Reklama

Siły zbrojne

Zwiadowcy w górach. Szkolenie wysokogórskie Strzelców Konnych

  • Plan postulowanej trasy gazociągu Turkish Stream. Fot. Gazprom.ru
  • Fot. A.Glazauskas, Ministerstwo Obrony Litwy: http://www.kam.lt/
  • Fot. Gazprom.ru

Zwiadowcy z 10. kompanii rozpoznawczej Strzelców Konnych od początku 2017 r. intensywnie szkolili się z prowadzenia działań w warunkach wysokogórskich.

Żołnierze 10. kompanii rozpoznawczej Strzelców Konnych od początku bieżącego roku sprawdzali swoje umiejętności prowadzenia działań w trudnym, specyficznym terenie wysokogórskim, początkowo w masywie Śnieżnika, a następnie w Tatrach, gdzie pod okiem instruktorów z Polskiego Związku Alpinistycznego szkolili się na kursie zimowym turystyki wysokogórskiej. Ostatnim etapem szkolenia były zajęcia z prowadzenia działań w wysokich górach zimą, podczas których doskonalono techniki poruszania się na rakietach śnieżnych oraz nawigacji w trudnym terenie o głębokiej pokrywie śnieżnej oraz silnym nachyleniu.

W rejonie Doliny Kościeliskiej i otaczającej ją wyniesień żołnierze zostali poddani sprawdzianowi wytrzymałości na surowe warunki pogodowe oraz kondycji marszowej. Podczas prowadzonych zajęć zwiadowcy wspięli się na Polanę Stoły na wysokości 1417 m n.p.m., a jeszcze tego samego dnia pokonali niezwykle trudną o tej porze roku, z powodu stromizn oraz oblodzenia, jaskinię Smocza Jama, znajdującą się w Wąwozie Kraków. Zadanie to przysporzyło sporo adrenaliny, zważywszy na fakt, iż żołnierze, aby wejść do jaskini, musieli wspiąć się po metalowej drabinie, a dalej pionowo po skałach skutych lodem. Wykorzystali do tego łańcuchy i czekany.

Następnie pokonali kilkudziesięciometrowy skalny tunel i wyszli z drugiej strony również stromym, prawie pionowym podejściem. Kolejnym wyzwaniem tego dnia było pokonanie Jaskini Mylnej. Samo podejście do niej, z powodu bardzo silnego oblodzenia, okazało się bardzo wymagające. Również jaskinia okazała się nie lada wyzwaniem, gdyż ma długość 300 metrów. Większość miejsc pokonywano przeciskając się niewielkimi otworami, z własnym oświetleniem, niosąc lub wręcz sunąc plecak przed sobą. W wielu miejscach było na tyle ciasno, iż zwiadowcy przechodzili na kolanach, a w niejednym miejscu napotykano do 15 cm wody. To całkiem nowe dla żołnierzy doświadczenie zaowocowało licznymi obserwacjami dotyczącymi głównie możliwości wykorzystana jaskiń w roli schronienia oraz jako improwizowaną naturalną bazę w trakcie prowadzenia działań bojowych.

Kolejnego dnia żołnierzy kompanii rozpoznawczej czekało główne zadanie i sprawdzian, jakim było wejście na najwyższy szczyt Tatr Zachodnich, czyli Starobociański Wierch (2176 m n.p.m.). Wyruszono wcześnie rano ze schroniska na Hali Ornak w celu osiągnięcia wierzchołka przed godziną 14.30 tak, by móc bezpiecznie wrócić.

Pierwszy etap podejścia - Iwanicka Przełęcz - już na starcie okazał się wymagający. Na dystansie około 2 km żołnierzom udało się wspiąć o 400 m wyżej niż punkt startowy, w bardzo stromym terenie, spowitym gęstą mgłą. Następnie ruszono w kierunku masywu Ornaku (1824 m n.p.m.). Dopiero ten odcinek pokazał, jak trudna droga wiedzie do celu - zwiadowcy napotkali słabo przetarty szlak, bardzo stromy kąt nachylenia, przeszkadzała słaba widoczność. Dopiero po kilkuset metrach spośród mgły wyłoniły się szczyty Tatr. W oddali rysował się cel wyprawy. Sporych trudności dostarczyło dojście na Siwy Zwornik (1959 m n.p.m.), ponieważ wiodła na niego bardzo wąska grań, gdzie zarówno z lewej jak i z prawej strony rozpościerała się licząca ok. 500 metrów głębokości przepaść. Po pokonaniu tej przeszkody pozostał już tylko atak szczytowy. Po bardzo stromym i oblodzonym zboczu wspinano się powoli ku górze, czemu cały czas towarzyszył bardzo silny wiatr. Po olbrzymim wysiłku, około godz. 12.30, szczyt został zdobyty.

Ostatnim etapem był powrót, który przy silnym zmęczeniu był także nie lada wyzwaniem. Ostatecznie, około godziny 17.30, cała grupa powróciła do schroniska.

Podczas zajęć pokonano łącznie blisko 50 km szlaków w trudnym, wysokogórskim terenie, przy wymagających warunkach atmosferycznych i terenowych. Ciekawym punktem szkolenia okazało się pierwsze w historii pokonanie przez zwiadowców jaskiń. W szkoleniu udział wzięło 17 osób i potwierdziło ono ich gotowość do prowadzenia działań w ekstremalnym środowisku wysokogórskim o charakterze subalpejskim.

Reklama

Komentarze (4)

  1. kiki

    jeśli to taka nowość jak pisze autor, to co robili dotychczas? jeśli ten element jest nowością, tzn. że dotychczas kadra brała kasę za siedzenie w koszarach... kochani, kraj z górami musi mieć wojska górskie - wszystko jest inne- pogoda, wysokości, sposoby strzelania w górę i w dół; poszukajcie wypowiedzi np. Austriaków czy Włochów...

  2. turpin

    >> Ciekawym punktem szkolenia okazało się pierwsze w historii pokonanie przez zwiadowców jaskiń<< Rzeczywiscie ciekawym. Bo po co?

  3. Rychu

    Dla ludzi obytych z górami brzmi to śmiesznie ale brawa dla chłopaków należą się.

    1. aRTm

      co innego jest iść w góry dla frajdy, co innego ze sprzetem. inaczej jest iść samemu lub z partnerem, co innego grupa żołnierzy ... dla TOPRowcóa myśle to już nie brzmi tak śmieszne. Pozatym, że jednak troche brzmi śmiesznie ;)

  4. Azza

    Nie mają jakiegoś maskowania zimowego?

Reklama