Reklama

Siły zbrojne

Delegacja Sił Powietrznych ZEA w Szkole Orląt

Fot. Michał Znojek/WSOSP
Fot. Michał Znojek/WSOSP

W dniu 6 lipca br., na zaproszenie dowódcy generalnego RSZ gen. dyw. Jarosława Miki oraz rektora-komendanta WSOSP gen. bryg. pil. dr. Piotra Krawczyka, „Szkołę Orląt” odwiedziła Delegacja Sił Powietrznych Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Jak informuje mjr Agnieszka Kossowska, głównym celem wizyty delegacji ZEA w Polsce było zapoznanie się z ofertą edukacyjną WSOSP w zakresie studiów i szkoleń kursowych w roku akademickim 2017/2018 i kolejnych latach.

Czytaj też: Szwajcarscy piloci trenują w Dęblinie.

Podczas spotkania delegacja ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich miała okazję obejrzeć bazą dydaktyczną oraz infrastrukturę szkoleniową WSOSP, w tym możliwości ośrodków szkolenia specjalistycznego. Ogromne zainteresowanie gości wzbudził koordynowany przez DG RSZ, a przygotowany przez Inspektorat Sił Powietrznych i Wyższą Szkołą Oficerską Sił Powietrznych proces szkolenia oficerów – kandydatów na pilotów, którzy odbywają obecnie szkolenie praktyczne do uzyskania licencji zawodowej CPL(A), wraz z uprawnieniami do lotów według wskazań przyrzadów na samolotach wielosilnikowych w Akademickim Ośrodku Szkolenia Lotniczego WSOSP. Dodatkowo delegaci szczegółowo zapoznali się z ofertą, możliwościami oraz procesem szkolenia pilotów na samolotach transportowych.

Czytaj też: Pierwszy lot szkoleniowy Polaka na Masterze.

Poza Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, procesem szkolenia w Dęblinie interesują się również Siły Powietrzne innych krajów, w tym Kuwejtu, którego przedstawiciele planują wizytę w „Szkole Orląt” w najbliższym czasie.

Reklama

Komentarze (2)

  1. 2zdk

    Jak myślicie da się wyszkolić Araba na w miarę dobrego pilota ? Bo patrząc na historię to predyspozycji na asów to oni nie mają...

    1. Marek

      Swego czasu jeden z moich znajomych, który służył w lotnictwie w czasach PRLu, twierdził, że był problem ze szkoleniem Libijczyków na śmigłowce. Jak sobie przypominam szło tu o fatalizm skutkujący lekceważącym podejściem do popełnianych przez nich błędów. Na uwagi instruktorów odpowiadali, że "Allach tak chciał" i tyle. Ile prawdy w tym było, tego już nie wiem. Ale zważywszy na to, jak wówczas postrzegano te sprawy, coś na rzeczy musiało być. Inaczej po co by o tym opowiadał skoro niechęci do islamistów w Polsce wówczas nie było?

  2. Włodziu

    Po co nam to? Czemu to ma służyć? Szkolimy już żołnierzy saudyjskich, którzy później wykorzystają zdobyte umiejętności w krwawej wojnie religijnej w Jemenie. Powinniśmy skupić się na szkoleniu polskich pilotów a nie oddawać naszą baze dydaktyczno szkoleniową i wiedzę polskich specjalistów do dyspozycji ludzi wrogo nastawionych do naszej cywilizacj - to krótkowzroczna i szkodliwa polityka, tak jak wspieranie przez USA mudżahedinów walczących z ZSRR w Afganistanie - dzisiaj to my walczymy z nimi w Afganistanie.

    1. Pepe

      Drogi Włodziu... Za tymi panami płyną do Polski bardzo duże pieniądze,które pozwolą znacząco rozbudować szkołę i stworzyć tutaj miedzynarodowy ośrodek szkolenia lotniczego. Takie są plany i obu się to spełniło. Czym więcej ludzi tym więcej sprzętu,który wykorzystamy również przy szkoleniu naszych pilotów.

    2. rozczochrany

      Zgadzam się. Za 5 lat ci piloci będą zrzucać bomby na polskich żołnierzy walczących poza granicami kraju lub walczyć z polskimi F-16.

    3. Obywatel PL

      Włodziu, "wojna to polityka prowadzona innymi metodami". A skoro tak, to wszystko co się z nią wiąże również jest polityką, czy tak? A teraz zastanów się, czy jesteśmy jak USA lub Niemcy, by móc budować relacje z krajami tamtego regionu, poprzez sprzedaż im technologii? A może możemy sprzedać im nasz węgiel? A skoro nie mamy ani surowców ani produktów, które moglibyśmy - przynajmniej na razie - ulokować w tamtej części świata, to w praktyce mamy tylko dwie możliwości. Albo będziemy sprzedawać im usługi, albo nie będziemy im nic sprzedawać. Taka jest brutalna prawda. Choć to jeszcze nie jest całość historii. Nie wiem czy wiesz, że Polska sprzedaje dziś trochę wytworów swojej - nie najlepszej zresztą - techniki wojskowej do Wietnamu. Zapytasz pewnie czemu? Otóż relacje Polsko - Wietnamskie liczą wiele lat i zostały zbudowane między Polakami, a Wietnamczykami, którzy przyjechali do Polski wiele lat temu na studia, w ramach wymian między demoludami. Jak sądzisz, Włodziu, czy za 10, 20, 30 lat, gdy ci piloci, którzy dzisiaj są w Polsce a za czas jakiś będą awansować i stanowić o sile swoich armii, da nam to jakiś atut w negocjacjach o sprzedaży polskiego sprzętu wojskowego, który z roku na rok ma być lepszy, czy też nie?

Reklama