- Wiadomości
Polski konsulat na Ukrainie ostrzelany z granatnika
Budynek polskiego konsulatu w Łucku na Ukrainie został ostrzelany z granatnika (prawdopodobnie z broni przeciwpancernej). Uszkodzona została elewacja budynku. Jak podkreślił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch, „niewątpliwie jest to prowokacja”.
W związku z incydentem nikt nie ucierpiał. Doszło jedynie do zniszczeń elewacji budynku konsulatu. Oględziny przeprowadzone przez służby ukraińskie wykazały, że wybuch spowodował pocisk z granatnika.
Do ostrzału doszło pół godziny po północy czasu lokalnego (godz. 23.30 we wtorek w Polsce). W tym czasie na terenie konsulatu była jedynie ochrona. W wyniku ataku nikt nie ucierpiał. Łuckie media donoszą, że eksplozja była tak głośna, że słychać ją było w położonej w odległości 6 kilometrów od miasta wsi Boratyn. Na miejsce zdarzenia przybyła policja i śledczy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.
Jest to kolejny w ostatnich dniach incydent zbrojny, który może godzić w podstawy bezpieczeństwa Ukrainy, tym razem w kontekście relacji międzynarodowych. W ubiegłym tygodniu doszło do pożaru największego na Ukrainie składu amunicji. Według władz prawdopodobną przyczyną była rosyjska dywersja.
W październiku 2015 roku doszło do wybuchu niewielkiego ładunku na terenie polskiego konsulatu we Lwowie, ale tamta eksplozja była zdecydowanie mniej niebezpieczna (uszkodzeniu uległ pojemnik na śmieci). Obecnie doszło przypuszczalnie do wykorzystania ciężkiej broni typu wojskowego, co wskazuje na dobre przygotowanie sprawców - tym bardziej, że bezpośrednio trafiony i uszkodzony został budynek placówki dyplomatycznej. Komentatorzy wskazują, że za akcją mogły stać rosyjskie służby specjalne, chcące w ten sposób zdyskredytować Kijów na arenie międzynarodowej i doprowadzić do pogorszenia relacji między Ukrainą a Polską, będącą ważnym partnerem Kijowa przez cały okres konfliktu trwającego od 2014 roku.
Do Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP został wezwany ambasador Ukrainy w Polsce. Nasza placówka w Kijowie wystosuje ponadto notę protestacyjną do ukraińskiego MSZ.
Na Ukrainie jest to też kolejny incydent związany z Polską. W lutym nieznani sprawcy oblali czerwoną farbą konsulat Polski we Lwowie, a na jego parkanie pozostawiono napis "Nasza ziemia". W styczniu doszło do zniszczenia pomnika Polaków pomordowanych w 1944 roku we wsi Huta Pieniacka przez oddziały ukraińskiej dywizji SS-Galizien. Znajdujący się tam krzyż został wysadzony w powietrze, a tablice z nazwiskami ofiar zamalowano farbą. W styczniu także pomazano czerwoną farbą polską i ukraińską część cmentarza ofiar NKWD w Bykowni, na którym znajduje się cmentarz polskich ofiar zbrodni katyńskiej.
Oczekujemy od służb ukraińskich zapewnienia skutecznej i wzmożonej ochrony placówek na Ukrainie oraz jak najszybszego wyjaśnienia okoliczności zdarzenia, ustalenia i zatrzymania sprawców.
Pomnik w Hucie Pieniackiej został odnowiony – jak mówiły lokalne władze – ze środków okolicznych mieszkańców, jednak w marcu doszło do jego kolejnej profanacji; upamiętnienie znowu zostało zdewastowane wykonanymi farbą napisami.
W marcu także we Lwowie wymazano farbą pomnik zamordowanych przez hitlerowców w 1941 roku profesorów lwowskich oraz w taki sam sposób sprofanowano pomnik polskich ofiar zbrodni w miejscowości Podkamień w obwodzie lwowskim. W obu miejscach pojawił się napis "Śmierć Lachom". W Podkamieniu na krzyżu namalowano swastykę. Miejscowe władze usunęły ślady działalności wandali.
Wszystkie te incydenty zostały potępione przez władze Ukrainy, które oceniały, że stoi za nimi "strona trzecia", która dąży do wywołania konfliktu między Polską i Ukrainą; jako zleceniodawców wskazywano rosyjskie służby specjalne.
Szef BBN, Paweł Soloch, pytany o wydarzenia na Ukrainie zaznaczył, że Biuro ma "takie informacje, jakie zostały powszechnie udostępnione w mediach". "Mamy takie informacje, jakie zostały udostępnione w mediach: ostrzelany konsulat, konkretnie strzały zostały oddane w dach. Konsulat był pusty, nie było nikogo, to było tuż po północy" - powiedział.
To jest bardzo niepokojąca sytuacja. Konsulat jest stosunkowo blisko granicy z Polską, to Ukraina zachodnia.
Pytany, jaka będzie reakcja polskich władz odpowiedział, że przede wszystkim trzeba zbadać wszelkie okoliczności, które temu towarzyszyły. "Niewątpliwie jest to prowokacja. Pytanie brzmi: kto i w jakim celu? Znamy kontekst, jest agresja Rosji przeciwko Ukrainie" - powiedział. Soloch pytany był także, czy wiąże ten incydent z agresją Rosji na Ukrainie. "Nie, tego ostatecznie nie wiemy. Natomiast jest to oczywista prowokacja" - podkreślił.
Dopytywany, komu na tej prowokacji może zależeć, odpowiedział: "To pytanie pozostawmy otwarte, dopóki nie będziemy mieli więcej danych. Natomiast znamy kontekst, w jakim to wydarzenie miało miejsce. Jest kwestia konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Bardzo istotne w tym kontekście są relacje polsko-ukraińskie" - powiedział.
JP/PAP
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS