Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Polskie markery dla wojsk NATO

Fot. Mactronic
Fot. Mactronic

Na wyposażenie armii Sojuszu Północnoatlantyckiego (NATO) trafiło prawie tysiąc markerów RGB polskiego producenta oświetlenia przenośnego. Mają służyć przede wszystkim żołnierzom sił specjalnych - podano w komunikacie producenta. 

Markery RGB, które dostarczyła wrocławska firma Mactronic, to niewielkie urządzenia służące lokalizacji żołnierzy na polu walki. Sprzęt wybierany jest głównie przez wojskowe pododdziały specjalne, bo pozwala rozróżniać własnych żołnierzy od przeciwników, co m.in. zapobiega wystąpieniu "friendly fire", czyli omyłkowemu ostrzelaniu sojusznika.

Emitują standardowe kolory: czerwony, zielony, niebieski i biały, ale także widoczną w noktowizji podczerwień.

"To niezwykle ważne w przypadku pododdziałów specjalnych, które około 70 proc. swojej pracy wykonują wykorzystując naturalne wsparcie, jakim jest osłona nocy" - powiedział cytowany w komunikacie Andrzej Wojtusik, starszy chorąży sztabowy rezerwy, były komendant Szkoły Podoficerskiej Wojsk Lądowych i pomocnik Dowódcy Wojsk Lądowych ds. podoficerów.

Markery mają różne możliwości mocowania – mogą trafić na hełm, mundur, a nawet broń żołnierza dzięki specjalnie zaprojektowanym uchwytom i rzepom. Urządzenia działają w kilku trybach - emitują światło ciągłe, a także wolno i szybko migające światło stroboskopowe - co ma duże znaczenie dla sposobu dowodzenia oddziałami.

"Dzięki temu można oznaczyć w różny sposób nawet trzy zespoły bojowe, co pozwala lepiej widzieć rozlokowanie sił armii i stanowi istotne wsparcie w procesie dowodzenia" - ocenił Wojtusik.

PAP - mini

 

Reklama

Komentarze (8)

  1. ciekawy

    a co będzie gdy wróg włączy sobie te same kolory? oznaczenie żołnierzy świecącymi latarkami to jakaś głupota - będą świetnym celem, jak będzie rozkaz: "strzelać do zielonych", to żołnierze zaraz zmienią kolor - gdzie tu sens?

  2. CB

    1000 sztuk to jakaś kropelka w skali liczebności wojsk całego NATO (ciekawe jaki kraj dokładnie to zakupił?), ale może jak się sprawdzą, to zamówienia będą większe.

    1. Victor

      Może i zamówienia będą większe ale nie z naszego MON. Pzy aktualnym podejściu to najwyżej zlecą opracowanie podobnego sprzętu przez PGZ. Kupować z dobrej ale prywatnej firmy nielzja. Przecież nie da się tam wsadzić asystenta do rady nadzorczej.

    2. Sjova

      Na allegro po 350zł/szt.

  3. Zawisza_Zielony

    Ale jak pododdział złapie kontakt ogniowy to czy "latereczki" widać w noktowizji czy nie ma już znaczenia. Dla wsparcia natomiast z powietrza ma to istotne znaczenie bo przy zachowaniu komunikacji radiowej pozwala odróżnić swoich od wrogów.

  4. Nono

    Łał markery to ci sukces jedni czołgi i samoloty sprzedają a my no cóż cała reszta nie wie ze mamy asa w rekawie system o kryptonimie Pilica

    1. Marek

      Tylko, że Mactronic to firma generalnie nie nastawiona na produkcję wojskową, do której na dodatek podatnik nie dopłaca, więc nie rozumiem do czego się czepiasz?

  5. Faithfull

    Przecież jak wróg ma noktowizję to taki specials kiedy włączy latareczkę będzie celem jak kaczka. To jest bez sensu.

  6. Antoni

    Śmiali się z długopisów taktycznych, a tutaj proszę - latarki taktyczne, pozwalające na "rozlokowanie sił armii".

  7. BA Baracus

    Jasne, trzy różne zespoły bojowe... W dobie przeciwnika wyposażonego w noktowizję, oznaczania wojsk własnych kolorowymi lampkami widocznymi gołym okiem ma sens wyłącznie treningowy.

  8. ja

    Wreszcie mamy polski oręż

Reklama