

Sprawy te łączą się, gdyż część oddziałów Haszed Szaabi związana jest z Iranem, a Erdogan od kilku miesięcy zacieśnia współpracę w trójkącie Ankara-Moskwa-Teheran. Oznacza to, że obecnie Turcja raczej nie będzie przeszkadzać w operacji w Tel Afar, co może pozytywnie wpłynąć na jej tempo.

Według komunikatu irackiego ministerstwa obrony w operacji uczestniczy 40 tys. irackich żołnierzy, w tym doborowe jednostki Złotej Dywizji, a także oddziały pancerne wojska, policja federalna oraz Haszed Szaabi, które wcześniej zapowiedziało, że skieruje do walki 20 tys. swoich bojowników. Operacja wspierana jest z powietrza przez lotnictwo międzynarodowej koalicji pod przywództwem USA.

Fot. Ministerstwo Obrony Iraku, Facebook.com

Na terenach okupowanych przez IS tj. w mieście i części dystryktu Tel Afar przebywa natomiast około 1400 terrorystów IS, którzy przeważnie nie są narodowości irackiej. Przebywa tu też jeszcze od 10 – 40 tys. cywilów, choć zdaniem wielu wygnanych z miasta szyickich Turkmenów, zostali tam już tylko zwolennicy IS.

Czytaj także: Wkrótce kolejny etap ofensywy przeciwko Daesh. Dirar: "Jesteśmy otwarci na współpracę z Frontem Południowym” [WYWIAD Z SYRII]

Enklawa Tel Afar już od wielu miesięcy jest odcięta od innych terytoriów IS, a iraccy dowódcy zapowiedzieli, że nie pozwolą na wycofanie się jakichkolwiek przebywających tu terrorystów do Syrii. Relacje tej części IS z resztą „kalifatu” budzą zresztą wątpliwości. W ostatnich tygodniach pojawiały się doniesienia o tym, że w Tel Afar (w przeciwieństwie do reszty terytorium zajmowanego przez Daesh) ogłoszono, że lider IS Baghdadi nie żyje i dokonano egzekucji tych, którzy twierdzili, że to nieprawda.

Natarcie na enklawę Tel Afar prowadzone jest z dwóch stron: z lotniska Tel Afar oraz od strony Mosulu (czyli wschodniej). Warto dodać, że miasto od strony wschodniej oddziela od reszty tej enklawy pasmo niewielkich gór. Główne natarcie prowadzone jest od strony południowo-zachodniej i już po pierwszym dniu ofensywy media irackie donosiły, że siły irackie posunęły się 3 km w stronę miasta, zajmując strategiczne wzgórza i wchodząc do pierwszych dzielnic Tel Afar. Na kierunku zachodnim siły irackie zdobyły też 4 wioski pierwszego dnia i 5 drugiego dnia. Armia iracka poinformowała też o przejęciu kontroli nad 250-metrowym tunelem, służącym do celów treningowych.

Czytaj także: Mosul wyzwolony i co dalej? Scenariusze dla Iraku [PROGNOZA]

Z kolei propaganda Państwa Islamskiego informuje o dużych stratach zadanych Irakijczykom, jednak wobec serii poniesionych klęsk takie informacje nie są zbyt wiarygodne i stanowią rozpaczliwą próbę pokazania swej witalności i osłabienia morale przeciwnika przez IS. Warto jednak podkreślić, że póki co nie rozpoczęła się najtrudniejsza faza operacji czyli walki w mieście. Mimo, że jest w nim tylko ok. 10 proc. mieszkańców, a wielu nacierających pochodzi z tego miasta, co zwiększa ich determinację, można się spodziewać ciężkich walk.

Nic nie wskazuje na to, by Daesh chciała się poddać, a sami dowódcy iraccy oceniają, że ofensywa potrwa „kilka tygodni”. Walki w mieście pozwolą IS również nasilić propagandowe oskarżenia o rzekome bombardowanie cywilów, dzieci, a także masakry na sunnitach. Daesh szczególnie zależy na pogłębieniu sektariańskiej nienawiści między szyitami i sunnitami, jednak podobne próby w Mosulu w zasadzie skończyły się niepowodzeniem (jedynie trochę opóźniły ofensywę).

Ofensywa na Tel Afar była od dawna oczekiwana również dlatego, że ponad 100 tys. uchodźców z tego miasta od 3 lat przebywa w obozach dla uchodźców na południu Iraku. Choć w rękach IS znajdują się jeszcze również dwa inne terytoria na terenie Iraku, to Tel Afar, zaraz po Mosulu, był priorytetem, z uwagi na swoją strukturę demograficzną i położenie w prowincji Niniwa. Po jego wyzwoleniu w zasadzie cała prowincja Niniwa będzie już pod kontrolą sił irackich lub kurdyjskich, a w rękach IS pozostanie wyłącznie pustynne pogranicze z prowincją Anbar.

Pod okupacją Państwa Islamskiego znajdują się jednak jeszcze dwa inne terytoria w Iraku tj. zachodnia część prowincji Anbar z miastami Ana, Rawa i Al Ka'im oraz enklawa Hawidża w zachodniej części prowincji Kirkuk. To pierwsze terytorium połączone jest z głównym terytorium IS w syryjskiej części dorzecza Eufratu (prowincja Dajr az-Zaur) i Irakijczycy będą chcieli je opanować jeszcze w tym roku, lub najpóźniej przed planowanymi na kwiecień przyszłego roku wyborami parlamentarnymi. Poparcie tamtejszych mieszkańców dla IS może być jednak znacznie silniejsze. Natomiast ostatnim terenem, które zostanie wyzwolone przez siły irackie będzie Hawidża, która jest znana ze swych sympatii do dawnego reżimu Saddama Husajna.

Czytaj więcej: Wyścig o dolinę Eufratu [ANALIZA]

Tymczasem w sobotę 19 sierpnia operację przeciwko IS pod nazwą Fadżr al-Dżorud rozpoczęła również armia libańska. Chodzi o oczyszczenie pogranicza syryjsko-libańskiego w rejonie gór Kalamun, gdzie działa około 700 członków Daesh. Zdaniem libańskich wojskowych jest to obszar o powierzchni około 300 km2. Natarcie, w którym uczestniczy około 3 tys. libańskich żołnierzy zaczęło się w okolicach miasta Ras Baalbek i al-Kaa w Dolinie Bekaa. Równocześnie prowadzona jest ofensywa armii syryjskiej i Hezbollahu po syryjskiej stronie tego obszaru.

Według informacji libańskiej armii już drugiego dnia operacji ponad połowa terytorium objętego ofensywą po libańskiej stronie została oczyszczona z terrorystów, a armia libańska dotarła do granicy syryjskiej przedzielając obszar kontrolowany przez IS. Według mediów libańskich i syryjskich część terrorystów poddała się.

W 2014 r. w tym rejonie IS próbowała natarcia na Liban, wkraczając na krótko do przygranicznego miasteczka Arsal. Celem Państwa Islamskiego było wówczas wzniecenie wojny domowej w Libanie i dotarcie do Morza Śródziemnego, jednak mimo że doszło w niektórych miejscach do złożenia przysięgi wierności „kalifowi”, to Libanowi udało się szybko opanować sytuację. Od tego czasu USA przekazały libańskiej armii znaczne ilości nowoczesnego sprzętu wojskowego.

Reklama

Komentarze (1)

  1. raff

    No proszę, i IS uzbrojone słabiej niż WOT jest wstanie toczyć równorzędną walkę z największymi potęgami świata.

    1. adam

      Isis zdobyło mase amerykanskiego sprzetu ktory porzucała armia iracka

Reklama