Reklama

Geopolityka

Europejskie wybory na celowniku Putina. Polska i kraje bałtyckie zagrożone

Fot. kremlin.ru
Fot. kremlin.ru

W ubiegły wtorek Ameryka wybrała nowego prezydenta. Sen Moskwy spełnił się. Władimir Putin teraz oczekuje maratonu wyborczego, jaki będzie miał miejsce w krajach europejskich, w tym w dwóch najsilniejszych państwach UE – Francji i Niemczech. Podobnie, jak miało to miejsce w USA, również w Europie Rosja będzie próbowała wpływać na wybory, dodatkowo determinowana możliwością wygranej przez sojuszników czy też zwolenników resetu z Moskwą. Pozytywne dla Kremla scenariusze wyborcze oczywiście będą miały negatywne konsekwencje dla polityki zagranicznej Polski oraz pozostałych państw Europy Środkowo-Wschodniej - pisze dla Defence24.pl Marek Połoński.

Po ogłoszeniu wyników wyborczych w USA duża część politycznego świata zamarła, bowiem zwycięstwa republikańskiego kandydata mało kto się spodziewał. Ale z pewnością w Moskwie na taką sytuację się przygotowano. Zwycięstwo wyborcze Donalda Trumpa znacząco zwiększa możliwości geopolityczne Rosji. Przez kolejne kilka miesięcy w państwach UE wciąż zamiast chłodnej kalkulacji, będzie siana panika związana ze zmianą lokatora Białego Domu. Natomiast w Stanach Zjednoczonych w ciągu najbliższych czterech miesięcy amerykańska administracja nie podejmie poważnych decyzji (termin ten nazywany jest „lame duck”). Ten moment zostanie maksymalnie wykorzystany przez dwór Władimira Putina, by uzyskać strategiczną przewagę nad Stanami Zjednoczonymi zarówno na Bliskim Wschodzie, jak i w Europie, gdzie interesy Rosji i USA się ścierają. Pozwoli to również wzmocnić pozycję Rosji przed inauguracją nowego prezydenta, która zwyczajowo ma miejsce w styczniu. Jeszcze przed wyborami Rosjanie mogli zastanawiać się, czy dla Moskwy lepszy będzie przewidywalny wróg w postaci Hillary Clinton, czy też nieobliczalny przyjaciel Donald Trump. Kreml z pewnością był przygotowany na każdy wynik. Teraz, kiedy wynik jest już znany, warto przeanalizować, co zdarzy się w najbliższych miesiącach.

W pierwszych miesiącach sprawowania władzy przez Trumpa mało prawdopodobna jest eskalacja agresywnych działań Rosji w Syrii czy na Ukrainie, natomiast Kreml przyjmie taktyczną obserwację, aby nie sprowokować nowego przywódcy USA do niepotrzebnych działań, natomiast podjęte zostaną dyplomatyczne zabiegi mające na celu korzystną dla Rosji rewizję amerykańskiej polityki. Również do amerykańskich sojuszników w Europie rosyjska dyplomacja będzie wysyłała sygnały o gotowości do pragmatycznego dialogu oraz unikania antagonizmów.

Okres zmiany władzy w Waszyngtonie Moskwa może wykorzystać na kontynuowanie lub zaostrzenie realizowanych wcześniej działań agresywnych w jednym lub wielu regionach świata (Ukraina, Syria, Bałkany). Takiemu scenariuszowi działań sprzyjałby fakt, że do 20 stycznia 2017r. urząd będzie pełnił jeszcze Barack Obama. Pomiędzy demokratami a republikanami w tym czasie może dochodzić do wielu starć politycznych, wzajemnych oskarżeń. Amerykańska administracja raczej nie będzie przygotowana do szybkich działań odwetowych, co tylko zachęci Moskwę do kolejnych kroków. Ale taki scenariusz jest mniej realny z uwagi na problemy ekonomiczne Rosji, bowiem zintensyfikowanie działań militarnych niesie za sobą ogromne koszty.

W pierwszym roku prezydentury Donalda Trumpa rosyjska administracja będzie narzucała państwom NATO presję mająca na celu anulowanie bądź maksymalne opóźnianie działań mających na celu wzmocnienie wschodniej flanki Sojuszu. Jednym z priorytetowych celów Rosji będzie całkowite zablokowanie realizacji projektu tarczy antyrakietowej na terenie Polski. Kolejne cele strategiczne Rosja będzie mogła przeprowadzić dopiero po serii wyborów w krajach Unii Europejskiej, które będą miały miejsce w 2017r. Z pewnością Rosja podobnie jak podczas wyborów amerykańskich, będzie podejmowała działania mające na celu osiągnięcie pozytywnych wyników przez sojuszników Rosji w Niemczech, Francji czy Holandii.

Polityka zagraniczna USA po ewentualnej wygranej kontrowersyjnego biznesmena to wielka niewiadoma. Podczas kampanii wyborczej Trump podobnie jak Hillary Clinton, nie sformułował czytelnej agendy w zakresie szeroko rozumianej problematyki bezpieczeństwa międzynarodowego. Donald Trump podobnie jak Jeremy Corbyn w Wielkiej Brytanii, otwarcie kwestionuje art. 5 traktatu NATO. Natomiast republikański kandydat na wiceprezydenta USA Mike Pance podczas kampanii podkreślał, że należy w krótkim czasie umieścić tarczę antyrakietową w Polsce i Czechach. Donald Trump podnosił, zresztą słusznie, kwestię niezrównoważonych wydatków na obronność pomiędzy USA, a pozostałymi członkami Sojuszu Północnoatlantyckiego znajdującymi się pod parasolem obronnym. Jednocześnie chwalił Polskę za starania w zakresie inwestowania w modernizację armii i stale podnoszone wydatki. Stany Zjednoczone mają ścisłe zobowiązania międzynarodowe, zaangażowani są w szereg konfliktów zbrojnych. Dlatego nagłe, gwałtowne zmiany będą trudne do wykonania przez nowego prezydenta. Dlatego na razie warto wstrzymać się z nadmiernymi emocjami do czasu, aż zostanie przedstawiony światu nowy gabinet Prezydenta Trumpa, a w szczególności poznamy nowych Sekretarzy Stanu oraz Obrony. Donald Trump jest  uważany za człowieka nieobliczalnego. Ale Partia Republikańska uzyskała większość w Kongresie, a jej pragmatyczni liderzy będą mieli możliwość wpływania na decyzje nowego prezydenta. Warto również podkreślić, że w czasie kampanii wyborczej kwestia Unii Europejskiej praktycznie nie była poruszana. Jeszcze Barack Obama wyraźnie dawał do zrozumienia, że Europa sama musi brać odpowiedzialność za swoje problemy. Unijni przywódcy powinni więc skupić się na przyszłości, która po maratonie wyborczym w 2017r. na starym kontynencie może przynieść również niespodzianki.

Francja sojusznikiem Rosji w Europie

Społeczeństwo francuskie po krwawych wydarzeniach w Paryżu czy Nicei, czeka trudna decyzja dotycząca wyboru głowy państwa. Wobec burzliwej sytuacji międzynarodowej, wybory prezydenckie będą miały ogromne znaczenie nie tylko dla samej Francji, borykającej się z niezadowoleniem społecznym, ale także dla całej Unii Europejskiej. Władimir Putin  liczy, że wybory prezydenckie we Francji, które odbędą się w kwietniu 2017r., umożliwią zbliżenie na linii Paryż-Moskwa, co pozwoli mu na realizację kolejnych celów geopolitycznych w Europie i na Bliskim Wschodzie.

Francois Hollande jest najmniej popularnym prezydentem w historii Francji. Kiedy obejmował urząd głowy państwa, jego popularność wynosiła 63%. Na rok przed wyborami popiera go jedynie 12% społeczeństwa. Głosować na niego nie chcą nawet muzułmanie, którzy w 2012r. poparli go w ponad 80%. Tak niskie poparcie jest wynikiem jego nieskutecznej polityki wewnętrznej. Ale polityka Hollanda poza granicami kraju jest równie nieudolna. Jeszcze za prezydentury Sarkozego rząd francuski wmieszał się w sprawy Libii, a Hollande dodatkowo zaangażował się w konflikt syryjski, który poza falą imigrantów nie przyniósł Francji żadnych korzyści geopolitycznych.

Jeśli Francois Hollande przegra wybory, to potencjalnym następcą może być Nicolas Sarkozy,który w sierpniu b.r. oficjalnie ogłosił chęć wystartowania w przyszłorocznych wyborach. Jest pierwszym w historii Francji byłym prezydentem, który będzie próbował wrócić do Pałacu Elizejskiego. Sarkozy poczuł w sobie misję wyprowadzenia Francji z kryzysu, ale zapewne Francuzi zadają sobie pytanie, co były prezydent odrzucony przez społeczeństwo kilka lat temu, może mieć nowego do zaoferowania. Po Sarkozym na pewno nie można się spodziewać rozwiązania kryzysu imigracyjnego oraz zaprzestania islamizacji Francji. Przecież nie kto inny, jak Sarkozy ramię w ramię z Wielką Brytanią na forum ONZ opowiadał się ochoczo za interwencją wojskową w Libii, która determinuje obecne problemy Francji. Będąc głową państwa opowiadał się przeciwko akcesji Turcji do Unii Europejskiej, a dzisiaj oskarża Komisję Europejską o wypchnięcie Wielkiej Brytanii ze wspólnoty i chęci zastąpienia jej państwem Erdogana. Nicolas Sarkozy jest otwarty na konsultacje z obywatelami w sprawie traktatu lizbońskiego. Uważa bowiem, że niektóre kompetencje KE powinny zostać zwrócone państwom narodowym. Należy domniemywać, że byłemu prezydentowi Francji chodzi o umowy odpowiadające za zawieranie traktatów transatlantyckich. Możliwe więc, że w przypadku wygranej Sarkozego Francja postawiłaby zaporowe żądania w sprawie umowy TTIP.

Moskwa liczy, że Sarkozy po wygraniu wyborów prezydenckich przekonałby republikanów, że dla poprawy sytuacji gospodarczej Francji niezbędne jest zniesienia wobec Rosji sankcji gospodarczych. Nikolas Sarkozy wielokrotnie wypowiadał się, że pomiędzy Paryżem, a Moskwą powinno dojść do zbliżenia. Jego zdaniem należy także wrócić do kwestii Mistrali dla Rosji. Kiedy startował w wyborach w 2007r., wówczas jego kandydatura popierana była przez amerykańską administrację. Teraz Biały Dom stawia na Alaina Juppé. Możliwe więc, że to jest powodem tego, że Sarkozy opowiada się za dialogiem z Moskwą.

Sarkozy swojego konkurenta Alaina Juppé nazywa niebezpiecznym kandydatem dla Francji, bowiem zdaniem byłego prezydenta będzie pogłębiana uległość wobec Stanów Zjednoczonych. Republikański kontrkandydat Sarkozego, były premier Francji swoją kampanięokreśla jako proeuropejską. Zamierza bowiem uczynić Francję ponownie kluczowym członkiem Unii Europejskiej. W swoich wypowiedziach utrzymuje, że jest w stanie zjednoczyć podzieloną Francję tak, aby wszyscy mieszkańcy żyli ze sobą w pełnej harmonii. Uważa, że napływ islamskich imigrantów powinien być kontrolowany przez roczne limity narzucone przez parlament, a sam islam we Francji powinien być przeorganizowany. Były premier oraz szef dyplomacji uważa, że polityka, jaką uprawia Donald Trump, buduje strach i jest niebezpieczna. Wygrana byłego premiera byłaby korzystna dla Berlina, bowiem wzmocniłoby to partnerstwo Niemiec i Francji w obliczu negocjacji dotyczących opuszczenia UE przez Wielką Brytanię.

Optymistyczny obraz Francji serwowany przez Juppésprawdza się, bowiem to on góruje w sondażach, a nie uchodzący za bardziej pragmatycznego Nicolas Sarkozy. Analitycy francuskiej polityki przewidują, że jeśli republikanie obdarzą większym zaufaniem Juppé, ten w drugiej rundzie zmierzy się z pierwszą damą francuskiej polityki – Marine Le Pen.

Allez Le Pen

Córka założyciela Frontu Narodowego we Francji, której popularność jest wznoszona  kryzysem imigracyjnym oraz zamachami terrorystycznymi, odniosła już pierwszy sukces podczas wyborów regionalnych. Mimo, że przez wiele lat nie odnosiła sukcesów w krajowej polityce, to sprzyjające nastroje eurosceptyczne w Europie przyniosły popularność skrajnej prawicy we Francji. Kiedy Wielka Brytania zapowiedziała referendum, Marie Le Pen natychmiast odpowiedziała tym samym. Oświadczyła, że jeśli zwycięży w wyborach prezydenckich, przeprowadzi podobne referendum we Francji. Uchodząca za antyglobalistkę i gospodarczą protekcjonistkę Le Pen w polityce zagranicznej mogłaby się przyczynić do całkowitej zmiany sił w Europie, bowiem jawnie żywi sympatię do Władimira Putina. Le Pen jest gorącą zwolenniczką opuszczenia przez Francję struktur NATO oraz Unii Europejskiej.

Marie Le Pen twierdzi, że naturalnym partnerem Francji jest Federacja Rosyjska, z którą silne więzi powinny potęgować nie tylko relacje ekonomiczne, ale również determinować wspólna historia i kultura. Uważa, że zimna wojna prowadzona przez Biały Dom wpycha Rosję w ramiona Chin, co niekorzystnie wpłynie na bezpieczeństwo świata. Przekonuje, że należy stworzyć dla francuskiej gospodarki środki ochrony przed nieuczciwą konkurencją firm z Chin i Europy Wschodniej. Moskwa z pewnością wygraną Le Pen (ale również Sarkozego) wykorzystałaby na swoją korzyść w debacie nad Ukrainą. Putin również miałby sojusznika w przekonaniu Niemiec do stworzenia niezależnej od Waszyngtonu osi Paryż-Berlin-Moskwa.

Zapytana przez dziennikarzy o preferencje wyborcze w USA, Le Pen odpowiedziała, że poprzez każdego kandydata, tylko nie Hillary Clinton. Swoją niechęć do Clinton tłumaczyła poparciem przez byłą Sekretarz Stanu TTIP, czemu sprzeciwia się Donald Trump. Kandydat Partii Republikańskiej zdaniem Le Pen jest korzystniejszą opcją dla realizacji francuskich interesów. Trump po wygraniu wyścigu do Białego Domu, z pewnością odwdzięczy się poparciem dla populistycznej Le Pen.

Liderka Frontu Narodowego jest również jawną przeciwniczką niemieckiej dominacji w Europie. Uważa, że wspólna waluta została stworzona tylko i wyłącznie dla realizacji celów gospodarczych Niemiec i Francja powinna natychmiast wystąpić ze strefy euro. Całkowicie neguje rolę europejskiego przywództwa Angeli Merkel, którą wini za wszystkie bolączki Europy. Natomiast rząd w Paryżu oskarża o to, że nie broni francuskich interesów, a jedynie działa na potrzeby Angeli Merkel i Baracka Obamy.

Chociaż według najnowszych sondaży zwycięzcą pierwszej rundy prezydenckich wyborów będzie Marie Le Pen, to aktualnie pretendentem do Pałacu Elizejskiego wydaje się Alain Juppé. Był szefem francuskiego rządu oraz ministrem spraw zagranicznych, więc nie można mu odmówić doświadczenia. Potrafi Francuzów zarazić swoim optymizmem. Burmistrz Bordeaux jest konsekwentnie, zdaniem francuskiego społeczeństwa, najbardziej popularnym politykiem. Natomiast Marie Le Pen całkowicie odcinająca się od niepopularnych wypowiedzi ojca, uważana jest za kobietę sukcesu, serwuje w mediach to, co chcą usłyszeć zdegustowani obecną polityką Francuzi. Kogo wybiorą w kwietniowych wyborach? Czy zdecydują się na optymistę i marzyciela Juppé, czy też zagłosują na realistkę Le Pen? Ktokolwiek wygra ten wyścig, będą to dla Europy najważniejsze francuskie wybory prezydenckie od zakończenia II wojny światowej.

Zmierzch Mutti i Willomemmenskultur

Kanclerz Angela Merkel jest niekwestionowanym liderem Europy, ale wobec kryzysu strefy euro, napływu imigrantów oraz Brexitu, jej notowania słabną z każdym miesiącem. Do swojego przywództwa przestaje przekonywać również coraz większe rzesze Niemców, przy czym rośnie poparcie dla sił nacjonalistycznych. Jeśli we Francji możemy z dużą pewnością określić rywali w drugiej rundzie prezydenckich wyborów, to w Niemczech trudno wskazać, jak będzie wyglądała rządząca koalicja po wrześniowych wyborach parlamentarnych. Przedwyborcze tarcie na niemieckiej scenie politycznej z pewnością będzie próbowała wykorzystać niezwykle mocna w tym kraju rosyjska dyplomacja.

Niemieccy socjaldemokraci zaczęli atakować swojego koalicjanta za politykę wobec Rosji, natomiast w sondażach na trzecią siłą polityczną wyrasta skrajnie prawicowa AFD (Alternative für Deutschland). To z pewnością budzi niepokój nie tylko u Angeli Merkel, ale w całym pragmatycznym środowisku CDU-CSU. Z pewnością będzie to miało również wpływ na dalszą politykę zagraniczną naszego zachodniego sąsiada.

Angela Merkel zrobiła wiele, by relacje pomiędzy Wielką Brytanią a Unią Europejską były jak najlepsze. Bardzo często jej stanowisko było przeciwieństwem do innych liderów europejskiej sceny politycznej, w szczególności przewodniczącego Komisji Europejskiej Jeana-Claude'a Junckera oraz francuskiego prezydenta Francoisa Hollanda. Im bardziej Europa pogłębia się w kryzysie, tym bardziej Angela Merkel czuje się osamotniona. Coraz częściej odmienne wobec Kanclerz Merkel stanowisko wyraża szef niemieckiej dyplomacji, socjaldemokrata Frank-Walter Steinmeier. Zwiastuje to zaciekłą kampanię przed wyborami parlamentarnymi, które odbędą się we wrześniu przyszłego roku.

Wszystkie niemieckie partie głównego nurtu stopniowo w ostatnim dziesięcioleciu tracą poparcie, ale spadek popularności lewicowej SPD jest szczególnie widoczny. Lider socjaldemokratów wicekanclerz Sigmar Gabriel ostrzega, że jesienią 2017r. do głosu może dojść mająca komunistyczne korzenie Partia Demokratycznego Socjalizmu,  która wzywa do rozwiązania NATO oraz całkowitego wycofania z terenu Niemiec struktur wojskowych Sojusz Północnoatlantyckiego. Socjaldemokraci są zdesperowani, aby odróżnić swoją politykę od Angeli Merkel i CDU. Krytykują zaostrzenie stosunków dwustronnych NATO-Rosja, jak ostatnio czyni to szef MSZ Steinmeier, straszący Europę nową zimną wojną. Sigmar Gabriel pełniący w rządzie również funkcję ministra gospodarki, popiera poluzowanie sankcji unijnych wobec Rosji.

Skupiając się na różnicach związanych z polityką wobec Rosji, SPD próbuje odwołać się do pacyfistycznych nastrojów w Niemczech. W polityce zagranicznej przekłada się to na wyższość politycznego dialogu i kompromisu od obecnego odstraszania i obrony. W ten sposób socjaldemokraci odwołują się do historycznego dla lewicy okresu odprężenia pod rządami Willego Brandta oraz Helmita Schmidta, zapominając jednocześnie o fakcie, że pod rządami SPD kanclerz Schmidt był zwolennikiem wyścigu zbrojeń i umieszczeniem amerykańskiego systemu rakietowego na terenie RFN.

Prezydent Joachim Gauck ogłosił, że nie będzie się starać o kolejną kadencję. Chociaż urząd prezydencki w Niemczech stanowi przede wszystkim rolę ceremonialną, to jego wybór często służy jako wiodący wskaźnik do zawierania koalicji na szczeblu krajowym. W niemieckich mediach coraz częściej mówi się o kandydaturze Franka-Waltera Steinmeiera. Jeżeli SPD oraz Zieloni z pozostałymi środowiskami lewicowymi porozumieliby się co do kandydatury na stanowisko prezydenta, wówczas pojawiłaby się realna lewicowa alternatywa dla rządów Merkel na kolejną czteroletnią kadencję.

Coraz mocniejszy głos w Niemczech ma Alternatywa dla Niemiec (AFD), której popularność wzrosła wobec kryzysu migracyjnego. Teraz po wygranej Trumpa w USA, dostanie wiatru w żagle. Przeciwna imigrantom AFD wzywa do wycofania się Niemiec z waluty euro. Czołowi politycy tej partii wielokrotnie podnosili konieczność wycofania Niemiec ze struktur NATO i UE, chociaż w ostatnim czasie w tym zakresie stanowisko złagodzili. Żadna z liczących się w Niemczech partii nie jest gotowa do współpracy z AFD, ale wzrost poparcia dla populistów zawęża możliwości koalicyjne. Konieczne będzie porozumienie co najmniej trzech partii zamiast dwóch charakteryzujących powojenną politykę Niemiec.

Angela Merkel, aby przedłużyć swoją kadencję, będzie zmuszona do licznych tarć z socjaldemokratami, zwłaszcza w kontekście Rosji i NATO. To nie powinno zagrozić ostatnim decyzjom, w szczególności poparcia na forum NATO wzmocnienia wschodniej flanki oraz rozmieszczenia niemieckiego batalionu na Litwie. Natomiast wyzwaniem dla szefowej niemieckiego rządu będzie przekonanie do dalszego stosowania wobec Rosji sankcji ekonomicznych. Należy się spodziewać coraz głośniejszych żądań socjaldemokratów do pogłębionego dialogu z Moskwą. Ponieważ negocjacje dotyczące Brexitu pochłoną wszystkich europejskich przywódców, rosyjska dyplomacja będzie miała większe możliwości lobbingu, zwłaszcza w kwestii polityki energetycznej.

Angela Merkel nie sprzeciwia się dialogowi z Moskwą. Ale w przeciwieństwie do szefa niemieckiej dyplomacji Steinmeiera, nigdy nie żywiła wielkich nadziei na chęć Putina do kompromisu. Kanclerz uważa, że sankcje stosowane wobec Rosji są skuteczne i wobec bombardowania Syrii przez rosyjskie lotnictwo, sankcje te powinny być jeszcze poszerzone. W tej kwestii jej rodzima partia do tej pory stała za swoją liderką murem, a nawet niektórzy  politycy wyrażali o wiele twardsze stanowisko. Członek CDU i przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Elmar Brok na forum unijnym postuluje za przedłużeniem sankcji na kolejny rok, a nie tylko na okres sześciu miesięcy, jak ma to miejsce w praktyce. Niemniej liderzy CDU zdają sobie sprawę, że w obliczu wyborów, stanowisko wobec Rosji będzie musiało być łagodniejsze. Dlatego w kwestii rosyjskiej konserwatyści zaczynają być coraz bardziej podzieleni, czego przykładem może być brak jednoznacznych działań niemieckiego rządu wobec zatrzymania projektu gazociągu Nord Stream 2.  

Sen z powiek Angeli Merkel spędzać będzie również Turcja, która umowę o zatrzymaniu na swoim terytorium imigrantów może wykorzystać jako poważną kartę przetargową. Ankara wie, że Europa nie może sobie pozwolić na zerwanie dealu. Turcja więc podejmie kroki w kierunku przyspieszenia negocjacji na temat członkostwa w UE, liberalizacji reżimu wizowego dla obywateli Turcji oraz wysunie żądania kolejnych miliardów euro pomocy. Erdogan zdaje sobie sprawę, że Angela Merkel jest coraz bardziej izolowana na europejskich salonach i traci wpływy również na własnym politycznym podwórku, więc wykorzysta sytuację do stawiania coraz twardszych warunków. Dotychczas Merkel udawało się bronić swojej polityki wobec uchodźców, ale zaostrzenia polityki migracyjnej żąda już nie tylko opozycja czy koalicjant, ale również liderzy CDU-CSU.

Niemcy wobec wygranej Trumpa

Przed wyborami niemieccy politycy głównych  sił politycznych deklarowali, że  zwycięstwo nieobliczalnego Donalda Trumpa nie byłoby pożądanym scenariuszem dla Berlina. Krytyka dotyczyła głównie jego poglądów dotyczących funkcjonowania NATO oraz pochwały Brexitu. Teraz w Niemczech pojawią się obawy, że wynik wyborów będzie miał negatywny wpływ w głównych sferach współpracy RFN z USA, m.in. w dziedzinie wojskowości i handlu. Jeszcze podczas kampanii Donald Trump podnosił, że partnerzy z NATO powinni ponosić większy ciężar w kształtowaniu światowego bezpieczeństwa. Z pewnością nowy prezydent Trump będzie z jednej strony domagał się większego zaangażowania Niemiec w NATO, z drugiej będzie naciskał na wszystkich członków NATO w Europie, by w większym niż dotąd stopniu byli zdani na siebie w dziedzinie obronności. Dużo niepewności w Niemczech wywołują także kwestie gospodarcze.  Główne obawy dotyczą umowy o wolnym handlu TTIP, która niemal na pewno nie zostanie podpisana. Niezagrożona wydaje się natomiast współpraca służb w zwalczaniu terroryzmu.

Brexit przesunięty w czasie

Wybory we Francji i Niemczech będą miały wpływ na przedłużenie negocjacji dotyczących Brexitu. Francois Hollande zimą rozpocznie kampanię przed kwietniowymi wyborami prezydenckimi. Natomiast w maju rozpocznie się kampania w Niemczech, która potrwa do wrześniowych wyborów. Jeśli konieczna będzie koalicja trzech ugrupowań, negocjacje dotyczące powołania nowego rządu w Berlinie mogą zakończyć się późną jesienią. To wpłynie na przesuniecie terminu opuszczenia UE przez Wielką Brytanię.

Francja i Niemcy dla scementowania Unii Europejskiej i rozwiązania jej głównych problemów, a także przeprowadzenia korzystnych negocjacji z Wielką Brytanią, będą potrzebowały solidnych partnerów.  Polska z dwoma najpotężniejszymi krajami UE powinna iść ramię w ramię, ciągnąć za sobą pozostałe kraje Europy Środkowo-Wschodniej. W rankingu państw będących największymi partnerami handlowymi Niemiec w 2015r.  Polska wysunęła się na 7. miejsce. Na tej liście wyprzedzają Polskę tylko USA, Francja, Holandia, Chiny, Wielka Brytania i Włochy. To oznacza silną kartę negocjacyjną dla Polski, w szczególności wobec Brexitu (Wielka Brytania to trzeci największy partner handlowy Niemiec). A więc wciąż prezentujemy dla naszych zachodnich partnerów istotny potencjał gospodarczy. Oczywiste jest również wykorzystanie silnej pozycji Donalda Tuska na unijnych salonach. Teraz bowiem jest nieodpowiedni czas na toczenie wojny politycznej na wewnętrzny użytek. To może być ostatni dzwonek, abyśmy nie zostali odsunięci na boczny tor.

Władimir Putin był najczęściej wymienianym politykiem podczas przedwyborczych debat w USA. Oczywistym jest, że rosyjski prezydent podobną rolę odegra podczas wyścigu prezydenckiego we Francji, a następnie w kampanii parlamentarnej w Niemczech. Dzięki Brexitowi Rosja pozbywa się proamerykańskiego głosu na forum Unii Europejskiej. Teraz Kreml będzie próbował rozbić jedność Europy, a Donald Trump nie będzie mu w tym przeszkadzał. Jeśli Putinowi to się uda, całkiem możliwy stanie się deal Ukraina za Syrię. 

Marek Połoński

Reklama

Komentarze (27)

  1. tak tylko...

    Nikczemne intencje Putina wobec Polski widać namacalnie na naszych portalach, gdzie codziennie zamieszczane są tysiące wpisów rosyjskich trolli. Nie inaczej nie jest i na tym portalu, zjawiska tego nie było jeszcze kilka lat temu. To namacalny przejaw agresywnych i złych zamiarów Rosji wobec Polski. Co was motywuje, że pracujecie na rzecz wrogiego Polsce państwa?

    1. karolek

      "Nie inaczej nie jest i na tym portalu, zjawiska tego nie było jeszcze kilka lat temu. " Wyobraź sobie, ze nie było i 100 lat temu! Czasy jednak sie zmieniaja, z zadziwiajacą prędkoscią, trzeba mieć otwarta głowa ,aby to zrozumieć. Wiele osób uświadomiło sobie, że nie Rosja jest największym problemem globalnym i lokalnymi. Wstąp kolego "tak tylko" do tej grupy oświeconych! Nie będziesz musiał wstydzić się przed wnukami.

    2. WYEDUKOWANE USA

      Nikczemne intencje nieudaczników - będących "produktem" niewydolnego polskiego systemu edukacji - wobec czegoś tak wydaje się prostego jak zdrowy rozsądek widać namacalnie na naszych portalach, gdzie codziennie zamieszczane są tysiące wpisów intelektualnych wspólników Kubusia Puchatka. Nie inaczej jest i na Tym portalu, zjawiska tego nie było jeszcze kilka lat temu (wtedy pisali ci co faktycznie mieli "coś" do napisania a nie nawiedzeńcy którzy z automatu każdego mającego inne zdanie od ich specyficznej wizji rzeczywistości okrzykują mianem "ruskiego trolla" myśląc przy tym, że ktoś będzie ich traktował poważnie). To namacalny przejaw agresywnego pseudo patriotycznego ataku głupoty i ignorancji wobec rzeczywistych interesów Polski. Co was motywuje, że takim bełkotem pracujecie na rzecz "wrogiego" wręcz ośmieszania Polski bo trudno aby "zachodni świat" paranoików brał na "serio".

    3. inż.

      Czy mogę się spotkać w realu z Panem przy piwie. Obiecuję, że po trzech już będzie Pan tak samo postrzegał Rosjan jak ja - jako bratni słowiański naród.

  2. New

    1. Kryzys światowy zawdzięczamy "elitom" liberalno lewicowym państw zachodu i bierności społeczeństw. 2. To dzięki nim dochodzą do glosu mniejszości seksualne i wszyscy inni psychopaci. 3. To ich zasluga, że szanse mają w wyborach partie typu front narodowy i alternatywa dla Niemiec. Nad czym ubolewam. Ale najpewniej dostaną dużo głosów w formie protestu wobec zdegenerowanych zachodnioeuropejskich elit nurtu liberalnego. 4. Dojście do wladzy ww podmiotów doprowadzi do chaosu i reirganizacji naszej polityki względem Rosji. Już dziś bym zmieniał nasze stanowisko na neutralne z wrogiego do Rosji. 5. Ukraina to nie jest nasz przyjaciel. Jesli chcą naszego wsparcia, stawiamy im trudne warunki. 6. Trzeba unormalizowac stosunki z Białorusią. 7. Nadzieja w Polsce i Węgrzech. W rządach obecnych.

    1. Polanski

      Polska nie może być neutralna, niestety. Chyba , że wzorem Szwajcarii tak wzmocni siły zbrojne że neutralność będzie możliwa. Na przykład uzyska zdolność spopielenia każdego napastnika. Proponował bym Rosji ogłoszenie neutralności. Dlaczego nie? Przecież neutralnej i pozbawionej broni Rosji nikt nie ruszy. Bo i po co? Ta taktyka doskonale sie sprawdziła przed rozbiorami.

    2. As

      Węgry są prorosyjskie więc idąc twoim tokiem rozumowania Polska też powinna? Tyle że Rosja nie uznaje partnerów a jedynie podwładnych. Więc jakoś nadziei w Węgrach nie widzę. Jak czytam o "elitach liberalno lewicowych" i mniejszościach seksualnych to już widzę, że oprócz starych prawicowych banałów mądrych argumentów nie usłyszymy.

  3. Normi

    Czytam D24 regularnie , bo macie w miarę rzetelny opis bądź info na temat sprzętu wojskowego , zresztą na forum też się paru bystrzaków znajdzie..... ale cierpię i krew mnie zalew jak obrazujecie politykę i sprawy międzynarodowe! Na siłę robicie nam wrogów i sojuszników ! Świat się zmienia ,strefy wpływów też,a ostatnio nawet granice..... i one nie zmieniły się dlatego że Rosja jest zła a reszta dobra ! Geopolityka jest bardzo prosta ! Masz psy i rozstawiasz dla nich miski z wodą ! Jedną z nich jest Ukraina ! Przyleciał obcy pies i do niej nasikał! ( nie zabrał , nie wypił ) po prostu nasikał. Mądry pies który rządzi stadem nie zaatakował go ! Czeka aż on albo któryś z jego kolegów wróci i wypije to ! Ale chętnych nie ma ! Co zrobi ten od misek ? Naleje jeszcze raz świeżą wodę ,pies się napije i dale będzie machał ogonem .....

  4. Propaganda

    "Podobnie, jak miało to miejsce w USA, również w Europie Rosja będzie próbowała wpływać na wybory". W jaki sposób Rosja wpłynęła na wybory w USA?

    1. emil

      być może nie wpłynęła ale próbowała

  5. xXx

    Z wypowiedź Trumpa o Bliskim Wschodzi z jego kampanii prezydenckiej Mówi że usunięcie siłą Kadafiego i Huseina było pomyłką, tak samo mówi o wysyłaniu broni umiarkowanym. Trump jest biznesmenem co oznacza koniec darmowej broni dla umiarkowanych. Nie sądze aby pozwolił wysłać cokowiel umiarkowanym w Idlib bo oni nigdy nie będą mu przydatni. Z resztą jak patrzy na to co będzie za 4 lata to nie stać go na wydawanie kasy na projekty które za 3 lata jeszcze nie zakończa się sukcesem, zwykłe planowanie w biznesie. Jesli na coś będzie chciał wydawać kasę to musi to być wysoka stopa zwrotu. Tak po prostu liczy się w biznesie. Patrząc od strony biznesowej to wojna w Iraku dla USA jest porazką. po tylu latach od wojny to powinni już wyjść na zero a nie ciągle dokładać do tego bajzlu.

    1. Victor

      Gorzej jak nam również nic nie wyśle. Nawet tego za co zapłaciliśmy jak go putin poprosi. Właśnie czytam jak Trump chwali się "pięknym" listem od Putina.

    2. karolek

      "Jesli na coś będzie chciał wydawać kasę to musi to być wysoka stopa zwrotu. Tak po prostu liczy się w biznesie. " Mysle, że nie ma juz prostych biznesów dla USA, zreszta dla nikogo ich nie ma. Ostatnie słabe elementy swiatowej gospodarki i polityki zostały już wykorzystane. Teraz nastepuje godzina prawdy - USA jest skonfliktowane w istocie z wszystkimi (oczywiscie w różnym stopniu i w różnych sprawach). Interesy USA coraz bardziej sa rozbieżne z interesami elit wielu (wiekszosci) krajów swiata. W tej chwili trwa proces rozczarowania Ameryką na Ukrainie. Niedługo powstanie tam polityczna (juz jest ) i gospodarcza republika bananowa (trwa proces wyprzedawania majatku i zadłuzania się na Zachodzie, bez perspektywy wsparcia (Polska przeszła te sama drogę, ale zakotwiczyła sie w UE i otrzymała poważne wsparcie finansowe, które nie pozwoliło nam zbankrutować )). Wszystko wskazuje , że rozróby w srodkowej Azji (Kazachstan, Uzbekistan itd) nie wyjdą, również ze względu na sasiedztwo Chin, na które te kraje coraz bardziej sie ukierunkowują .

  6. czarnyopal

    Najbardziej co może wnerwiać to takowe wróżenie z fusów, a co niby takiego stało się w USA , ach tak przegrały "elity"

    1. asus

      Trump,to synek swojego tatusia(milionera),to jakie elity przegrały?

  7. xXx

    Amerykańska bieda coraz częściej przełamuje stereotypy – dziś miewa białe oblicze. Demografowie mówią o niej „niewidzialna”, bo ci biali tkwią gdzieś na przedmieściach, w wiejskich miasteczkach na wschodzie, w niegdyś przemysłowym środkowym wschodzie, wzdłuż rzeki Missouri, w Arkansas, Oklahomie. Kiedy jedzie się kiepskimi, wyboistymi szosami stanu Nowy Jork, przy których polskie drogi jawią się niczym niemieckie autostrady, mija się smutno wyglądające farmy z ich dawnymi objawami świetności. Jak choćby w Franklinville, liczącym niecałe 2 tys. mieszkańców miasteczku w hrabstwie Chautauqua, w którym prawie jedna trzecia osób ma tak małe dochody, że według oficjalnych danych jest biedotą.I to właśnie ci ludzie zagłosowali na pana Trampa , który doskonale wie, ze USA nie jest w stanie być już hegemonem wspolczesnego świata!

    1. Polanski

      Jest w stanie, spokojnie. Tylko czy chce? Najgorzej dostać się pod władanie różnej maści lewaków i porąbańców. Tramp nie jest taki.

    2. pyton

      Przejedź się po rosyjskiej prowincji - myślisz że zobaczysz coś innego?

  8. amator

    "Jestem zobowiązany do zapewnienia silnej Polski, silnej Europy Środkowo-Wschodniej, jako gwarancji bezpieczeństwa i wolności" - cyt. Donald J.Trump. Zaprzestańmy więc szkodliwej dla Polski spekulacyjnej kłamliwej, propagandzie. Polska może dziś świętować. Zapewniam. I działać (to do polityków). Już tam samoloty rządowe powinny latać raz w tygodniu co najmniej.

    1. kłopotek

      amator, widać, że jesteś amator. Jasne Donald tak mówił do Polonii amerykańskiej. Bo chodziło mu o jej głosy, Polskę, ten kraj w środku Europy to ma w głębokim poważaniu i jeśli uzna, że mu się to kalkuluje sprzeda nas bez mrugnięcia okiem.

  9. asf4d6

    Owszem Traump podejmuje decyzje, ale to stratedzy rządzą. Putin winien się mieć na baczności ponieważ Trump tak samo jak i Putin nie bawi się w dyplomacje tylko gada co mu ślina na język przyniesie. Skończyła się dyplomacja a zaczyna biznes i ostre słowa. Jeśli Putin myśli że wygrał tą nominacją w USA to się rozczaruje. Osobiście szykowałbym się na wojnę. III Wojnę Światową, która już trwa,.

    1. Polanski

      Otwarta konwencjonalna wojna to chyba nie. Nie ta liga jednak.

    2. kjc

      nie sądzę. Raczej widzę to tak, że Trump już teraz zobaczył, że bycie prezydentem to nie tylko błyszczenie przed kamerami, a ciężka robota która spowoduje, że będzie musiał zaniedbać własny biznes. Rozwiązaniem tej sytuacji jest utrzymanie przez Trumpa części "kamerowej" i przekazanie znacznej części decyzji Pencowi. A GOP i Pence bardzo nie lubi Putina, no i co ważniejsze ma Kongres i Senat. A Putinowi radzę uważać bo Trump nie zapomina obrazy, jest bardzo bardzo pamiętliwy i mściwy czyli jak Putin go kiwnie raz to potem będzie miał przerypane.

    3. kanarek

      Jesli wiesz, że bedzie III WŚ, to moze wiesz , gdzie uciec?

  10. Mlody

    Nareszcie będzie zmiana i pobodka z lewacko-liberalnego snu który to miał doprowadzić do rządów korporacji nad narodami. Nic nie jest dziełem przypadku nawet 2 wojna światowa.Wiadomo kto ją zaplanował i na niej dobrze zarobił i do dzisiaj zarabia wiec nie dajmy się nabierać kłamliwe propagandzie i pseudo fachowcom

    1. Rodak Starszy

      Widać, że Młody nie przeżył jeszcze swojej wojny i tak sobie swawolnie postrzega świat.

    2. jaaaa

      II Wojnę zaplanował Stalin z Hitlerem a najlepiej zarobił na niej ZSRR, pół Europy. O to Ci chodziło?

  11. bbb

    Chiny nie mogą sobie pozwolić na zbliżenie Rosji z Zachodem. Ciekawe co wymyślą.

  12. Racja

    No cóż, ale zdegenerowane elity europejskie robią pod siebie, bo poparcie ludu słabnie. Myśleli że zarządzanie strachem poprzez finansowanie terroryzmu islamskiego da określone efekty, ale to co zrobili własnym społeczeństwom sprowadzając zagrożenie na teren UE jest nie do odkręcenia, więc przyjdzie za to słono zapłacić. I jak zwykle te elity będą siedziały w zamkach pod ochroną a ucierpią zwykli normalni i uczciwi ludzie. A Putin to po prostu wykorzysta. Każdy polityk by tak zrobił, to samo co kraje zachodnie zrobiły z Polską gospodarką i pozostałymi w demoludach. Czas wyrównania rachunków jeszcze pewnie nadejdzie, za niewolnictwo ekonomiczne Polaków i innych słowiańskich nacji.

  13. Polanski

    Ooo! Pan Marek jako ekspert! Bravo! Zadnego Dealu Ukraina Syria nie będzie. Kto tak bredzi? Ukraina wszystko zmienia w położeniu geostrategicznym Rosji. Syria nic nie zmienia w położeniu geostrategicznym Stanów. W Syri zaangażowane są takie potęgi militarne jak Iran i Turcja. Jeden czy drugi gracz nic tu wiele nie zmieni. Stany Zjednoczone powinny prowadzić bardzo umiarkowana politykę wobec tego konfliktu. Ten konflikt jest na rękę Stanom. Rosja nie może się wycofać. Ameryka jak najbardziej. Zostają: Izrael, Turcja, AS, Iran,Irak. Wystarczy podsycać konflikt i walczyć obcymi rękoma. Gdzie tu miejsce na deal z Ukrainą skoro do Moskwy z Ukrainy jest z 400-500 km.

    1. Victor

      Może być bez dealu. Po prostu wycofanie i z ukrainy i z syrii. Takie coś już usa przerabiały. Nazywa się izolacjonizm. Potrzeba było pearl harbour żeby otrzeźwieć.

  14. lo

    Zasadniczo jak WB wypada z UE; Niemcy a z pewnością Francja idzie na rękę Rosji; Turcja robi we własne gniazdo to USA nie ma wyboru i musi stawiać na PL i Rumunię by z tej Europy nie wypaś oraz najmniejszym wysiłkiem wspierać Ukrainę. Demokraci w USA pokazali jak można sprzedać radar w PL za pomoc Rosji z Iranem. Jak resetują stosunki. Czy republikanie będą lepsi: George'a W. Busha: „zajrzałem w oczy Putina i zobaczyłem duszę demokraty”. Morał z tego taki: republikanie i demokraci wiele się nie różnią. Oby tylko Trump odrobił lekcję i zamiast restartować się z Rosją pociągnął ich sankcjami na dno; wymienił im klasę polityczną; przywrócił prywatyzację jak u Nas; poluzował prasę; kitami wolnego rynku i wolności słowa by ich kupił jak Nas. Boję się, że Oni na to się nie nabiorą.

    1. Victor

      Problem w tym, że donald t. może w ogóle nie chcieć wspierać ukrainy. Polski i Rumunii zresztą też. I nie przejmie się jak piszesz "wypadnięciem" z Europy bo tego właśnie będzie chciał.

    2. ku rozwadze

      "przywrócił prywatyzację jak u Nas" Jużeście przepuścili wszystko co nakradliście w Polsce podczas tzw. cudownych reform i jeszcze bardziej cudownej prywatyzacji. Więc się rozglądacie gdzie by tu znowu porabować. Ale informuję, tam w Rosji też już dawno odbyła się podobna złodziejska prywatyzacja, a do tego obecni właściciele często mają mocne układy na zachodzie, oni nie bardzo są Rosjanami. Więc w razie czego nikt z Polski na pewno ich nie ruszy, nie dadzą sobie wydrzeć z pyska tego co w pocie czoła nakradli. Przypadek Chodorkowskiego był pokazowy, bo rzucił rękawicę Putinowi, inni dalej kręcą biznesy.

  15. spokoj

    wszechmocny Vlad ,bóg już prawie, phi.straszak nie działa jak widać

  16. Trump

    Sen Moskwy spełnił się ? Ludzie zmiencie swoje myslenia moze was to zgubic ! Przede wszystkim to nasz sen sie spelnil, tych ktorzy zyja w USA ! Pamietajcie ze kraje lacza interesy a nie przyjazn.

  17. amator

    Krótko. Będzie zupełnie odwrotnie. Trump i Republikanie to jest dla Rosji i pewnych środowisk w różnych krajach czarna wizja (dlatego jedni płaczą, inni dostali schizofreni czy też tupią nogami a Rosja udaje że się cieszy - od początku zresztą grała bardzo perfidnie, jak na Rosję przystało i "wspierając" Trumpa to w rzeczywistości przeciwko Trumpowi ) . Tego akurat jestem pewien. Jest już po wyborach jakby ktoś nie zauważył i straszenie Trumpem nie ma sensu. A tak na marginesie to Demokraci rozpoczęli reset z Rosją, zwinęli tarczę Busha (zastępując ją jakąś łapką na muchy) i wycofywali wojska z Europy, na koniec próbowali naprawiać własne błędy, ale te próby to umówmy się były i są niemrawe. Ponadto cały czas wspierali "liberalny niedemokratyzm" w wielu krajach, de facto osłabiając, skłócając państwa wewnętrznie każde z osobna jak i jako całość w ramach sojuszy czy to w NATO czy UE. Nie dziwię się więc, że Putin zachęcił się "do pracy". Takie są fakty. Skończmy wierzyć w bajki, czy straszyć Trumpem, robić z niego szaleńca, to nie działa, nie ma prawa działać, bo to jest zwyczajnie nie prawda. Gorzej być już nie mogło przez ostatnią dekadę i tylko wypada wierzyć że Trump zrobi w końcu porządek. Biorąc pod uwagę że facet ma charyzmę, większość republikańską w Senacie i Izbie Reprezentantów ja jestem o to dziwnie spokojny.

    1. Polanski

      Wyglądasz raczej na profesjonalistę, a nie amatora. Dokładnie tak samo myślę. Tramp dawno wysłał przesłanie do Putina. Jak zostanę Prezydentem to usiądę do stołu żeby się dogadać. Ale na własnych warunkach. Jeżeli nie przyjmiecie to wstanę i wyjdę. Nie będzie żadnych negocjacji.

  18. asd

    Cały liberalny i tolerancyjny ład mija. Mieliśmy ok. 30 lat na zmodernizowanie armii. Teraz nagle budzimy się w ręku z nocniku...

    1. kim1

      Tak i nawet zwykłych granatników ppanc nie umiemy szybko kupić.

  19. KrzysiekS

    Ciekawe czy stosunek Litwinów zmieni się do nas czyżby powtórka z historii już zapomnieli że to oni chcieli unii z Polską z obawy przed Rosją.

    1. chehłacz

      będą woleli unię ale z Niemcami, co już widać

    2. fafas

      oni juz zrobili unie walutowa z UE. Z biedakami po co im unia

    3. laik

      obra kraje dazyly do uni, ktora byl wymierzona w zakon krzyzacki, a nie w rosje, ktorej wtedy nie bylo na mapie swiata..

  20. BUBA

    Jak to Polska kraj suwerenny i niepodległy z silna i efektywną armią nie ma się czego bać. Tak mówi obecny minister obrony... Czyżby polska suwerenność wisiała na pasku Donald Trumpa?

  21. Robert

    Dla czego porównujecie Polskę z krajami baltyckimi?

    1. edi

      Bo warszawa według Rosjan to część ich IMPERIUM.

  22. Ja

    Polityka, z definicji, to sposób skutecznego działania. A więc - kto tu jest prawdziwym politykiem?

  23. edi

    REPUBLIKANIE a ci będą rządzić w USA to koszmar Putina patrz RR i ZSRR. Putin udawał że wspiera Trumpa bo miał nadzieję że Amerykanie zagłosują przeciw czyli kolejną lewacka bezpłciową kadencją po 2 kadencjach Obamy. Już widać jacy ludzie będą w gabinecie Trumpa i większość z nich to zdecydowani przeciwnicy Trumpa. Drugie jeżeli Trump spełni obietnice postawienia na gospodarkę w USA to ropa poleci do 15-25 $ za baryłkę a to jeszcze bardziej uderzy w Moskwę.

  24. Afgan

    Z ostatnim zdaniem nigdy się nie zgodzę..................."Teraz Kreml będzie próbował rozbić jedność Europy, a Donald Trump nie będzie mu w tym przeszkadzał. Jeśli Putinowi to się uda, całkiem możliwy stanie się deal Ukraina za Syrię."................Nie będzie żadnego 'deal'u! Rosja weźmie Ukrainę, a w Syrii będą dalej jątrzyć, a szyicki Iran i w większości szyicki Irak będą dla Rosji idealną bazą wypadową do prowadzenia swojej polityki w Syrii. Tak się składa, że po Ukrainie Putin dostanie wręcz wilczego apetytu na kraje bałtyckie, w szczególności na Estonię, którą to już ktoś nawał "przedmieściami Petersburga". Później będzie za pewne Mołdawia i problem Naddniestrza, chociaż tutaj możliwe że poleci za jednym zamachem z Ukrainą. Dalej już jest tylko Polska. Sytuacja przypomina mi trochę czasy aneksji Austrii i Czechosłowacji pod koniec lat 30-tych i te bajki "o trwałym pokoju z Hitlerem" i "nakarmionym i sytym Hitlerze", co padały z ust obłąkanych brytyjskich i francuskich polityków tamtego okresu. Dzisiaj jest podobnie.

  25. WER

    Czyli dużo wskazuje na to, iż Europa wejdzie w otwarte ramiona Putina. Tym gorzej dla Polski i zupełnie fatalnie dla państw nadbałtyckich. Pytanie tylko, jakie państwa zajmie siłą, a jakie zdominuje "jedynie" polityką energetyczną.

Reklama