Reklama

Siły zbrojne

Ekspert: Polska musi modernizować śmigłowce. Maszyny uderzeniowe – priorytetem

Fot. st. chor. Adam ROIK/Zespół Reporterski Combat Camera DO SZ
Fot. st. chor. Adam ROIK/Zespół Reporterski Combat Camera DO SZ

To śmigłowce uderzeniowe są najważniejsze w tej chwili, w związku z rosnącym zagrożeniem. Nie wolno pozwolić na to, aby polskie Siły Zbrojne nie dysponowały zdolnościami zwalczania celów za pomocą wyspecjalizowanych śmigłowców – mówi w rozmowie z Defence24.pl gen. bryg. pil. rez. Dariusz Wroński, były szef Wojsk Aeromobilnych i Zmotoryzowanych, prezes Centrum Wdrożeniowo-Produkcyjnego ITWL Sp. z o.o.

Panie Generale, zgodnie z zapowiedziami MON realizacja programu śmigłowca uderzeniowego Kruk ma doprowadzić do pozyskania przez Siły Zbrojne szesnastu maszyn do 2022 roku i takiej samej liczby w późniejszym okresie. Obecnie polska armia dysponuje Mi-24, pozbawionymi jednak kierowanej broni przeciwpancernej. Czy w obecnej sytuacji maszyny uderzeniowe powinny stanowić priorytet Wojska Polskiego?

Chciałem bardzo wyraźnie zaznaczyć, że już ponad rok temu zgłaszałem, że w związku ze zmianą sytuacji bezpieczeństwa na świecie należy natychmiast dostosować priorytety i wysunąć śmigłowce uderzeniowe na pierwszy plan. To one są najważniejsze w tej chwili, w związku z rosnącym zagrożeniem. Nie wolno pozwolić na to, aby polskie Siły Zbrojne nie dysponowały zdolnościami w zakresie zwalczania celów za pomocą wyspecjalizowanych śmigłowców. Natomiast do śmigłowców wsparcia, wielozadaniowych można wrócić nieco później, bo posiadane obecnie maszyny będą w stanie wypełnić tę „lukę”, jeśli zostaną zmodernizowane. 

A mówiąc bardziej ogólnie, w jaki sposób można zdefiniować potrzeby Polski w zakresie śmigłowców wojskowych? 

Jeśli chodzi o liczbę, to trzeba uwzględnić zagrożenia oraz potencjał naszego kraju. Mamy granicę z obwodem kaliningradzkim, z Białorusią, Polska liczy 38 mln ludzi. Państwa Beneluxu dysponują kilkudziesięcioma ciężkimi śmigłowcami transportowymi, posiadają też AH-64 w znacznych ilościach. Pod wieloma względami ich lotnictwo śmigłowcowe jest więc silniejsze, niż w wypadku Polski. Kilka czy kilkanaście sztuk maszyn może załatwić tylko ściśle określone, „niszowe” potrzeby. Polska potrzebuje znacznie więcej wiropłatów niż 16, 30, czy 60.

Oczywiście proces pozyskania docelowej liczby śmigłowców musi być rozłożony w czasie, z uwagi na możliwości budżetowe. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę potrzebę zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim na terenie Polski oraz zobowiązania sojusznicze, jestem skłonny stwierdzić, że Siły Zbrojne potrzebują docelowo nowoczesnych około 270 śmigłowców. To ostrożny szacunek, wynikający z oceny realnych potrzeb operacyjnych. Otwartą kwestią jest ścieżka dojścia do tej liczby. Konieczne jest przecież przeprowadzenie szeroko zakrojonego procesu negocjacyjnego, ustanowienie zdolności produkcyjnych czy serwisowych, nie mówiąc już o szkoleniu załóg i obsług. Dlatego postuluję modernizację istniejących śmigłowców. Może ona być swoistym „pomostem” przed przejściem na nowe śmigłowce.

Resort obrony deklaruje zakup w pierwszej kolejności czternastu śmigłowców wielozadaniowych dla Wojsk Specjalnych i sił morskich. Założenie pozyskania wiropłatów wielozadaniowych na jednej platformie zostało oficjalnie zarzucone.

Nie uczestniczę w przygotowywaniu planów modernizacyjnych przygotowywanych przez MON. Staram się śledzić i analizować zachodzące procesy, i jako Prezes Centrum Wdrożeniowo-Produkcyjnego ITWL wychodzę z propozycjami i z tymi przemyśleniami, które są korzystne dla Polski. Cieszę się, iż niektóre są brane pod uwagę. Spędziłem przy śmigłowcach 36 lat i mogę powiedzieć, że w procesie ich wprowadzania należy wykorzystać pewną logikę, tak aby mogły one wykonać konkretne zadania. Wiadomo, że inne śmigłowce będą potrzebne dla obszaru morskiego, np. przy nasyceniu soli, a inne do wykonywania zadania na terenie lądu. Już z tego założenia wychodząc, widać, że będą potrzebne co najmniej dwie platformy. Gdyby tak się złożyło, że jeden typ śmigłowca jest predysponowany do wszystkich zadań, to byłoby korzystne ze względów logistycznych, serwisowych, ale takich maszyn po prostu nie ma.

Śmigłowce dla Marynarki Wojennej są na pewno potrzebne bardzo pilnie. Na drugim miejscu postawiłbym maszyny dla Wojsk Specjalnych. Polska zadeklarowała określone zdolności w tym zakresie, między innymi w ramach NATO. Tutaj potrzebne będą wiropłaty przeznaczone do wykonywania naprawdę specyficznych i trudnych zadań. Będą musiały mieć nieco lepsze możliwości, parametry niż takie śmigłowce, które będą służyły na przykład w Wojskach Lądowych tylko do transportu ludzi, uzbrojenia do określonego miejsca w krótkim czasie. Tutaj moim zdaniem moglibyśmy pozwolić sobie na maszynę lżejszą, jeśli chodzi o „ciężar gatunkowy” niż te dla sił specjalnych czy marynarki. Więc już mówimy o trzech platformach, choć wszystkie one mogą należeć do „średniego piętra”. Docelowo Polsce potrzebne są też ciężkie śmigłowce transportowe, i one koniecznie muszą być uwzględniane w długofalowych planach. 

Niedawno MON poinformował o prowadzeniu przez polskie podmioty wysiłków w celu modernizacji śmigłowców Mi-8 czy Mi-17 z  Ukrainą. Jaki wpływ na ten proces może mieć podpisane niedawno porozumienie szefów resortów obrony obu państw, dotyczące rozszerzenia współpracy wojskowej?

Jesteśmy zadowoleni, że minister obrony narodowej Antoni Macierewicz i minister obrony Ukrainy podpisali dokument, który legitymizuje i uwiarygadnia polski przemysł w prowadzeniu rozmów oraz przygotowywaniu projektów polsko-ukraińskich. To otwiera nam dalszą drogę i pozwala kontynuować rozmowy i projekty, które rozpoczęto już nieco wcześniej. Ich efektem jest zainteresowanie możliwością wspólnej remotoryzacji czy modyfikacji elementów śmigłowców. To zapewni im lepsze osiągi i wyższą moc silników. W efekcie rozszerzone zostaną zdolności operacyjne, zwiększy się zasięg i pułap, a okresy międzyremontowe ulegną wydłużeniu. Obniżone zostanie też jednostkowe zużycie paliwa, a śmigłowce będą mogły wykonywać znacznie szersze spektrum zadań, niż do tej pory.

Na czym mogą polegać korzyści z modernizacji, jeśli chodzi o zdolności operacyjne?

Mam tutaj na myśli przede wszystkim zakres temperatur, w których mogą być wykonywane zadania śmigłowców. Gdybyśmy dysponowali wiropłatami z silnikami, jakie oferuje w tej chwili ukraińska firma Motor Sicz, to mogłyby one bez żadnych problemów operować w Afganistanie czy w Iraku. W trudnym środowisku dla śmigłowców, w temperaturach rzędu 40 czy więcej do 50 st. Celsjusza lub w bardzo niskich temperaturach. Sama wymiana silników na nowoczesne, o większych parametrach zgodnie z zasadą koszt-efekt zmniejszy zużycie paliwa, kolejny remont będzie można prowadzić nie po 1500 godzin, a po pięciu tysiącach. Bardzo istotne jest też przedłużenie eksploatacji samego śmigłowca. Maszyny będą się przy tym charakteryzować większym udźwigiem. Modernizacja pozwoli też na kontynuację służby, pracy i utrzymanie umiejętności mechaników, techników, inżynierów, którzy będą obsługiwali te śmigłowce.

W jaki sposób proponowany program wpisuje się w obecną sytuację polskiego lotnictwa śmigłowcowego?

Instytut ITWL i Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1 doszły do wniosku, że mogą ustanowić współpracę z firmą Motor Sicz. Polska posiada znaczną liczbę śmigłowców rodziny Mi, których struktury mogą być eksploatowane jeszcze przez przynajmniej 10-15, a w niektórych wypadkach 20 lat. Konieczna jest wymiana niektórych podsystemów śmigłowców Mi-8, Mi-17 czy Mi-24, co nie tylko wydłuża eksploatację, ale też zwiększa możliwości bojowe. W momencie gdy program śmigłowca wsparcia na jednej platformie został wstrzymany, brak modernizacji starszych śmigłowców groziłby utratą możliwości operacyjnych, oczywiście poza nielicznymi maszynami, które zostaną zakupione w ramach pilnej potrzeby operacyjnej.

Polska ma konkretne zobowiązania wobec NATO czy UE, także jeżeli chodzi o liczbę śmigłowców przygotowanych do działań. Postanowiliśmy wyjść do przodu i wypełnić tę lukę właśnie poprzez modyfikację najważniejszych elementów śmigłowca, po to aby jeszcze przez okres ośmiu czy dziesięciu lat mógł on wykonywać zadania i zobowiązania sojusznicze. Niezależnie od tego, z całą pewnością na pierwszym miejscu pozostaje tutaj zdolność do wykonywania zadań na korzyść Polski, czyli to wszystko, co służy obronie Ojczyzny. I to głównie legło u podstaw całego toku myślenia o wykorzystaniu dotychczas posiadanych śmigłowców. Nie tylko do prowadzenia działań, ale też dalszego szkolenia i podtrzymywania nawyków. 

Chodzi tu nie tylko o pilotów, ale o techników, służbę ruchu lotniczego, logistyków. Na jednego pilota przypada około 30-40 osób, które pracują po to, żeby śmigłowiec mógł wzbić się w powietrze i wykonywać zadania. Wycofanie śmigłowców spowodowałoby utratę nawyków i umiejętności, a ich odzyskanie będzie bardzo kosztowne i długotrwałe. Inaczej mówiąc, pełną zdolność operacyjną uzyskalibyśmy nie w momencie dostawy nowych maszyn, ale dużo później, i to znacznym kosztem – również organizacyjnym. A do tego czasu lotnictwo śmigłowcowe nie miałoby możliwości wykonywania zadań operacyjnych na szerszą skalę, gdyby zaszła taka potrzeba. Nawyki w lotnictwie wypracowuje się przez 10, 15, a czasem nawet 20 lat, one mają też istotne znaczenie dla bezpieczeństwa. 

Które z posiadanych przez Wojsko Polskie maszyn mogą zostać poddane modernizacji?

Mam na myśli całą flotę, począwszy od Mi-2, przez W-3 Sokół, poprzez Mi-8, Mi-17 i Mi-24. Istnieje też możliwość modernizacji maszyn Mi-14. W naszych uwarunkowaniach geopolitycznych i gospodarczych musimy sięgnąć po dostępne rozwiązania. Potrzebujemy dużej liczby śmigłowców, więc koszty również muszą być brane pod uwagę. Remotoryzacja i modernizacja śmigłowców zapewni zdolności na okres około 10 lat, pozwoli też na podtrzymanie nawyków i umiejętności pilotów oraz personelu naziemnego. Będzie swoistym łącznikiem pomiędzy niebytem, który grozi lotnictwu śmigłowcowemu w wypadku braku konkretnych działań na dużą skalę, a nową i nowoczesną techniką, którą pozyskamy w dłuższej perspektywie. Jak mówiłem, nawet po pierwszych dostawach nowych maszyn osiąganie pełnej zdolności operacyjnej może zająć nawet dziesięć lat, bez modernizacji do tego czasu utracimy zdolności. W sytuacji zagrożenia skutki dla Polski mogą być bardzo poważne, historia by nam tego nie wybaczyła.

Wcześniej mówił Pan, że priorytetem dla Polski powinno być pozyskanie nowych śmigłowców uderzeniowych. Czy w takim razie również przeznaczone do pilnego zastąpienia Mi-24 powinny być zmodernizowane? 

Program śmigłowców uderzeniowych nowego typu musi być pilnie realizowany. Niezależnie od niego, należy zwrócić uwagę na przywrócenie zdolności bojowej śmigłowców szturmowych Mi-24. One posiadają pewne specyficzne cechy i różnią się od maszyn uderzeniowych innych producentów. Zdecydowanie tak, pilną potrzebą jest pozyskanie nowych pocisków przeciwpancernych i silników dla Mi-24. To daje o wiele większe możliwości, pierwsze śmigłowce tego typu ze zmodyfikowanym systemem napędowym już latają na Ukrainie, moc wzrosła o 1000 KM. Ich parametry lotu i zdolności udźwigowe są znacznie lepsze. Zwracam uwagę, że dodanie nowego pocisku przeciwpancernego czy modyfikacja systemów obserwacyjno-celowniczych z tym związana wiąże się ze wzrostem masy, również układ kinematyczny musi być do tego dostosowany. W efekcie otrzymamy śmigłowiec, który zapewni nam bezpieczeństwo. Warto przeznaczyć na to pewną pulę pieniędzy z budżetu.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

Komentarze (49)

  1. badum tss!

    Śmigłowce operują przy mniejszej prędkości na niższym i krótszym dystansie, przez co narażone są na dosłownie wyszystkie rodzaje obrony przeciwlotniczej, z bronią małokalibrową włącznie. Nawet przyczajona w krzakach drużyna z kmPKMSN jest dla nich groźna. Nie wspominając o MANPADS-ach, WKM-ach, działkach itd. itp.,

    1. Marek1

      Do Apache, Vipera, czy Tigera możesz sobie strzelać z 7,62mm do emerytury. Co najwyżej podrapiesz farbę lub poliwęglan ...

  2. hektor

    Bez paniki. Teraz po ogłoszeniu przez Trumpa swojego kandydata na sekretarza stanu, który jest przyjacielem Putina i Rosji nie będzie żadnego zagrożenia konfliktem. Po Resecie-2 będzie Jałta-2. Wszystko odbędzie się przy zielonym stoliku (bez wystrzału) w ramach pokojowej gry biznesów najsilniejszych graczy USA i Rosji.

    1. wunderwaffe

      Cokolwiek się nie wydarzy to jest kolejna nauczka dla Polski aby nie ufała bezgranicznie sojusznikom tylko wszelkimi siłami pozyskała broń A.

    2. artm

      prezydent USA nie podejmuje decyzji jednoosobowo, przy amerykańskim stoliku prezydenckim są też ludzie którzy nigdy nie wierzyli Rosji i raczej wątpliwe żeby nagle uwierzyli

  3. as

    Mniej gadać, więcej robić. Mi24 trzeba wyposażyć w nasze SPIKE. Mają trochę mały zasięg, ale lepszych nie mamy. Oprócz tego trzeba szybko przeprowadzić remonty lub wymiany zespołów napędowych

  4. realizm

    Bardzo podoba mi się pomysł modernizacji Mi-24 jako uzupełnienie i poszerzenie wyjątkowych możliwości floty śmigłowcowej lub inaczej: nie pozbywanie się tychże specyficznych możliwości. Właśnie tak należy myśleć, a nie jak niektórzy fantaści, co wszystko chcieliby mieć nowe, bez oglądania się na realne możliwości osiągania takich zachcianek. Jeśli ta moderka (remotoryzacja) byłaby przeprowadzona z doświadczonymi w tym względzie Ukraińcami, to mielibyśmy tanią, a dobrą maszynę o rzeczywiście wyjątkowych cechach. Naszemu wojsku na pewno przydałaby się eskadra lub dwie szybkich helikopterów o dużym opancerzeniu, posiadających zdolność przenoszenia desantu/ładunku i dysponujących uzbrojeniem przeznaczonym do samoobrony czy wsparcia. Oczywiście pytaniem otwartym jest zakres modernizacji, gdy chodzi o zaawansowaną elektronikę i systemy uzbrojenia. Ten stosunek koszt/efekt można jednak łatwo skalkulować odpowiadając na pytanie jakie konkretnie zadania miałby wykonywać taki zmodernizowany Mi-24. Oczywiście powyższe nie zamyka, a wręcz otwiera pytanie o śmigłowiec stricte szturmowy, który jest niezbędny dla polskiej armii.

  5. andrzej.wesoly

    270 śmigłowców to koszt - lekko licząc - ok. od 40 do 60 mld zł. Ponieważ budżet MON to niecałe 38 mld rocznie (z tego prawie połowa to wynagrodzenia i emerytury, a 1/4 to wydatki bieżące, utrzymanie itp.) zatem na modernizacje zostaje chyba ok. 8 mld - czyli gdyby nawet 1/4 tej kwoty co roku przeznaczać na program śmigłowcowy to trwałoby to od 20 do 30 lat!

    1. Plush*

      Najtansze oferty powinny wygrywac bo na to nasedwo stac a to i tak sprzet lepsszy niz ten co obecnie mamym viper akurat to swietna maszyna i tania w utrzymaniu. Venoma tez nalezy rozpatrzyc......ale polscy panowie chca niemozliwego

  6. Plush*

    Smiglowce sa niezbedne na wspolczesnym polu walki. W naszym przypadku kruk to Viper, ciekawy jest tez venom

  7. Realista33

    Już od przeszło dekady powinnismy produkować śmigłowce Commanche w różnych wersjach. Mielibyśmy całkowita niezależność na polu walki

    1. badum tss!

      commanche? A kto na świecie używa tego badziewia?

  8. PLll

    Racja uderzeniowce to absolutny priorytet i powinny być konsekwentnie dostarczane od przyszłego roku ale to marzenie

  9. Gran

    Viper jest bardzo atrakcyjny w cenie

    1. maruda

      Atrakcyjna cena to jest 41,2 mln USD za 16 maszyn Kiowa Warrior wraz z systemem do symulacji i treningu (trzy zestawy), zestawem części zamiennych i wyposażeniem obsługowo-eksploatacyjnym, uzbrojenie do tych maszyn w postaci zasobników z bronią strzelecką (zasobniki z 12,7 mm wkm M3P), wyrzutni 70 mm rakiet niekierowanych (wyrzutnie po siedem pocisków Hydra-70) oraz przeciwpancernych pocisków kierowanych AGM-114 Hellfire.

  10. maruda

    Dlaczego wzorem Chorwacji nie staramy się o pozyskanie OH-58 Kiowa?

  11. a

    Wstępnie planowano podpisanie memorandum w połowie marca, jednak złożone aspekty dotyczące porozumienia między dwoma krajami i trzema firmami spowodowały pewne opóźnia w tym zakresie. Śmigłowce AH-1Z objęte są procedurą Foreign Military Sales, co wymaga od producenta uzyskania zgody administracji USA. Z drugiej strony, zakłady PZL Mielec należą do koncernu Sikorsky, który niedawno wszedł w skład korporacji Lockheed Martin, co wiąże się z pewnym skomplikowaniem i wydłużeniem procedur. Goszczący w Polsce wiceprezes firmy Bell Helicopter, Robert Hastings stwierdził, że zawarcie porozumienia dotyczącego montażu końcowego śmigłowców Viper, jeśli zostaną one wybrane przez MON w programie Kruk, jest wyłącznie kwestią czasu i dopełnienia wymogów proceduralnych. Na atrakcyjność oferty Bell Helicopters może już niebawem wpłynąć wybór Czech, które w najbliższym czasie powinny podjąć decyzję w sprawie zakupu 12 lekkich śmigłowców bojowych. Wśród rozważanych ofert znajduje się Bell UH-1Y Venom, posiadający identyczna awionikę i 85% wspólnych części z płatowcem AH-1Z Viper, oferowanym Polsce. Jeśli Czechy wybiorą Venomy, to możliwe będzie wspólne realizowanie szkoleń i wsparcia eksploatacji. Można wśród nich wymieniać m. in. Rumunię, która w 1996 rozważała zakup śmigłowca AH-1W, a wiec poprzednika Vipera. Miał on nosić lokalne oznaczenie Dracula i być montowany na miejscu. Również Czechy, po roku 2020, planują nabyć śmigłowce uderzeniowe. O ile zdecydują się w tym roku na UH-1Y, to zakup AH-1Z będzie dla nich naturalnym wyborem. Otwiera to nie tylko możliwości współpracy wojskowej, ale również przemysłowej. Jak więc wynika ze słów wiceprezesa Bell Helicopters, producent oferuje swoje rozwiązania kilku krajom wschodniej flanki NATO. Posiadając szeroką sieć wsparcia eksploatacji cywilnej, koncern liczy na dobry odbiór swojej oferty. Jako atuty Vipera wskazuje relatywnie niskie koszty eksploatacji i niewielką pracochłonność obsługi technicznej oraz możliwości bojowe śmigłowca. Robert Hastings podkreśla, że śmigłowiec cechuje nowoczesna konstrukcja i wszechstronna awionika. Oblot pierwszego Vipera miał miejsce w 2000 roku a w 2005 roku pierwsze maszyny trafiły na wyposażenie US Marines. Viper posiada modułową awionikę, system termowizyjny III generacji firmy Lockheed Martin oraz hełmy TopOwl z wizyjnym wyświetlaczem nahełmowym (HMSD) firmy Thales. Obaj piloci mogą zamiennie pełnić wszystkie funkcje, łącznie z obsługą umieszczonego pod dziobem maszyny trzylufowego działka kalibru 20 mm i uzbrojenia podwieszanego na sześciu węzłach zewnętrznych, które obejmuje kierowane i niekierowane pociski rakietowe 70 mm, rakiety przeciwpancerne Hellfire i pociski powietrze-powietrze AIM-9. AH-1Z Viper ma zasięg ponad 575 km ze standardowym uzbrojeniem. Maszynę zgodnie z deklaracjami producenta cechuje niewielka pracochłonność obsługi technicznej, wynikająca z typowego dla US Marines trybu eksploatacji, który wiąże się z długotrwałym działaniem z dala od warsztatów i przy ograniczonych zasobach. Ewentualny montaż śmigłowców szturmowych w ramach programu Kruk będzie uzupełnieniem podstawowej działalności PZL Mielec, jaką jest produkcja śmigłowców Black Hawk. Spółka skupia się obecnie na dostawach maszyn tego typu i ofercie w postępowaniu na śmigłowce wielozadaniowe dla Wojska Polskiego. Jednocześnie deklaruje gotowość do realizacji prac nad śmigłowcami szturmowymi w ramach programu Kruk z każdym z oferentów, jeżeli wyrażą oni wolę takiej współpracy. Stałym uzbrojeniem Vipera jest trzylufowe działko M197 kal. 20 mm. Na sześciu punktach podwieszeń pod wysięgnikami (w tym czterech uniwersalnych) można zamontować różne konfiguracje kierowanych rakiet klasy powietrze-ziemia AGM-114 Hellfire, zasobników z niekierowanymi pociskami rakietowymi kal. 70 mm lub ich kierowaną odmianą APKWS II oraz zbiorników paliwa. Na końcach wysięgników zamontowano wyrzutnie dedykowane naprowadzanym na źródło podczerwieni pociskom powietrze-powietrze AIM‑9 Sidewinder. Do 2021 roku maszyny mają zostać przystosowane do przenoszenia wersji AIM-9X Block I, która stanowi uzbrojenie polskich F-16. Producent zakłada również integrację Vipera z innymi typami uzbrojenia, w tym rakietami Spike, gdyby takie potrzeby zadeklarowali użytkownicy. Śmigłowiec może wykorzystywać podwieszone uzbrojenie nawet podczas lotu z dodatkowymi zbiornikami paliwa, co nie jest opcją dostępną we wszystkich maszynach tej klasy. AH-1Z Viper dysponuje zintegrowanym systemem śledzenia celów Target Sight System firmy Lockheed Martin, opracowanym na potrzeby tej maszyny i zamontowanym w stabilizowanej, obrotowej głowicy. W założeniu ma on umożliwiać prowadzenie działań w każdych warunkach atmosferycznych, w dzień i w nocy. Głowica elektrooptyczna FLIR trzeciej generacji posiada kamerę telewizyjną i dalmierz/wskaźnik laserowy, a także własny system inercyjny, wykorzystywany m.in. w celu zwiększenia precyzji prowadzenia obserwacji oraz geolokalizacji celów. Jak przekonują przedstawiciele firmy Bell Helicopters, jego zasięg działania znacznie przekracza zasięg pocisków kierowanych Hellfire. Umożliwia to wykrycie i identyfikację celów zanim znajdą się w polu rażenia. Wspomniany system kierowania ogniem jest w pełni zintegrowany z awioniką maszyny w standardzie Glass Cockpit i przystosowany do pracy z goglami noktowizyjnymi 3. generacji Uzupełnieniem są nahełmowe wyświetlacze Thales TopOwl przystosowane do zobrazowania najważniejszych informacji pochodzących z sensorów maszyny. Wymienne stanowiska pilota i strzelca-operatora Stanowiska maszyny są zunifikowane, co pozwala na wymienną realizację większości zadań przez obu członków załogi - jak wskazują przedstawiciele Bell Helicopter, w znacznym stopniu niweluje to klasyczny podział na strzelca-operatora uzbrojenia i pilota. Ze wspomnianej możliwości korzysta Piechota Morska USA, która od około półtora roku lata śmigłowcami AH-1Z Viper w odwróconej konfiguracji. Pilot zajmuje przednią kabinę, w innych maszynach przypisaną operatorowi uzbrojenia, gdyż zapewnia ona lepszą widoczność, zwłaszcza w przód i w dół, podczas wszystkich faz lotu. Napęd i osiągi Napęd śmigłowca stanowią dwa silniki turbowałowe General Electric T700‑GE‑401C o mocy przelotowej (30 min.) 1800 KM i tymczasowej (2,5 min.) 1940 KM. Wirniki nośny o średnicy 14,6 m i ogonowy posiadają po cztery kompozytowe łopaty wirnika. Prędkość maksymalna śmigłowca AH-1Z wynosi 370 km/h, przelotowa 257 km/h, pułap 6100 m, a jego obciążenie użyteczne to prawie 3 tony. Ze standardowym szturmowym ładunkiem użytecznym (8 rakiet HELLFIRE, 14 rakiet HE 2.75”, 650 naboi 20 mm, 120 wyrzutników flar) i paliwem wewnętrznym Viper dysponuje zasięgiem 575 km. Dwa zbiorniki podwieszane zwiększają go do ponad 800 km (powyżej 4,6 godziny lotu) i mogą być wykorzystywane podczas lotów bojowych. Podwieszenie czterech zbiorników pozwala na przelot ponad 1200 km. Przeżywalność na polu walki Zwarta sylwetka i niewielka masa płatowca (własna - 5406 kg, maksymalna - 8392 kg) przyczyniają się do zwiększenia zdolności manewrowych, podnosząc tym samym jego przeżywalność na polu walki. W celu zwiększenia możliwości przetrwania Viper został wyposażony m.in. w: rozpraszacze promieniowania cieplnego na wylotach silników, samouszczelniające się zbiorniki paliwa, podwozie i opancerzone fotele załogi pochłaniające energię uderzenia, pokryty jest także farbą zmniejszającą sygnaturę radarową płatowca. Ponadto projektanci uwzględnili potrzebę uodpornienia układu napędowego na przestrzelenia oraz zdublowania najważniejszych systemów maszyny. Konstrukcja śmigłowca umożliwia przetrwanie Vipera nawet w przypadku ostrzelania z broni kalibru 23 mm. AH-1Z posiada zintegrowany system samoobrony. W jego skład wchodzi stacja ostrzegająca o promieniowaniu wiązką radaru APR-39B(V2), system ostrzegania przed odpaleniem pocisków rakietowych AAR-47 oraz układ ostrzegający o promieniowaniu wiązką lasera AVR-2A, a także wyrzutniki ładunków zakłócających (termicznych i radiolokacyjnych). Użytkownicy Do tej pory jedynym użytkownikiem AH-1Z jest Piechota Morska Stanów Zjednoczonych, która otrzymała dotąd 39 ze 189 zamówionych śmigłowców AH-1Z Viper. Kolejnych 19 maszyn AH-1Z trafi do Pakistanu, wraz z 15 śmigłowcami UH-1Y. Rozmowy w kwestii pozyskania śmigłowców uderzeniowych AH-1Z Viper prowadzi także Australia. Konstrukcja śmigłowca AH-1Z Viper została oparta o 50 lat doświadczeń z wiropłatami uderzeniowymi firmy Bell, z założeniem uzyskania wysokiej niezawodności, ograniczenia potrzeb serwisowych oraz kosztów zakupu i eksploatacji. Maszyna dysponuje jednocześnie silnym uzbrojeniem zarówno przeciwpancernym (do 16 rakiet klasy Hellfire II lub Spike), jak i przeciwlotniczym, wraz z pakietem zaawansowanych systemów awionicznych. Viper może się więc okazać interesującą propozycją dla polskich sił zbrojnych. Ewentualny wybór wiropłatów z rodziny H-1 także przez naszych południowych sąsiadów mógłby natomiast zbudować możliwość nawiązania dodatkowej współpracy wojskowej miedzy Pragą a Warszawą oraz wpłynąć na dalszą redukcję kosztów eksploatacji i szkolenia. Jest to jednak w równym stopniu zależne od decyzji czeskich sił zbrojnych w zakresie śmigłowca wielozadaniowego, jak też od wyboru przez MON konstrukcji w programie Kruk.

    1. weru

      swietny opis

    2. QVX

      AH-1Z to świetna maszyna z kiepskim uzbrojeniem przeciwpancernym. Akurat Hellfire z naprowadzaniem laserowym w naszych warunkach to de facto złom. Kwestią zatem pozostaje to, czy Bell ma wolę integracji porządniejszych pocisków (chociażby Spike ER nie mówiąc już o Brimstone) czy nie, bo możliwości techniczne istnieją i nie jest to zbyt trudne.

    3. Afgan

      Również jestem za wprowadzeniem AH-1Z Viper na uzbrojenie naszego wojska. Śmigłowce te doskonale wpisują się w nasze zapotrzebowanie. Jednak ewentualny wybór AH-1Z daje nam jeszcze jedną możliwość. Możemy niemal NATYCHMIAST pozyskać kilkadziesiąt egzemplarzy AH-1 w starszych wariantach czyli AH-1T i AH-1W określanych też jako "Super Cobra". Wiele takich maszyn jest obecnie zmagazynowanych jako rezerwa sprzętowa USMC i może zostać szybko dostarczona i wprowadzona na uzbrojenie, przy czym dysponują one dobrymi ppk TOW-2A. Następnie w ramach wprowadzania nowych AH-1Z, starsze AH-1W można by wycofać albo zwrócić USA jeśli byśmy je tylko wypożyczyli. Rozwiązanie takie byłoby lepsze niż modernizacja Mi-24, która jest dalece spóźniona. Choć nie wykluczam również przynajmniej przez jakiś czas równoległej eksploatacji zmodernizowanych Mi-24 i maszyn rodziny AH-1. Jest niemal pewnym, że w przypadku zobowiązania się na zamówienie w ramach programu "Kruk" maszyn AH-1Z, władze amerykańskie zgodzą się na przekazanie/wypożyczenie nam AH-1W ze swoich zapasów, aby lukę w możliwościach lotnictwa lądowego załatać na bieżąco.

  12. Skoczek

    Problemem z realizacją tak odległych planów może być przegrana w wyborach w 2020r.

  13. say69mat

    Mam pytanie, jaki jest koszt militarny utrzymywania na stanie sił zbrojnych dysfunkcjonalnego uzbrojenia??? W tym śmigłowców rodziny Mi2, W3W, Mi8/17, Mi24??? Jaki jest koszt strategiczny braku nowoczesnych maszyn zdolnych do zwalczania sił pancernych potencjalnego agresora??? Biorąc za punkt odniesienia tragiczny w swoich konsekwencjach, efekt braku elementarnego szkolenia naszych żołnierzy w obsłudze i wykorzystywaniu sprzętu motorowego w siłach zbrojnych II RP.

    1. dropik

      nie marudz. 15 sierpnia się prezentują bardzo dobrze ;)

    2. =t=

      Zanim kupiono F-16, na szybko rozformowywano całe pułki Mig-23 i Mig-21, bo "dysfunkcjonalne" a personel szedł do cywila. Kiedy pojawiła się perspektywa 3 eskadr na nowym sprzęcie, nie było pilotów, a odtworzenie jednostek wraz z indywidualnym szkoleniem trzeba było zacząć od zera. Bogu dzięki, teraz tej skali idiotów jak wtedy już nikt nie słucha, i utrzymuje się choćby elementarne zdolności funkcjonowania jednostek. Nikt się nie oszukuje co do wartości Su-22, ale te 120 milionów na ich remont i moderkę dało coś, co lata, jakieś tam bomby zrzuca, a ma też komputer misji z USB-stickiem, dzięki czemu piloci mogą się uczyć i podtrzymywać umiejętności podstawowe - nie tylko latanie na konkretnej maszynie, ale łączność, współpracę w powietrzu, planowanie misji, debriefing. Kiedy pojawi się szansa na nowy samolot, będzie gotowa jednostka, pozostanie tylko przeszkolić pilotów na nowy typ. Artykuł sugeruje, że to samo trzeba zrobić ze śmigłowcami, bo tu nie Kuwejt i nie stać nas na wymianę połowy floty, a tym bardziej nie stać nas na zlikwidowanie lotnictwa śmigłowcowego.

    3. robocopp

      Słuszne pytanie. Modernizacja Mi-2 to śmiech na sali. Z innej beczki : Początkowo planowaliśmy zakup 70 śmigłowców uderzeniowych. Następnie zeszliśmy do liczby 40. W omawianym tekście jest mowa o pierwszych 16 śmigłowcach dla naszej armii. Natomiast czytając dalej doliczyłem się pierwszych 14 śmigłowców dla Polski. To ile faktycznie kupimy : 10??? Pan Generał mówi o potrzebie rzędu 270 śmigłowców a następnie skpia sie na modernizacji złomu. To się kupy nie trzyma. Czy ktoś to potrafi wytłumaczyć?

  14. *.*

    Pytanie tylko jaki pocisk przeciwpancerny do MI-24? Zachodni nie, bo się nie zgodzą, mają do nich swoje śmigłowce. Polskiego nie ma. Rosyjski nie, wiadomo dlaczego. Ukraińskiego nie ma. To więc jaki?

    1. gmo

      Może być Umkhonto DENELa, który jest już zintegrowany z Mi-24, a i licencję pewnie by nam sprzedali. Poza tym wchodzą w grę pociski izraelskie, no i południowokoreańskie.

    2. Piotr

      Izraelski - Spike ale ten o zasiegu ok 20km

    3. Arek102

      Pociski by się znalazły nawet zachodnie stare, amerykańskie TOW-2B, czy Izraelskie Spike ER czy NLOS. Może nawet brytyjskie Brimstony1/Brimstony 2 jeśli byłaby kasa na ich unifikację z tymi maszynami (obecnie są tylko na wyposażeniu GB Tornado, do 2019 mają wejść na uzbrojenie GB EF Typhoon). Problem jest inny Mi-24 to b. stara i zużyta maszyna w którą trzeba włożyć wszystko (awionika, systemy kontroli uzbrojenia, radar, głowicę z kamerami w świetle widzialnym i w IR, silniki, przekładnie główną, rotor, wirnik tylny, wał przeniesienia napędu i wiele innych, system IFF (swój-obcy), cyfrową łączność, czy BMS , który nawet do modernizowanego Leo-2A4 do wersji 2PL nie została wybrana kodowana łączność cyfrowa, z BMS-em, itd...-jednym słowem trzeba by było zrobić to co francuzi zrobili w ciagu 40 lat, w 3-ech modernizacjach swojego śmigłowca AS330Puma (1965) do H225M Caracal (2004), w jednym podejściu co niestety jest nierealne dla nikogo na świecie. Dzisiaj, niestety części do Mi-24 kupuje się w Rosji. Zresztą podobnie jest z pozostałymi maszynami rosyjskimi Mi-8/Mi-17 czy Mi-14 PŁ/R. Dlatego jak przyjdzie do zakupu to trzeba będzie kupić nowe zachodnie śmigłowce bojowe (Apache lub Viper). Moim zdaniem lepiej byłoby w to miejsce kupić nowe lub używane F-16 i wyposażyć je w nowoczesne pociski p-panc klasy LM Hellfire2 LongBow lub Brimstone1/Brimstone 2 nie wspominając o pociskach antyradarowych AARGM.

  15. raz2

    Śmigłowiec to tylko śmigłowiec , maszyna bardzo łatwa do lokalizacji i namierzenia , wrażliwa na warunki atmosferyczne ,terenowe oraz na ostrzał z ziemi i każdego pułapu . Czas przetrwania śmigłowca na współczesnym (wyrównanym siłowo) konwencjonalnym polu walki jest podobny do czołgu czyli ok.2 min./ czyli nasze nowe 24 śmigłowce (załogi) walczyłyby w bezpośrednim starciu razem ok.1 godz. Śmigłowiec najbardziej sprawdza się w walce ze słabszym lub zdominowanym przeciwnikiem :( ____________ odwrotnie ma się sytuacja jeśli chodzi o zadania logistyczne,ratunkowe,rozpoznawcze czy specjalne w tych działaniach śmigłowce nie mają sobie równych :) obrazowo mówiąc, działania na zapleczu frontu na drugiej linii obrony oraz w działaniach spec. __________najbliższa wojna to wojna dronów !

    1. ząbek

      Wszystko zależy od możliwości technicznych maszyny, sposobu wykorzystania i wyszkolenia załóg. Śmigłowiec manewrujący na wysokości czubków drzew jest naprawdę trudny do wykrycia, a jego szybkości nie da się porównać z jakimkolwiek sprzętem lądowym. Mając dobrą świadomością sytuacyjną (tu potrzebne są drony, zwłaszcza współdziałające) i potężne uzbrojenie jest w stanie zniszczyć dowolny cel lub nawet całą ich grupę choćby i daleko za linią frontu. Wbrew pozorom nie jest też łatwym celem - większość współczesnych maszyn szturmowych jest odporna na broń strzelecką, trafienie go z granatnika jest praktycznie niemożliwe o ile nie stoi w zawisie. O ile przeciwnik nie posiada pełnej dominacji w powietrzu realne zagrożenie stanowią jedynie nowoczesne systemy bardzo krótkiego zasięgu oraz baterie opl, które jednak są drogie, wymagają specjalistów i mają bardzo krótki czas na reakcję. Problemy pojawiają się, gdy stosuje się taktykę sowietów z Afganistanu czy Czeczenii, czyli używanie śmigłowców jako wyrzutni pocisków niekierowanych: nalot w dzień, na dużej wysokości i zmasowany ostrzał punktowego celu, a następnie odwrót w celu uzupełnienia amunicji - tu w pełni się z Tobą zgadzam, o ile przeciwnik nie jest góralem bez rakiet plot, takie użycie śmigłowców to proszenie się o straty. Tyle że nie wystarczy kupić nowe maszyny (co i tak zajmie długie lata) bo równie ważne jest przeszkolenie pilotów (które musi potrwać lata) i ich dowódców którzy decydują o taktyce działania. Realnie będziemy gotowi najwcześniej za 10-15 lat

    2. ~ronin

      Jeśli dojdzie do prawdziwej wojny to pierwsze co zostanie zniszczone to wszystkie satelity, aby uniemożliwić szpiegowanie i namierzanie przez GPS, oraz uniemożliwić łączność satelitarną. Kolejną sprawą to zakłócenia, które sprawią że ten twój dron nie będzie cię w ogóle słuchał, chyba że będzie uwiązany na lince wraz z światłowodem aby wyeliminować łączność bezprzewodową.

  16. marzan

    Posiadanie śmigłowców ma sens, jeśli się najpierw posiada jakie takie OPL. Inaczej dochodzi do takiej sytuacji jak w Iraku czy Jugosławii - lotnictwo napastnika totalnie panuje w powietrzu i tylko wojska lądowe obrońcy są do czegokolwiek przydatne. Każda maszyna, która odważa się wzbić w niebo, choćby tak nisko jak śmigłowiec, jest likwidowana. Maszyny latające to bardzo fajna broń, ale ma tę wadę, że kompletnie nie nadaje się do wojen wyraźnie asymetrycznych, czyli np ewentualnej polsko-rosyjskiej. To nie przypadek, że żadna skuteczna partyzantka świata (licząc za partyzantkę ISIS) nie sili się na utrzymywanie sił powietrznych. My też powinniśmy, skoro nie mamy absolutnej pewności co do zachowań sojuszników, najpierw się porządnie zaopatrzyć w broń przeciwlotniczą i dopiero potem zadawać szyku śmigłowcami.

  17. sojer

    Wszystko jest priorytetem, bo przez 10 lat nic nie zrobiono. Priorytetem jest MW, bo nawet po podjęciu decyzji okrety pojawią się za kilka lat. Priorytetem są śmigłowce SAR, bo Mi-14PS wycofano 6 lat temu. Priorytetem są śmigłowce transportowe, bo Mi-8 mają 30 lat. Połowa krajów w Europie nie ma śmigłowców szturmowych...

    1. Antex

      zapomniałeś o jednym drobnym szczególe - niestety w przeciwieństwie do Polski te kraje nie są krajami "frontowymi". Zanim rosyjskie czy niemieckie brygady pancerne dojadą do Hiszpanii czy Portugalii mnie trochę czasu. My tego czasu niestety nie mamy ... A w sprawie MW ... tu akurat "używki" możnaby załatwić dość szybko i tanio, a wzrost potencjału byłby skokowy..

    2. mk

      Rosjan w lotnictwie nie przebijemy i juz wiec musimy wylaczyc ich lotnictwo a to OPL to priorytet, Baltyk to akwen zamkniety wiec nie ma sie co spinac bo marynarka jest najdrozsza lepiej zablokowac rosjan artyleria rakietowa + podwodniaki to kolejny priorytet. Skupic sie nalezy tez na ciezkim sprzecie takim jak czolgi i artyleria (rosjanie z ukraina udowodnili jak skuteczna potrafi byc) szczegolnie jesli posiada pociski kierowane). Jestesmy za biedni w stosunku do rosjan a madre blokowanie jest o wiele tansze i skuteczniejsze.

  18. ari

    a kto ma być przeciwnikiem dla helikopterów uderzeniowych?

  19. Katiusze

    A przeciwnik i tak zaorze front katiuszami po namierzeniu tanim dronem.

    1. jarek

      W najbliższej dużej wojnie w Europie nie będzie linii frontu. Armie będą operować 5-6 krotnie mniej licznymi oddziałami, które będą bardziej mobilne i trudniejsze do namierzenia. Stałe stanowiska bojowe, czyli np. okopy, funkcjonujące przez dłuższy czas, to proszenie się o porażkę."Katiusze", czyli npr przeznaczone do niszczenia celów powierzchniowych będą miały bardzo ograniczone zastosowanie. Dziś liczy się broń precyzyjna, systemy dowodzenia, kierowania ogniem, WRE i perfekcyjna logistyka.

  20. jang

    Ciekawa i pouczająca wypowiedź.Nie rozumiem tylko dlaczego jej Autor jest"były" albo właśnie zrozumiałem lepiej

    1. =t=

      Jako nie-były, nie mógłby się wypowiedzieć. Jako były, ale pracujący w jednym z ostatnich polskich ośrodków produkcyjno-wdrożeniowo-badawczych przemysłu lotniczego, może mówić...

  21. rED

    Przy takim OPL jak ma Rosja możemy sobie darować wydatek.

  22. tom

    Śmigłowcami to sobie można polatać 20 km od lini frontu jak przeciwnik jest regularną armią a nie Mudżahedinami. W takiej sytuacji wystarczy parę Głuszców z Spike NLOS. Klasyczne śmigłowce uderzeniowe jak Mi-24 to przeżytek jak Husaria

  23. Gran

    Te 270 śmigłowców to przesada. Wystarczy kupić 70, a pieniądze przeznaczyć raczej na rozwój marynarki wojennej.

    1. Łukasz

      Jaka marynarka. To najbardziej zaniedbany przez nas rodzaj sił zbrojnych i zanim moglibyśmy naprawdę zwiększyć znacznie jego potencjał to miną lata. Trzeba skupić się na śmigłowcach, rakietach, obronie przeciwrakietowej i przeciwlotniczej, broni ppanc i artylerii. Dla potencjalnego agresora 70 śmigłowców to nic. Marynarka na samym końcu bo choćbyś my w to ładowali wszystkie pieniądze to okrętów z dnia na dzień nie zbudujemy to też kiedy my na morzu moglibyśmy równać się z Rosją? A skoro i tak zakłada się, że NATO nam pomoże to nieh te bezp państwa na zachodzie skupią się na okrętach. Narazie imo najlepszym pomysłem dla marynarki byłoby pozyskiwanie okrętów podwodnych.

    2. krzysiek84

      Po co nam tyle pieniędzy na marynarkę? W razie ewentualnej agresji wystarczy nam kilka Mieczników i Orki... Do tego mamy rakietowe dywizjony obrony wybrzeża. Marynarka nam się na nic nie zda jeśli porty zostaną zajęte przez wojska lądowe.

  24. racjus

    Każdy chwali "swoje". Niestety budżet nie jest z gumy a i tak doszły nowe wydatki jak OT i zwiększenie etatów. Moim zdaniem absolutnym priorytetem powinna być OPL jak to zostanie załatwione można myśleć nad resztą ale 270 śmigłowców to chyb jak byśmy mieli budżet Francji.

    1. gazownik

      Budżet Francji pozwala na utrzymanie lotniskowca, 4 atomowych okrętów podwodnych z rakietami balistycznymi, ponad 500 śmigłowców o mistralach czy niszczycielach rakietowych nie wspomnę. Tak więc nasz skromniejszy budżet na "gołe" 270 śmigłowców powinien wystarczyć

  25. Wojmił

    i dlatego kupią stare Cobry... bo to tak jakby myśliwiec F-4 Phantom dzisiaj produkować tylko wymienić silniki, elektronikę itp...

    1. bilbo

      AH-1Z Viper nie ma nic wspólnego ze starą Cobrą, począwszy od tego, że ma dwa silniki i cztery łopaty, ma też całkowicie nową awionikę, uzbrojenie, system kierowania ogniem itd. Viper i Cobra mają tylko podobną sylwetkę, poza tym wszystkie podzespoły są nowe. Vipera oblatano w 2011 roku.

Reklama