Reklama

Siły zbrojne

Rakietowy okręt "rutynowo" w Korei. 150 Tomahawków na pokładzie?

Fot. US Pacific Fleet / cpf.navy.mil
Fot. US Pacific Fleet / cpf.navy.mil

W południowokoreańskim porcie w Busan zameldował się atomowy okręt podwodny USS Michigan. Wizyta, choć określana jako „rutynowa”, zbiega się w czasie z zaognieniem sytuacji w rejonie Półwyspu Koreańskiego. Jednostka, wyposażona w pociski manewrujące woda-ziemia typu Tomahawk (może przenosić nawet 154 rakiety), dołączy w najbliższym czasie do lotniskowca USS Carl Vinson i jego eskorty w trakcie wspólnych ćwiczeń na Morzu Japońskim.

Atomowy okręt podwodny USS Michigan przybił do portu w południowokoreańskim mieście Busan we wtorek 25 kwietnia br., deklarując rutynową wizytę w zaprzyjaźnionej Korei Południowej. Ostatnia taka wizyta miała miejsce zaledwie w czerwcu 2015 roku, jednak aktualny przypadek nabiera dodatkowego znaczenia na tle niespokojnej sytuacji w rejonie Półwyspu Koreańskiego. Przybycie jednostki łączone jest bezpośrednio z amerykańską odpowiedzią na działania i wrogie deklaracje przywództwa Korei Północnej w związku z niedawnymi próbami rakietowymi tego państwa.

Czytaj też: Atak prewencyjny na Koreę Północną [3 SCENARIUSZE] 

Jest to już kolejny w ostatnim czasie przypadek wysłania w pobliże wód terytorialnych Korei Północnej znacznych sił US Navy dysponujących potencjałem rażenia celów na jej terytorium. Wcześniej w regionie została rozlokowana już morska grupa bojowa na czele z lotniskowcem Carl Vinson. Jego pojawienie się bezpośrednio w nawiązaniu do zdecydowanych deklaracji prezydenta USA Donalda Trumpa zostało określone przez Pjongjang jako element agresji i wywołało szereg wrogich deklaracji ze strony reżimu Kim Dzong Una.

Wśród nich znalazły się groźby zatopienia lotniskowca i zapowiedzi zbrojnej odpowiedzi na amerykańską aktywność w regionie. Północnokoreańskie przywództwo zadeklarowało również, że mimo mobilizacji USA będzie przeprowadzać sankcjonowane próby uzbrojenia (w tym nuklearnego) co tydzień. Niepokoje na linii Waszyngton-Pjongjang wywołały zaniepokojenie Chin, które wystosowały do stron apel o normalizację relacji.

USS Michigan to zmodyfikowany okręt podwodny klasy Ohio, służący dawniej w US Navy jako nosiciel pocisków balistycznych Trident II. Aktualnie ma posiadać na swoim wyposażeniu 154 pociski manewrujące Tomahawk (wyłącznie z głowicami konwencjonalnymi). Oprócz tego, w skład załogi okrętu może wchodzić również do 66 członków personelu operacji specjalnych przygotowanych do prowadzenia działań skrytych, w tym dywersyjnych i infiltracyjnych.

Czytaj też: Zmiana kursu amerykańskiego lotniskowca. Płynie w rejon Korei Północnej

Reklama

Komentarze (4)

  1. Marek T

    Port o którym mowa w artykule znajduje się w mieście PUSAN :)

    1. Davien

      Oryginalna nazwa to Busan, na Zachodzie wymawiana jako Pusan.

  2. kawalerzysta

    Czyli konkluzja nam się rysuje - jedni twierdza skoro lotnisko stare w Syrii nie wiele zniszczone , na dodatek parę się Tomahawków gdzieś zawieruszyło daje nam rachunek 154 na jednym okręcie super wypasiony starczyło by na dwa góra trzy lotniska . Teraz po wystrzeleniu wszystkich 154 - wyrzutnie trzeba załadować - to gdzieś w pobliżu musi stać następny gotowy do odpalenia - oraz statek magazyn by załadować tego co pierwszy się wystrzelał na KDRL . Trzeba uwzględnić iż brakuje jednego samolotu na lotniskowcu Carl Vinson Katastrofa F-18 . Siły USA zostały by poważnie osłabione . Oj żebyśmy my mieli takie problemy jak ta moja wizja opisana ?

  3. Luke

    O wlasnie take 3 Orki dla MW by sie przydaly, rosjanie by z jednym okiem otwartym smali!

    1. X

      Tak, to powinien być priorytet. Powinny też bazować bardziej na zachodzie i nie w jednym miejscu.

    2. vvv

      okret atomowy jako orka? na baltyku o glebokosci wiekszej kaluzy? :D

    3. Davien

      SSGN jako Orka??? A gdzie ty na Bałtyku chcesz wcisnąć OP o wyp. ponad 18tys ton?

  4. yaro

    Biorąc od uwagę ukształtowanie KRLD i ostatni efekt ataku tymi pociskami w Syrii to możemy powiedzieć, że mogą sobie postrzelać efekt PR będzie super a efekt czysto wojskowy mizerny.

    1. Fred

      dlatego nie powinniśmy bać się Iskanderów, których Rosja ma dużo mniej.

    2. Tomek

      A jak trafią tomahawkiem w Kima? To co na to powiesz?

    3. yaro

      z dzisiejszego artykułu na def24: jak mozna przeczytać niewiele się pomyliłem, jaka musiała by być skala ataku tymi pociskami: --- cyt: To, co może budzić wątpliwości, to ewentualna skala operacji, tak by mogła ona spełnić pokładane w niej nadzieje. Dość powiedzieć, że uszkodzenia tylko jednego lotniska w Syrii potrzeba było, aż 59 Tomahawków, a w czasie Operacji Pustynny Lis wystrzelono na cele w Iraku, aż 415 pocisków manewrujących AGM-86 i BGM-109. Tylko te liczby pokazują, że w razie ataku na Koreę Północną, by taka operacja miała osiągnąć zakładane cele, należałby użyć co najmniej kilkukrotnie większej liczby pocisków, co mogłoby pozostawić pod znakiem zapytania amerykańskie zapasy tego typu broni. -----------

Reklama