Reklama

Siły zbrojne

Finlandia: 280 tys. żołnierzy gotowych do mobilizacji. Armia blokuje wykup ziemi przez Rosjan

Fot. Karri Huhtanen, Wikimedia Commons, CC BY 2.0
Fot. Karri Huhtanen, Wikimedia Commons, CC BY 2.0

Finlandia zwiększy liczebność sił zbrojnych na czas wojny z 230 do 280 tysięcy żołnierzy, jednocześnie zamierza przeprowadzić ambitny program modernizacji. Wprowadzane są też ograniczenia w sprzedaży ziemi, aby nie blokowano przerzutu wojsk.

Zarówno zwiększenie liczby sił zbrojnych kraju, jak i blokowanie zakupu terenów znajdujących się w pobliżu baz wojskowych, związane są z zagrożeniem, jakie dla bezpieczeństwa Finlandii stanowi Rosja i jej działania. Jak ocenia rząd w Helsinkach, Rosja stara się umocnić swój "mocarstwowy status" i "dąży do prowokowania potencjału NATO, który ma ochronić kraje bałtyckie i Europę Wschodnią w razie kryzysu militarnego".

We wspomnianym raporcie rządowym mówi się również o tym, że poziom bezpieczeństwa kraju obniżył się znacząco w 2014 roku, po rosyjskiej aneksji należącego do Ukrainy Krymu oraz w następstwie wybuchu konfliktu zbrojnego na wschodzie tego kraju. Co więcej, do napięć dochodzi również w regionie Morza Bałtyckiego. Wzrosła także ogólna "niepewność" sytuacji bezpieczeństwa na kontynencie. 

W związku z tym, Finlandia podjęła decyzję o zwiększeniu liczby żołnierzy na czas wojny o 50 tys., czyli niecałe 20 proc. - z 230 tys. do 280 tys. Zgodnie z zapowiedziami rządu w Helsinkach, na wzmocnienie sił zbrojnych władze przeznaczą dodatkowo 55 mln euro rocznie, poczynając od 2018 roku. Obecnie fiński system obrony oparty jest o pobór powszechny, kraj dysponuje rozbudowanym systemem obrony terytorialnej, ale poborowi służą też w wojskach operacyjnych - w tym np. w jednostkach pancernych.

Finlandia wydała "Białą Księgę" polityki obronnej, w której zwrócono uwagę, że podstawowym zadaniem jest obrona integralności terytorialnej kraju. Biorąc pod uwagę, że system mobilizacyjny w Finlandii jest sprawdzany i rozwijany od lat, dane o liczbie mobilizowanych żołnierzy można uznać za wiarygodne.

Czytaj też: Nieznane drony szpiegują fińskie instalacje wojskowe

Zaniepokojeni doniesieniami Supo z zeszłego roku, Finowie rozpoczęli również kontrolę zakupu ziem znajdujących się blisko fińskich terenów strategicznych. Zgodnie z Yle Uutiset powołującą się na Italehti, sąsiednia Rosja wykupuje na terytorium Finlandii ziemie z myślą o działaniach dywersyjnych. Według przekazanych informacji, Finowie przypuszczają, że rozmieszczony na nich zostanie personel wojskowy, a Rosjanie będą w stanie - jako właściciele - blokować okoliczne drogi. Zgodnie z raportem fińskich służb, Rosjanie mieliby również w planach wykorzystywanie zakupionych terenów w "sytuacjach kryzysowych". 

Supo nie zdecydowało się na skomentowanie tych doniesień w zeszłym roku, ale według fińskich mediów resort obrony kraju zaczął przyglądać się sprzedażom, które dotyczą ważnych dla bezpieczeństwa kraju terenów lub innych nieruchomości. Ma być to również związane z programem ochrony terenów krytycznych dla ochrony Finlandii, w tym: drogami, sieciami energetycznymi oraz bazami wojskowymi. Informowano wtedy, że wyniki kontroli będą gotowe na początku 2017 roku. 

Do tej pory fińskie prawo nie nakładało żadnych limitów na możliwość zakupu ziemi przez obcokrajowców. Obecnie Finowie mają w planach blokowanie zakupu przez obcokrajowców terenów znajdujących się w pobliżu m.in. ich baz wojskowych. Jak zapowiedział resort obrony, władze zamierzają w takich przypadkach powoływać się na bezpieczeństwo narodowe. Podobna sytuacja dotyczyć będzie ziem znajdujących się w pobliżu granicy fińsko-rosyjskiej oraz nieruchomości położonych niedaleko lotnisk.

Wszystkie tego typu transakcje będą musiały zostać zaakceptowane przez Ministerstwo Obrony Narodowej Finlandii. Oficjalne śledztwo w tej sprawie oraz przygotowywanie odpowiednich dokumentów przez resort sprawiedliwości rozpocznie się jednak w marcu br. Zakłada się również możliwe rozszerzenie definicji strategicznego obiektu, co oczywiście ma pomóc i ułatwić Finom blokowanie opisanych wyżej transakcji. 

Finlandia ogranicza wydatki

Finlandia zwraca uwagę na zwiększające się zagrożenie ze strony Rosji, choć władze kraju podjęły w zeszłym roku kontrowersyjną decyzję dotyczącą budżetu obronnego na 2017 rok. Jego całkowita pula została zmniejszona o 62 mln euro w stosunku do budżetu z roku 2016 (2,824 mld euro na br.). Oficjalnym powodem ograniczenia wydatków było przesunięcie części płatności związanych z wcześniejszymi zakupami sprzętu na rok 2016, co spowodowało zwiększenie kosztów z 2,659 mld euro w 2015 do 2,886 mld euro w 2016 roku.

Wiadomo jednak, że działania Finlandii były również reakcją na złą sytuację finansów publicznych i spowolnienie gospodarcze w tym kraju – poziom długu publicznego przekracza 60 proc. PKB i rośnie. Obecnie jednak wydaje się, że proces cięć, nie tylko w wydatkach modernizacyjnych (które już wcześniej były chronione), ale też bieżących, został zatrzymany.

Ministerstwo obrony Finlandii zapewniało już wcześniej, że w br. planuje zwiększenie puli wydatków na zakupy sprzętu, a cięcia będą dotyczyć przede wszystkim personelu, kosztów operacyjnych czy administracji. Finowie realizują określone projekty modernizacji sił zbrojnych, w tym na przykład pozyskanie czołgów Leopard 2A6 z Holandii czy pocisków ziemia-ziemia GMLRS. Zdecydowano też w ostatnich latach o zakupie dodatkowych systemów przeciwpancernych NLAW czy wdrożeniu zestawów przeciwlotniczych Stinger.

W przyszłości Finów czeka ponadto zakup nowych samolotów wielozadaniowych, zastępujących myśliwce F/A-18 Hornet (program „HX Fighter”). Zdecydowano też o modernizacji wozów BMP-2, w tym poprzez zakup polskiego kamuflażu mobilnego grupy Lubawa. 

W wydanej niedawno "Białej Księdze" Finowie przyznają, że w przyszłej dekadzie będzie też konieczny zakup nowych systemów obrony powietrznej. Dalej wzmacniana będzie obrona przeciwpancerna, w tym oparciu o "nowej generacji" broń i amunicję przeciwpancerną. Dokument wymienia też zakup haubic samobieżnych K9 i nowoczesnych systemów zapór, zamykających "lukę" w zdolnościach po wycofaniu min przeciwpiechotnych. Finowie już wcześniej wdrożyli system MPIMS, ale najwyraźniej będą rozszerzać działania w tym obszarze.

Innym bardzo ważnym aspektem tego dokumentu jest dbałość o systemy rozpoznania, nadzoru i wywiadu. Autorzy zwracają uwagę, że obrona powietrzna i morska musi się odbywać na bazie tzw. rozpoznanego obrazu sytuacji w powietrzu, na powierzchni wody i pod wodą. Kolejną kwestią jest zapewnienie zdolności obrony w cyberprzestrzeni. Jednocześnie jednak wojska lądowe zachowują zdolność do prowadzenia działań na pełną skalę 

Zwiększenie liczby żołnierzy przewidzianych do mobilizacji w czasie wojny jest pewnym przełomem. Niedawno bowiem, ograniczono liczebność sił zbrojnych w czasie "W" z 350 do 230 tysięcy, chcąc utrzymać możliwość modernizacji armii i jednocześnie dalej zachować dobrze rozbudowany system mobilizacyjny. Obecnie okazuje się, że modernizacja będzie realizowana dzięki dodatkowym środkom finansowym na siły zbrojne. Rozwój fińskiej armii, zarówno jakościowy jak i ilościowy jest odpowiedzią na agresywne działania Federacji Rosyjskiej.  

Finlandia nie należy co prawda do NATO i nie jest objęta gwarancjami wynikającymi z artykułu V Traktatu Północnoatlantyckiego, ale w ostatnim czasie nasiliła współpracę z USA w dziedzinie bezpieczeństwa, których nowa administracja nie ukrywa, że zamierza zwiększyć wymagania w stosunku do swoich sojuszników. Możliwe, że wzrostu zaangażowania w zapewnianie bezpieczeństwa w regionie, w tym w wymiarze finansowym, wymagać będzie także od Finlandii. Nie jest więc wykluczone, że Helsinki uwzględniają również zmiany na scenie politycznej w USA. Fińskie siły zbrojne akcentują jednak utrzymywanie możliwości prowadzenia samodzielnych działań - choć oczywiście współpraca z USA jest rozwijana.

Czytaj więcej: Finlandia odebrała ostatniego zmodernizowanego Horneta

Reklama

Komentarze (9)

  1. tak tylko...

    No i zaraz będzie krzyk, że wrogowie otaczają Rosję, oczywiście tak agresywne zachowanie Finów nie pozostanie bez odpowiedzi ze strony pokojowo nastawionej Rosji... Naprawdę biedna ta Rosja, wszyscy tak na nią nastają.

    1. Geoffrey

      Zachowanie Finów nie ma znaczenia, bo Rosja jest już i tak otoczona przez państwa NATO - Łotwę i Estonię.

    2. Marta W.

      Jest taka anegdotka w środowiskach dyplomatycznych że nawet jakby Rosja zajmowała wszystkie lądy oprócz hawajów to i tak czuła by się otoczona. Teraz trochę serio, proszę spojrzeć w wolnej chwili na mapę świata i policzyć realnych sojuszników Rosji, może być tylko na granicach. Dla niewtajemniczonych zaznaczam że z punktu widzenia stosunków międzynarodowych ani Kazachstan, ani Białoruś (raczej formalnie i z racji geografii) nie powinny być tak postrzegane, to samo tyczy się ChRL ale to już chyba jasne. Japonia i Finlandia odpadają. Państwa bałtyckie - wiadomo. Turcja i Iran tez są takimi sojusznikami FR jak długo mają bardzo ograniczony interes, z punktu widzenia geopolityki to tacy przyjaciele jak Polska. Korea północna nie jest niczyim sojusznikiem, a już w szczególności rosyjskim od pierwszego 'odcięcia' Kima seniora. Kaukaz tak samo, Gruzja odfrunęła (chociaż jest dużo resentymentu, ale na razie pies pogrzebany w terytoriach separatystycznych) Armenia jest w orbicie FR z przymusu regionalnego (Turkmeni) Czeczenia (lojalność obecnego reżimu jest czasowa) i reszta - wiadomo. Ukraina nie muszę mówić i długo im się nie odmieni. Szwecja nigdy nie była dalej aż od czasów wojen o inflanty, tak samo Norwegia. Najbliższy potencjalny sojusznik to Serbia (z wielu przyczyn), Mongolia (tez z przymusu) albo Grecja (z rożnych przyczyn). Realnie Rosja jest otoczona, co więcej z punktu widzenia samej geografii Rosja jest otoczona bo jej dwie naturalne bariery to tylko Kaukaz i Ural, a i tak inwazje przychodziły ze wszystkich kierunków. Wiemy jak jest, ze to takie 'pitolenie' ze Rosjanie się boją jak 100 żołnierzy NATO ćwiczy fikołki na Łotwie, ale właśnie najciekawsze jest to ze mają podstawy większe niż ktokolwiek inny o bycie otoczonym, może ChRL ale to inna bajka. Pozdrawiam zainteresowanych.

  2. Novi

    Liczba żołnierzy to nie wszystko. W 1939 roku Polska zmobilizowała pod broń milion żołnierzy. Po trzech tygodniach 650 tysięcy trafiło do niemieckich i rosyjskich obozów jenieckich. W tym samym czasie Hubal i jego 150 żołnierzy walczyło do wiosny. Co spowodowało ze setki tysięcy zmobilizowanych do obrony kraju żołnierzy nie wpłynęło na losy wojny obronnej? Czego zabrakło? Dowodzenia, koordynacji, łączności, wyszkolenia, motywacji, dzielności ... ? "Siła chłopa" to za mało.

    1. pierwsza brygada OT

      Wszystko zaczelo sie od przewrotu majowego w 1926, wrzesien 1939 brak dowodzenia, koordynacji, łączności, wyszkolenia, motywacji to tylko poklosie tego.

    2. Marta W.

      Pełna zgoda, cała ta masa biednych chłopaków bez "Dowodzenia, koordynacji, łączności, wyszkolenia, motywacji, dzielności " to dalej tylko masa ludzi. Tak samo było przecież w Iraku, czy sięgając dalej w czasie jak Cortez karczował sobie drogę przez dżungle. Potrzeba tysiąca czynników żeby na koniec dnia armia odniosła sukces w polu.

  3. happy

    Zastanowcie sie: ile wynosi czas dolotu rosyjskich rakiet do naszych baz, porownajcie to z czasem jaki potrzebujemy do mobilizacji jednostek i wyprowadzenia z nich ludzi i sprzetu (bo nie oszukujmy sie ale nie posiadamy rzeczywistych srodkow obrony przeciwrakietowej). Okaze sie ze w kilkanascie minut zostaniemy bez armii a zdolnosci mobilizacyjnych, biorac pod uwage post-PRLowsie struktury i kulejaca (jak to w MON) organizacje NIE POSIADAMY. Sposobem na zwiekszenie naszych zdolnosci OBRONNYCH byla by OT ale tylko wtedy gdy bedzie to formacja odpowiednio wyszkolona, uzbrojona (realna zdolnosc niszczenia przeciwnika) i koniecznie w znaczacym stopniu rozproszona a wiec trudna do wyeliminowania. Psychofanom wojsk operacyjnych wyjasnie tylko ze OT nie ma za zadanie wygrywac epickich bitew, tylko odstraszac agresora potencjalnymi stratami wlasnymi po wkroczeniu na nasz teren. Niestety nasze OT to parodia. Brak nowoczesnego sprzetu PPK i PLOT przede wszystkim powoduje ze nie ma efektu odstraszania a wiec cala formacja w takiej wersji nie ma sensu

    1. Ed

      ...jak pokazuje historia oraz teoretycy tacy jak Klausevitz - wojna to największa mozliwa działalność człowieka , która jednoczesnie od momentu rozpoczęcia rządzi się w najwiekszym mozliwym stopniu przypadkowością. To argument za tym , że u nas nic się nie stanie. Wiedzieli o tym Napoleon, Hitler , mozliwe że Stalin i wielu innych naczelnych... Dalej: praktycznie wszystkie wojny mające znaczenie, wygrywane były nie dzięki liczebności wojsk, a dzięki wysokiej technice i morale żołnierzy. Dalej: niezwykle istotnym czynnikiem jest wielkość wydatków państwa w momencie rozpoczecia wojny, przeznaczanych na cele wojskowe. W tej chwili np Rosja wydaje realnie (przyznję że mam dane nie pełne) ok 10 - 12 % PKB na wojsko . Przy stanie wydatków 15% - znajdzie się w sytuacji rozpoczęcia dziłań wojennych . Tak więc bardzo niedługo lub już te wydatki osiągnęła. Należy dodać , że pochodzą one głównie ze sprzedaży surowców, co niekorzystnie wpłynie na dalsze ich zwiększanie w rozwijających się warunkach wojennych, kiedy sprzedaż surowców zostanie całkowicie zatrzymana i pozostana rezerwy złota ( wielka niewiadoma). W każdym razie obydwie krzywe bedą szybko pikować ku sobie i stan 45 -50 % osiągnie bardzo szybko . Powyżej 50% wydatki oznaczają przegrywanie wojny. Powyżej 60 % to koniec wojny i jej przegrana. Kraje europejskie (NATO i stowarzyszone) startować będą zapewne z 3 - 4 %. Potencjał Europy jest nieporównywalny z rosyjskim. Zasoby są łącznie wielokrotnie większe od rosyjskich . Technika zaplecza jest na znacznie wyższym poziomie. Potencjał ludzki jest także wielokrotnie większy od rosyjskiego nawet jeśli w arunkach pokoju bardziej ofensywni są Rosjanie to już w pierwszych dniach przewaga zniknie. Rosjanie mają swoje SS .. y . Jednak od dawna o nich wiadomo. Jesli chodzi o technikę wojskową - zawsze wygrywa ten kto najdłużej ukrywa prawdę o swojej broni. Nie będę tego tematu rozwijał ale zapewniam , że istnieją środki do zatrzymania rosyjskich rakiet. Po tych kilku zdaniach powinno się zauważyć , że w żaden sposób Rosjanom nie opłaca się rozpoczynać konwencjonalnej wojny, ponieważ nawet po kilku dniach początkowych sukcesów muszą ponieść porażkę. Ale załużmy że opanowują kilka krajów, np Finlandię, Szwecję , Inflanty, Polskę , może coś jeszcze... W dzisiejszych czasach utrzymanie tych społeczeństw kosztowało by ich sumy równe milionom ton złota. Nie do zrobienia z różnych względów. Wojna to przede wszystkim ekonomia ! To nie jest 1945 , inna świadomość i technika. To kolejny argument , że tu wojna nie wybuchnie. Może gdzieś w innym miejscu. Pozostaje tylko możliwośc szybkiej eskalacji do wojny atomowej. Ale i tu przy nawet ogromnych stratach zachodu Rosja musiała by "zamilknąć" bardzo szybko ponieważ ma mniejszy potencjał zaplecza tak wojskowego, ekonomicznego jak i ludzkiego. Wobec tego wątpię ażeby taki "satrapa" jak Pan P. chciał z dnia na dzień stracić wszystko co posiada (podobno to teraz najbogatszy człowiek na Ziemi) nawet jeśli by przeżył. Zapewne więc w tym co się dzieje należy dopatrywać się jakiegoś "dilu" - trudno jednoznacznie wskazać z kim.... Nie martwmy się więc ilościami żołnierzy , bo nie o to tu idzie.

    2. Marta W.

      Straszne bibeloty pan opowiada, po pierwsze 9K720 leci z Kaliningradu do Warszawy 6 minut, wiec nawet gdyby każdy żołnierz WP posiadał moc bilokacji jak ojciec Pio to nic by nam to nie dało. Co więcej nawet 10 baterii patriotów nie tylko nie pokryje większości obiektów, ale tez nie zestrzeli zbyt wielu pocisków (zwłaszcza przy strzelaniu saturacyjnym) wiec takie dywagacje są pozbawione sensu bo ma to mało wspólnego z OT, jest to dosłownie matematyczne przeciwieństwo. Nie trzeba też być "psychofanem" i nie potrzeba pańskich wyjaśnień żeby wiedzieć że zdrowo funkcjonujące państwo w pierwszej kolejności opiera swoją obronę na potencjale wyspecjalizowanych sił zbrojnych, w naszym wypadku jak pan sam zresztą zauważa co najmniej średnio zorganizowanych i dramatycznie niedoposażonych, zwłaszcza w PPZR i PPK (jeśli dobrze pamiętam jest 6xSpike na 1.Bat.). Brakuje im w zasadzie wszystkiego od od porządnej organizacji, infrastruktury czy morale po skarpetki i sprzęt z lat 60 BMP, BRDM, AKM godny Muzeum Wojska Polskiego. Teraz, jest w Polsce wyjątkowy konsensus w temacie OT, prawie wszyscy są za, różnica jest w umiejscowieniu w stosunku do wojsk operacyjnych i właśnie wyposażenie. Skupmy się na tym drugim bo kładzie pan na to nacisk, biorąc pod uwagę że mamy bardzo mało Spike'ów (i brak LR), Pirat to na razie fantastyka naukowa, a za granatniki (pomijam tez kilkanaście AT4 w WS) mamy RPG-7 i 'komary', i oba też bez specjalistycznych głowic (dajmy na to VR), wieże HitFist 30P produkowane przez BUMAR (brrr....) są jeszcze lata świetlne od integracji ze Spike'ami ,Mi-24 nie mają podwieszanych Falang od chyba dekady a zmech. ćwiczy tylko strzelając malutkimi (o zgrozo) to sytuacja z PPK w kraju przyzna pan chyba przypomina skansen. Teraz, wyszkolenie załogi PPK (zostańmy przy tym żeby już nie pastwić się nad p.lot, bo w esencji chodzi o to samo) jest nie tylko o niebo droższe, dłuższe ale i nie łatwe - jasne - można w kilka weekendów pokazać, nauczyć podstaw itd ale ten sam sposób uczy się w Polsce, dajmy na to, kierowców - trzeba wyrobić kilkanaście spotkań z jakimś znudzonym, spoconym facetem a potem i tak przez pierwsze 5 lat człowiek się uczy sam na drodze, mało tutaj wyjątków, a 'zielone listki' (jak ktoś jest na tyle uprzejmy żeby sobie przykleić) normalni ludzie unikają jak ognia. Może mam w tym temacie zakrzywioną percepcje, ale łatwiej jest dziś zginąć na krajowej "siódemce" niż od T-72B3, i raczej trudno nie zauważyć różnicy miedzy kierowca zawodowym czy nawet rajdowym a tzw.kierowca niedzielnym (nikomu nie ubliżając) zwłaszcza jak jest sytuacja kryzysowa. Proszę więc nie zabierać się za takie mało miarodajne wyjaśnienia, czy ktoś lubi wojska operacyjne czy nie, budowanie od nowa oddzielnych sil zbrojnych wyposażonych tak jak w teorii siły regularne, szkolonych weekendowo, które w praktyce nawet na obrazkach nie zobaczą sobie na razie tego sprzętu jest lekko mówiąc, niepoważne, bo najzwyczajniej dubluje struktury i tak w tej chwili papierowych jednostek (jeśli dobrze liczę 1/3 obsadzona?). Sytuacja w której kierowca-mechanik w na 2S1 pełni role dowódcy, działonowego, amunicyjnego i ładowniczego to chyba standard. Jak to się przekłada na efektywność to sobie można bez wyobraźni zwizualizować. To trochę jak z argumentem że straż miejska powinna posiadać broń palna i przywileje jak policja, to po co nam policja skoro strażnicy mogą to samo a są tańsi w utrzymaniu? Przecież to oni pierwsi interweniują (np. ws. Rosiaka), ale chyba każdy się zgodzi że to byłby absurd. Straż miejska jest potrzebna żeby odciążać policje, od interwencji jak jest prywatka, wagary, menele czy zaśmiecanie itd. Tak samo z OT. Ci dobrzy ludzie którzy chcą w weekendy tworzyć zaplecze obrony kraju zasługują na coś lepszego niż AKM'y i buty 'józefy", ale robienie tego kosztem prawdziwego wojska jest zwyczajnie krótkowzroczne. OT nie ma prowadzić natarć całymi frontami jak w Układzie Warszawskim czy wojny partyzanckiej bo nikt zdrowy na umyśle w Polsce nie jest zwolennikiem obrony do ostatniej żywej tkanki. Nasza percepcja jakiś mudżahedinów biegających po mazurach, z PPK w jednej ręce a PPZR w drugiej strzelająca na zamianę to w T-90- to w VDV to tylko projekcja. OT nie bezie walczyć z US Army tylko z naszym wschodnim sąsiadem, i chyba naprawdę nie muszę tłumaczyć panu różnicy miedzy podejściem jednych i drugich do cywili i formacji partyzanckich. Jeśli jednak ma pan wątpliwości to proszę sobie przejrzeć szacowane straty czy to w Afganistanie rosyjskim czy NATO'wskim, kto na tym zdrowiej wyszedł i jak wyglądają dziś wszystkie państwa prowadzące tego typu wojny w ostatnich trzech dekadach. Zapewniam szanownego pana że tam się nie używało pocisków agitacyjnych i HUMMVE z megafonem. Co więcej, to nie jest tak że raz odpalony efektor leci sobie i trafia, wbrew pozorom i filmikom w internecie trafienie w dajmy na to czołg z zawodową załogą (jak w FR) wsparciem itd oraz jeszcze udana perforacja to trudna sztuka, a i sprzęt nie tani. A jak kończą amatorzy w starciu z zawodowcami, w dodatku takimi bez oporów to pan sobie może sprawdzić na liczbach z Syrii czy Czeczeni. Nikt się nie boi takich formacji więc mówienie o jakimś czynniku odstraszania to zwykła naiwność, Irak mimo całych rzeszy uzbrojonych ludzi upadł w 3 tygodnie, a od 14 lat panuje tam piekło. OT samo w sobie i odzienie od całej reszty wypełniające te same zadania nie jest żadną odpowiedzią tylko anachronizmem z poprzedniej epoki. OT w systemie gdzie wszystkie czynniki się wspierają i tworzą kompleksową uzupełniającą sieć już tak. Mimo że pańska diagnoza o słabej kondycji WP jest trafna to niestety krzykliwa i raczej antagonizująca (''psychofani"? serio?) forma przykrywa mało merytoryczne podejście do tematu który ewidentnie pana emocjonuje, wiec teoretycznie powinien pan na ten temat wiedzieć dużo więcej. Obawiam się że może to być jak z tym weekendowym szkoleniem specjalistów PPK w OT, jak bardzo by pan nie chciał to bez ciężkiej regularnej pracy może pan się tylko gorączkować. Pozdrawiam.

  4. smutny wniosek

    Czegoś tu nie rozumiem, taka Finlandia ma 5mln. mieszkańców a ma armię 230tyś i zwiększa do 280tyś a my mamy 36mln. mieszkańców (więcej niż 2 mln wyjechało niedawno) i mamy tylko 100tyś żołnierzy?!?!?!? I to z tych 100tyś tylko 1/4 może 1/3 to żołnierze przeznaczeni do walki. Mimo podobnej historii w wojnach z rosją to Finlandia lepiej wyciąga wnioski...

    1. xXx

      Bo nie umiesz czytać. Finlandia ma 280 tys. na czas WOJNY - czyli po przeprowadzeniu mobilizacji. Polska ma 120 tys. na czas POKOJU, czyli w tej chwili.

  5. Kiks

    To oni chcieli pytać się o pozwolenie przemarszu w czasie hipotetycznych działań zbrojnych i to jeszcze sowieckich właścicieli?

    1. kronan

      Szanowny pan myli wojnę z przygotowywaniem się do niej.Jeśli wojny nie ma państwo płaci obywatelowi za szkody zrobione przez wychodzące na pozycje własne odziały wojskowe jeśli tego wymaga sytuacja.Zatem ewentualne szkody z przed wojny nie mogą być zaliczone na poczet przyszłej wojny.Pokój od wojny jednak się różni :-)

    2. gmo

      Poza działaniem prawa w stanie jeszcze pokoju, kiedy prawo własności jest szanowane, jest jeszcze ten "drobny" fakt, ze nie wiadomo, kto będzie na takiej wykupionej ziemi przebywał. Może się okazać, ze to będzie banda "zielonych ludzików", którzy wszystko będą robili, żeby utrudnić przejazd: zawały drogowe, rowy "melioracyjne" etc. A gdy konflikt się zaostrzy, to i pola minowe i ostrzały baz z wyrzutni rakietowych zakupionych w "sklepie z demobilem"..

  6. Mati

    Bardzo "ciekawy" wpis-na szczęście większość chyba widzi że: 1. Nie interesujesz się wojskiem, a czytasz i komentujesz "wojskową" stronę? 2. Nikt nie lubi zabijać-dlatego też my nie atakujemy nikogo. Ale jeśli nas Rosja zaatakuje to bronić nie tylko się możemy ale musimy. 3. Jaki jest prawdziwy cel? Czemu próbujesz zniechęcić Polaków do obrony własnego kraju? (patrz punkt 1) #wojnaInformacyjna

  7. Marek1

    Ciekawe jakie są rzeczywiste/realne możliwości mobilizacyjne RP. Osiągniemy tyle co Finowie ? Czy może z racji ilości populacji będzie to coś więcej ?

    1. pk79

      nie osiągniemy tyle co Finowie bo oni mają służbę zasadniczą i ciągłe dostawy rezerw ludzkich...co by nam się przydało. dlatego pozostaje partyzantka a do tego potrzeba uzbrojonych cywilów

    2. jsylwester

      walczyć powinien ten kto Chce, najlepiej, aby był w tym szkolony. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś zmuszał mnie do zabijania.

    3. O

      Zastanów sie, te możności podyktowane są przedewszystkim liczba populacji, do tego dochodzi jeszcze to czy będzie nas stać na wykorzystanie potencjału. Przy okazji to podczas wojny polsko bolszewickiej mieliśmy 1 mln. Żołnierzy więc widzisz

  8. men

    litości:," Finowie nie mają sprzętu ciężkiego" - zapoznaj się z ich strukturą batalionowych grup bojowych - idealne zgranie sprzętu post-sowieckiego z zachodnim i własnym, tylko się uczyć

  9. pk79

    A czemu nie ma ani słowa o tym,że finowie mają bardzo łatwy dostęp do broni strzeleckiej...? i z tego korzystają. Mam tam znajomych i powiem więcej-dla Finów strzelnica jest trzecim domem. Spędzają tam bardzo dużo czasu...i tam każdy potrafi strzelać a u nas...

    1. kizior

      Kiedy zapytano Simo Hayha ( biała śmierć - uśmiercił 500 wrogów podczas rosyjskiej agresji na Finlandię) co czuje kiedy strzela do Rosjanina, odpowiedział: odrzut.

    2. Vvv

      Dodaj ze Finowie prawie nie maja ciężkiego sprzetu w tej armii

    3. olo

      Kto ci w PL zabroni zapisać się do klubu sportowego gdzie można się nauczyć strzelania na strzelnicy ?

Reklama