Reklama

Siły zbrojne

Śmierć wspólnej platformy. Jaki przetarg na śmigłowce?

Ogłoszenie przez Ministerstwo Rozwoju zakończenia i niepowodzenia trwających rok negocjacji offsetowych kontraktu na zakup śmigłowców wielozadaniowych H225M Caracal będzie mieć skutki dla procesu modernizacji sił zbrojnych. Z uwagi na potrzeby Wojska Polskiego pożądane staje się pozyskanie maszyn, które przynajmniej częściowo wypełnią lukę, jaka powstanie z braku tych 50 śmigłowców, ale też szersze spojrzenie na problem parku wiropłatów SZ RP. Jakie drogi stoją przez MON i jakie problemy będzie musiał rozwiązać?

Polska uznaje za zakończone negocjacje umowy offsetowej z Airbus Helicopters związanej z kontraktem na zakup śmigłowców wielozadaniowych Caracal dla polskiej armii. Kontrahent nie przedstawił oferty offsetowej zabezpieczającej w należyty sposób interes ekonomiczny i bezpieczeństwo państwa polskiego.

Napisało w oświadczeniu z dnia 4 października 2016 roku Ministerstwo Rozwoju

Ta decyzja wywrze skutki na sytuację Wojska Polskiego. W ramach przetargu na śmigłowce wielozadaniowe oparte na wspólnej platformie planowano pozyskać łącznie 50 maszyn, w tym jedynie 16 w wariancie wielozadaniowo-transportowym, a pozostałych 34 w odmianach specjalistycznych. Miało to być 13 śmigłowców C-SAR, 8 do zwalczania okrętów podwodnych (ZOP), 8 dla Wojsk Specjalnych i 5 ewakuacji medycznej (Medevac). W walce o kontrakt brały udział trzy konstrukcje: AgustaWestland AW149 (proponowany przez PZL Świdnik, będące własnością Leonardo-Finmeccanica), Airbus Helicopters H225M Caracal (dawniej Eurocopter EC725) oraz Black Hawk (proponowany przez konsorcjum PZL Mielec i spółek Sikorsky).

Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało 21 kwietnia 2015, że wszystkie warunki przetargu spełnia wyłącznie oferta śmigłowca H225M/EC-725 Caracal, złożona przez konsorcjum „Program EC-725 CARACAL-Polska” w składzie Airbus Helicopters SAS i Heli Invest Sp. z o.o. Services S.K.A. i ta była dalej procedowana. Pozostałe zostały odrzucone z przyczyn proceduralnych.

Decyzja o wskazaniu maszyn Caracal była szeroko krytykowana przez ówczesną opozycję, z obecnym szefem MON Antonim Macierewiczem na czele. Ze względu jednak na przebieg procedury nowe kierownictwo MON otrzymało kontrakt na śmigłowce Caracal niejako w spadku po poprzednikach i był on nadal procedowany. Pomimo krytycznej oceny resort nie podjął na początku żadnych zdecydowanych kroków i przekazał umowę do negocjacji offsetowych w Ministerstwie Rozwoju, które rozpoczęło jej procedowanie rok temu. Minister Macierewicz uzależniał dalszy los umowy właśnie od wyniku procedur offsetowych.

Skutki rezygnacji z Caracali. Czego i jak szybko potrzebujemy?

Decyzja o zakończeniu negocjacji bez uzgodnienia umowy offsetowej w zasadzie zamyka kwestię zakupu śmigłowców Caracal. Komunikat Ministerstwa Rozwoju w dość jednoznaczny sposób określa, dlaczego nie zdecydowano się na sygnowanie kontraktu.

Otwartą kwestią pozostaje jednak, co dalej? Jak zaspokoić potrzeby, które przez lata przesuwano w czasie? Najpilniejsza potrzeba dotyczy wymiany śmigłowców w Wojskach Specjalnych i Marynarce Wojennej. Ale sukcesywnie, w ciągu najbliższych 4-6 lat pojawią się też znaczące braki w zakresie śmigłowców transportowych i specjalistycznych w lotnictwie Wojsk Lądowych, tym bardziej że maszyny Mi-8T muszą być dość pilnie wycofane.

Mi-17
Fot. Andrzej Hładij/Defence24.pl

Wojska Specjalne i Marynarka Wojenna potrzebują nowych śmigłowców w ciągu najbliższych 2-3 lat, albo nie będą w stanie realizować swoich zadań, bądź też będzie to możliwe tylko w niewystarczającym stopniu - w wypadku WS. Śmigłowce H225M Caracal zakupione w ramach przetargu (w wersji dla Wojsk Specjalnych) miały trafić do 7 Eskadry Działań Specjalnych, której obecne maszyny Mi-17 jedynie w części spełniają wymagania stawiane tego typu. Jest ich też w eskadrze zbyt mało, czego skutkiem jest konieczność zwiększania szkoleń na symulatorach. Jednostka, należąca nominalnie do Sił Powietrznych, jest dedykowana wsparciu operacji Wojsk Specjalnych. WS są też rodzajem Sił Zbrojnych w pełni zdolnym do koordynowania działań sojuszniczych NATO (vide dyżur w Siłach Odpowiedzi w roku 2015), stąd ich wyposażenie powinno stanowić priorytet. A Mi-17 mogłyby dalej służyć np. w lotnictwie Wojsk Lądowych.

Jeśli chodzi o Marynarkę Wojenną, to już w ubiegłym roku rozpoczęło się wychodzenie z linii, ze względu na osiągnięcie resursów, śmigłowców Mi-14PŁ, których do 2019 pozostanie w służbie jedynie połowa. Są to podstawowe wiropłaty morskie Marynarki Wojennej, dostosowane do misji ZOP, ale z braku innych maszyn stosowane również w działaniach SAR.

W 2019 roku minie też planowany okres eksploatacji morskich maszyn ratowniczych Mi-14PS oraz śmigłowców pokładowych Kaman SH-2G Seasprite, pozyskanych z USA wraz z fregatą rakietową ORP Gen. K. Pułaski. Może to pozostawić Marynarkę Wojenną bez śmigłowców ratowniczych i ZOP zarówno w zakresie maszyn pokładowych jak i bazujących na lądzie.

Również w 2019 roku z linii będą wychodzić ostatnie maszyny transportowe Mi-8T Wojsk Lądowych. W służbie pozostaje kilkanaście do około 20 maszyn, ale są one już mocno wyeksploatowane. Nieco nowocześniejsze Mi-17, z których 12 to maszyny kupione po roku 2006, to śmigłowce które planowano pozostawić w służbie do roku 2022 z opcją wydłużenia tego czasu o kilka lat. Najdłużej, bo do 2031 roku, możliwa jest eksploatacja 5 najnowszych śmigłowców Mi-17, pozyskanych do misji w Afganistanie.

Wpływ na plan pozyskania i wprowadzenia do służby śmigłowców wielozadaniowych, oraz na ograniczenie ich liczby z 70 do 50 sztuk ma również potrzeba zastąpienia śmigłowców szturmowych Mi-24, pochodzących z czasów Układu Warszawskiego i nie dysponujących kierowaną bronią przeciwpancerną. Program zakupu śmigłowców uderzeniowych dla Wojska Polskiego nosi kryptonim „Kruk” i wszedł w 2015 roku w fazę dialogu technicznego, którego uczestnikami są czterej oferenci. W obecnej sytuacji możliwa jest uznanie śmigłowców przeciwpancernych za bardziej istotne niż np. maszyny transportowe dla Wojsk Lądowych. Nie bez znaczenia jest też to, że procedura wyboru w programie „Kruk” już trwa, natomiast procedura zakupu śmigłowców wielozadaniowych będzie dopiero uruchomiona. Szybkość zakupu będzie zależna w znacznym stopniu od przyjętego przez MON trybu realizacji.

Co jest pilne, a co leży w interesie państwa?

Zakup sprzętu wojskowego przez MON objęty jest dość istotnymi obostrzeniami. Do wyboru mamy de facto trzy procedury. W przypadku śmigłowców wielozadaniowych opartych na wspólnej platformie wykorzystano najbardziej otwarty i niestety najdłuższy tryb przetargowy. Ze względu na ograniczenia czasowe o jakich pisałem wcześniej, jest wątpliwe, aby MON zdecydował się na zakup śmigłowców ponownie w przetargu.

Wygodniejsze jest dla resortu zastosowanie procedury wyłączającej wymogi art. 346 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej na podstawie tak zwanego „podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa”. W takim przypadku ministerstwo może wybrać dwa rodzaje działań: zamówienie otwarte, o które mogą się starać wszystkie podmioty spełniające wymogi techniczne i formalne, oraz w trybie zamkniętym – negocjacji z jednym dostawcą. Ten drugi jest zwykle stosowany przy zakupie sprzętu znajdującego się już na wyposażeniu sił zbrojnych, gdy jest on jednym producentem.

W przypadku śmigłowców możliwe jest też zastosowanie trybu tak zwanej „pilnej potrzeby operacyjnej”, zwłaszcza w zakresie zapełnienia najbardziej palących braków w lotnictwie Wojsk Specjalnych i Marynarki Wojennej. W takim trybie zakupiono np. śmigłowce dla PKW Afganistan.

Warto więc zapytać, jakie są realne potrzeby nie tylko w oparciu o kwestię sprzętu wycofywanego ale też funkcjonowania sił zbrojnych i obecnej koncepcji ich wykorzystania. Równie ważnym pytaniem jest – jakie w zakresie zakupu śmigłowców ma plany MON?

Black Hawk i Caracal
Śmigłowce S-70i Black Hawk i EC725 Caracal - fot. J.Sabak

Potrzeby sił zbrojnych a potrzeby przemysłu. 

Bardzo prawdopodobne i uzasadnione jest założenie, że wspólna platforma jako pomysł zaspokojenia całości potrzeb sił zbrojnych w zakresie śmigłowców odchodzi do lamusa wraz z fiaskiem kontraktu na H225M Caracal. Rozwiązanie to było wielokrotnie krytykowane, również przeze mnie, gdyż skazywało Wojsko Polskie na kompromis pomiędzy bardzo sprzecznymi potrzebami i założeniami.

Nakładają się na to deklaracje przedstawicieli obecnego rządu, negatywnie oceniających propozycję Airbus Helicopters. Polska posiada na swoim terytorium dwa zakłady produkcji śmigłowców, należące do dwóch zagranicznych koncernów. Dziś jest to Leonardo (dawniej AgustaWestland należąca do konsorcjum Finmeccanica) z zakładami PZL-Świdnik i należący do koncernu Lockheed Martin zakład PZL-Mielec będący części firmy Sikorsky Aircraft.

Szef MON od dawna deklarował, że właśnie do nich chce skierować zamówienia, choć w obydwu wypadkach być może część specjalistycznych śmigłowców będzie musiała zostać zbudowana w macierzystych zakładach. Moźliwe jest, że do jednego lub obu z tych zakładów trafi w najbliższym czasie zamówienie na pewną ilość maszyn, pilnie potrzebnych siłom zbrojnym.  

Na taki plan działania może wskazywać wywiad ministra Antoniego Macierewicza jeszcze z grudnia 2015 roku dla wpolityce.pl w którym stwierdził – „Nie jest tak, że najpilniejszą potrzebą jest kupno 50-60 nowych śmigłowców. Te palące potrzeby to być może 8-10 śmigłowców. Po drugie, nie jest tak, że istnieje konieczność , w perspektywie tych kilkudziesięciu śmigłowców, by były one budowane na wspólnej, jednolitej platformie i wykluczały z założenia Mielec, czy Świdnik. To nieprawda. Można to ze sobą pogodzić.”

Otwarte jest też pytanie o to, jakie konkretnie śmigłowce zdecyduje się kupić resort obrony. W grę mogą bowiem wchodzić zarówno maszyny wielozadaniowe, klasy AW 149 lub Black Hawka, o masie około 9 ton, ale też - potencjalnie - cięższe (jak NH-90, jako potencjalnego konkurenta możnaby tu też wymienić Caracala), w perspektywie być może do uzupełnienia przez klasyczne, ciężkie wiropłaty transportowe klasy CH-47 lub CH-53.

Najbardziej prawdopodobny jest wariant, w którym znaczną część docelowej floty śmigłowców Wojska Polskiego będą stanowić średnie maszyny, ale uzupełnione o pewną liczbę cięższych, bardziej specjalistycznych śmigłowców. Otwarte pozostaje jednak nie tylko pytanie o wybór konkretnego typu, ale też o kolejność i liczbę maszyn poszczególnych klas. Należy tutaj uwzględnić program maszyn szturmowych Kruk, potencjalnie nie można też wykluczyć pozyskania uzbrojonych śmigłowców wsparcia ogniowego, jak zintegrowany z ppk Spike Głuszec czy prezentowany na MSPO Black Hawk z pociskami Hellfire.

W zakresie śmigłowca wielozadaniowego dla Wojsk Lądowych prawdopodobne jest wprowadzenie maszyny o mniejszej masie startowej, takiej jak S-70i/UH-60M Black Hawk lub AW149. Jest to uzasadnione istotnym brakiem w zakresie śmigłowców o masie startowej około 9 ton.

Rezygnacja z zakupu w pierwszej kolejności dużych śmigłowców transportowych może być bezpiecznie uzasadniona przez MON dalszą eksploatacją maszyn Mi-17, które pozostaną w linii ponad 15 lat, o ile nie zostanie przedłużony ich resurs w wyniku modernizacji. W dalszej perspektywie bardziej uzasadnione jest zastąpienie ich ciężkimi śmigłowcami transportowymi o możliwościach porównywalnych np. z Sikorsky S-92, AW101 Merlin, znacznie większym Ch-47 Chinook czy CH-53. Na taką tendencję „zwiększenia kategorii wagowych” wskazuje m. in. plan zastąpienia wycofywanych śmigłowców Mi-2 większymi W-3 Sokół/Głuszec w zakresie realizowanych zadań. Wskazuje to na potrzebę rozdzielenia funkcji lżejszego śmigłowca wielozadaniowego (transportowego, ewakuacyjnego czy wsparcia) i cięższej maszyny transportowej, które obecnie są zamiennie realizowane przez śmigłowce Mi-8/17. Szerzej kwestie te były już poruszane w analizach portalu Defence24.pl.

Czytaj też: Wspólna platforma – mniejsze zło, czy większy problem?

W zakresie śmigłowców morskich ZOP może zapaść decyzja pozyskania maszyn „z półki”, lub też opracowania specjalistycznej wersji śmigłowca opartej na wcześniejszych wymaganiach. ZOP to wersja najbardziej kosztowna, a jej wprowadzenie będzie prawdopodobnie silniej skorelowane z wdrożeniem do służby okrętów Miecznik oraz Czapla, niż wycofywaniem obecnie eksploatowanych śmigłowców Mi-14. Może też jednak zapaść decyzja o wyborze „ciężkich śmigłowców ZOP” dla baz lądowych i pokładowych „lekkich ZOP”. Jest ona najbardziej uzasadniona taktycznie i ekonomicznie. Wymogi wobec śmigłowców pokładowych i maszyn morskich operujących z lądu są w wielu zakresach całkowicie rozbieżne. Jako następca Mi-14 mogą wystąpić śmigłowce takie jak NH90, AW101 czy S-92, zarówno w zadaniach SAR jak i ZOP. W kategorii maszyn pokładowych potrzebne są śmigłowce mniejsze, które zastąpią też SH-2G Seasprite otrzymane przez polską Marynarkę Wojenną wraz z fregatami Oliver Hazard Perry.

Czytaj też: Polskie śmigłowce bez broni przeciwpancernej. "Konieczne wypełnienie luki"

Należy również wziąć pod uwagę powiązanie pomiędzy programem zakupu śmigłowców wielozadaniowych, morskich i ratowniczych z programem pozyskania śmigłowców uderzeniowych „Kruk”. O ile w zakresie maszyn transportowych polska armia posiada pewne niedobory i braki wynikające z przewlekle odsuwanych w czasie zakupów, to w kwestii śmigłowców uderzeniowych powstała znacząca luka w zakresie możliwości operacyjnych. Śmigłowce Mi-24 nie są w stanie od dawna spełniać swojej roli z uwagi na brak kierowanej broni przeciwpancernej. Mi-24 są też znacznie starsze, niż najnowsze spośród Mi-17.

Możliwe więc, że w sytuacji anulowania przetargu na śmigłowce wielozadaniowe priorytetem stanie się program maszyn uderzeniowych „Kruk”, a śmigłowce morskie, specjalne czy wielozadaniowe będą zakupione stopniowo w niewielkich partiach. Według informacji przekazanych przez płk Krzysztofa Zielskiego ze Sztabu Generalnego podczas MSPO 2016 projekt redefinicji Planu Modernizacji Technicznej zakładał jednak odłożenie realizacji programu Kruk na okres po 2019 roku. Te plany przewidywały jednak pozyskanie Caracali, mogą więc ulec zmianie. 

Reklama

Komentarze (43)

  1. DEDRA

    Ja mam kilka pytań! 1. Jeśli Caracale były złym wyborem to dlaczego dopuszczono je do przetargu? 2. Jeśli Caracale były dobrym wyborem to dlaczego dopuszczono do zerwania przetargu? 3. Czy koncepcja wspólnej platformy jest ZŁA/DOBRA? 4. Czy w wyniku zerwania rozmów z Francuzami wybór BH jest dobry? 5. Czy Amerykanie zrealizowali jakikolwiek offset? 6. Czy Amerykanie przekażą naszej gospodarce i przemysłowi porównywalny do Francuskiego offset finansowy i technologiczny czy będziemy tylko lakiernią i montownią ich produktów bez możliwości samodzielnego rozwijania i modernizacji posiadanych śmigłowców? 7. Czy działalność Macierewicza i ogólnie PiSu nie jest wbrew pozorom na rękę Rosji? 8. Czy zakup amerykańskiego uzbrojenia nie powoduje, że będziemy "zmuszeni" na wiele lat korzystać z ich rozwiązań. 9. Czy zakup BH bez przetargu nie podroży jednostkowego koszu obsługi, szkoleń i logistyki floty śmigłowców- w perspektywie mamy zakup dodatkowych maszyn? 10. Jakie straty polityczne, gospodarcze i militarne spowoduje sposób odrzucenia przez MON Caracali i francuskiej oferty? Zastanawia mnie to wszystko dlatego proszę o merytoryczne odpowiedzi.

    1. Zenobi

      1. Caracale nie są ani dobre ani złe - po prostu były jedynym śmigłowcem który spełniał wymogi przetargu. 2. Każdy produkt ma swoją cenę i współczynnik cena/jakość. Nie kupujesz produktów które są "dobre" a na które cię, na przykład, nie stać (albo są inne, tańsze i prawie tak samo dobre). 3. Niestety nie - wspólna platforma (czy to śmigłowcowa, czy to samolotowa czy to lądowa) to zły pomysł. Dużo lepszym pomysłem jest współdzielenie komponentów pomiędzy różnymi platformami. 4. BH jest dobry ale nieco inny niż Caracal 5. tak ale... offset w normalnych państwach wygląda tak: "my kupimy od was samoloty a wy od nas czołgi/karabiny/samochody osobowe/...". Niestety Polska nie produkuje nic co mogłoby zainteresować takie kraje jak USA czy Francja i dlatego u nas offset wygląda tak: "my zapłacimy za śmigłowiec dwa razy więcej niż normalnie kosztuje, a w zamian wy zainwestujecie w nasz przemysł/podzielicie się technologiami itp." 6. Nie, bo zapłacimy za BH normalną cenę rynkową (a nie będziemy przepłacać za offset). 7. Czas pokaże. 8. Zmuszeni? Nie. Ale będziemy korzystać. 9. Raczej nie. Wbrew pozorom zakup z wolnej ręki umożliwia czasami wynegocjowanie lepszej ceny niż postępowania przetargowe. Zresztą prawo zamówień publicznych jest tak napisane, że jak się uruchomi przetarg to potem zaczyna on "żyć własnym życiem". I Nawet jak sytuacja geopolityczna mocno się zmieni, to nie ma jak renegocjować warunków. 10. Raczej żadne. Żabojady potupią nóżkami i się uspokoją.

  2. K2

    Dlaczego nikt nie pisze o śledztwie dziennikarskim Pana Tomasza Piątka i opisywanych przez niego silnych powiązaniach Pana Macierewicza ze znanym amerykańskim lobbystą firmy Lockheed Martin (obecnego właściciela PZL Mielec) panem A.M. D'Amato?

    1. Plush

      a wiesz co ci powiem? Ano to że to już nie ważne. My potrzebujemy śmiglaki na wczoraj zresztą OPL Homara i BWP też Kogo to. Oni wszyscy mają jakieś powiązania

  3. Willgraf

    Macierewicz przestań Kłamać ...NIE MA POLSKICH ZAKŁADÓW LOTNICZYCH ! lobbujesz dla Włochów ze Świdnika i Lockheeda Mielec...

    1. chodzisz do biedronki czy innego Lidla?

      widzisz naszego pracownika, czy Portugalczyka? jak na wyspie polskiej z drugim po Warszawie miastem.a Airbusik straci PRZED "repairing" w WZL

  4. zLoad

    Co lezy w interesie panstwa? W okresie 100 lat jest to rozpoczecie wlasnej produkcji. Im szybciej zaczniemy tym szybciej bedziemy zyc jak ludzie. Taki przedzial czasowy eliminuje srodowiska ktore licza jedynie na pieniadze.

  5. gość

    Proszę przestać lobbować rosyjski sprzęt, MON nigdy nie dokona zakup kolejnych śmigłowców serii Mi i proszę się z trym pogodzić. To chyba dość oczywiste i podyktowane względami strategicznymi ktoś kto tego nie rozumie powinien nie wypowiadać się na tym portalu.

  6. Aernus

    Czy są plany interwencyjnego zakupu sprzętu na czas przejściowy? Zdaje się , ze resursy się kończą i przed końcem przetargu (ów) zostaniemy zupełnie bez niczego :(

  7. Aernus

    Czy są plany interwencyjnego zakupu sprzętu na czas przejściowy? Zdaje się , ze resursy się kończą i przed końcem przetargu (ów) zostaniemy zupełnie bez niczego :(

  8. Partyzant

    Ciekawe kto i ile wziął w łapę za rezygnację z Caracali i kupno AW149 i BH?

  9. xyz407

    Widzę, iż zwolennicy śmigłowca Caracal w sposób bardziej merytoryczny argumentują wybór tego śmigłowca jako dobrą decyzję. Argumenty te w dużej mierze przekonują mnie osobiście. Jeżeli chodzi o cenę to dopóki nie dowiemy się, jak niektóre głupie moim zdaniem wymagania offsetowe mają wpływ na jej wysokość, dopóty wyciąganie argumentu o przepłacaniu za ten produkt jest zwykłym nadużyciem.

    1. Tymczasowy

      "glupie moim zdaniem wymagania offsetowe" Pewnie, ze tak, transakcje handlowe polskich podmiotow nie powinny przywolywac jakiegos pokracznego dziwolaga w postaci offsetow. Tak trzymac!

  10. Apollo

    Ciekawa koncepcja moze nasz MON własnie tak zrobi?, oby czas goni a powyżesze pomysły mysle ze lepiej pasuja do realiów niż jeden smiglak na sile dopasowywany do różnych zadań.

    1. zdziowiony

      I dla wszystkie armie świata idą na przekór tej durnej koncepcji kilku heli do kilku zadań. BH i NH 90 to idealny przykład wspólnej platformy niemal do wszystkiego i jakoś to dobrze działa

  11. SirAdi

    "Rozwiązanie to (wspólna platforma -dop.) było wielokrotnie krytykowane, również przeze mnie, gdyż skazywało Wojsko Polskie na kompromis pomiędzy bardzo sprzecznymi potrzebami i założeniami." Ależ w tym rozumowaniu jest elementarny błąd, wynikający z oferty jaką przedstawili potencjalni kontrahenci. Co prawda żadna z trzech maszyn startujących w przetargu nie nadawała się na wspólną platformę (najbliżej tych możliwości był największy Caracal), ale to nie oznacza, że nie ma takich śmigłowców w ogóle. Najlepszym chyba przykładem jest międzynarodowy projekt NH90 - uniwersalnej maszyny, zdolnej dzięki swej umiarkowanej wadze do bazowania na okrętach, ale i o wystarczające ładowności do operacji transportowych. Nie jest więc tak, że idea wspólnej platformy jest błędna. Po prostu żaden z proponowanych nam modeli śmigłowców nie był w stanie całkowicie spełnić takich wymagań. To da się zrealizować, ale z odpowiednim modelem śmigłowca (większym od BH/AW ale mniejszym od CH-47). Dlatego ewentualne rozdrobnienie parku maszynowego poprzez zakup pewnej partii BH i AW, wydaje się rozwiązaniem najgorszym z możliwych.

    1. ekonomista

      NH 90 to nieudany projekt, pokazujący że decyzje stadne nie zawsze są dobre: 1) brak okna na karabin maszynowy 2) słaba rampa 3) mała ładowność plus choroby wieku dziecięcego. Udany, choć drogi w eksploatacji jest AW101. Prosty i tani jest Mi-8/17. SB-1 Defiant jest jeszcze niegotowy.

  12. ekonomista

    KOLEJNOŚĆ ZDARZEŃ 1) rząd przez 10-miesięcy negocjuje 2) Guillaume Faury przylatuje do Krynicy 3) Morawiecki mówi, że nie będzie odszkodowań 4) Hollande odwołuje wizytę

  13. marcin

    nowy przetarg? Tylko na co? Pięć lat w plecy i ręka w nocniku.

  14. zen

    Tak naprawdę prawdopodobnie żaden z nas komentujących niewiele wie o kulisach wcześniejszych negocjacji czy obecnych. Twarde fakty są takie, że tylko Airbus spełnił oczekiwania przetargowe na wspólną platformę. Dwaj pozostali można powiedzieć, że temat olali. Drugi fakt jest taki, że te śmigłowce są potrzebne w perspektywie kilku najbliższych lat. Trzeci fakt to wspólna platforma to ogromne oszczędności związane z obsługą i logistyką. Czwarty fakt taki, że Caracale zebrały bardzo dobre opinie naszych pilotów i fachowców, a więc zapewne są co najmniej dobrymi maszynami. Reszta to moje przypuszczenia: a więc kupowanie z wolnej ręki po kilka, kilkanaście sztuk zapewne będzie wyraźnie droższe, a nawet jeśli cena będzie niezła to bez wątpienia wszystkie pozostałe koszty logistyczne, serwisowe itp będą wielokrotnie większe. Druga sprawa to nikt nie ma w magazynie gotowych śmigłowców. Moce produkcyjnie są wykorzystywane do kilku lat do przodu. Małe zamówienie to stawianie się w roli petenta u nielicznych dostawców. Ciekawe, że nawet jak zamówienie miało być całkiem spore to ani Mielec ani Świdnik specjalnie sie nie wysiliły i ani myślały dostosować się do warunków przetargu choć prawdopodobnie miały takie możliwości. Zapewne więc mają co robić i będą bardzo twarde w negocjacjach. Obawiam się więc, że decyzja o wycofaniu się z zakupu Caracali spowoduje globalnie większe koszty zakupu ich zastępców. I dalej nie będziemy mieli nowoczesnego, jednolitego parku maszynowego jeśli chodzi o śmigłowce. A w razie konfliktu najlepsza broń to taka, którą przede wszystkim się posiada, która działa i umie się ją wykorzystać.

    1. BieS

      Z innej dziedziny, ale takie samo działanie PiS w 2006 roku doprowadziło do opóźnienia o kilka lat budowy A1 na odcinku Nowe Marzy-Toruń Południe. Przetarg wygrała firma prywatna. Unieważniono przetarg i stwierdzono, że "państwo" wykona to taniej. Tamci "państwo" nic nie zrobili, poza tym, że podali się do dymisji. Przyszła nowa ekipa, która wznowiła przetarg. Autostrada została oddana do ruchu 14.10.2011, ale przez opóźnienie została wybudowana drożej.

  15. dk.

    Głos dyletanta: Jak u licha śmigłowce nieposiadające porządnych systemów samoobrony mogą być stosowane do wsparca operacji specjalnych ? Gdzie ? Na ziemi wroga, czy tyłach własnych ?

    1. TOM

      Systemy obrony własnej instaluje się zazwyczaj na istniejącym śmigłowcu, najczęściej w drodze osobnego przetargu. Śmigłowiec w fazie produkcyjnej może być przygotowany do takiej instalacji (np. otwory na czujniki, miejsca magazynów flar i dipoli itp.). Zakupujący może więc wybrać system, który najbardziej mu odpowiada ze względów logistycznych, technicznych i również (co może być lekkim zaskoczeniem), politycznych.

  16. Hairy Portier

    Przed chwilą Macierewicz w TVP Info powiedział, żeby Łodzianie się nie martwili, bo w Łodzi będą produkowane polskie śmigłowce. Czyżby pan gry był taki, że Świdnik dostanie zlecenie ale tylko jeśli odda prawa do naszych starych konstrukcji a te będą produkowane w Łodzi? A jak nie to tylko BH?

    1. mc

      To nie jest takie proste. Nawet gdyby faktycznie był taki pomysł, to zakłady Świdnik, to są... zakłady (z pełnym parkiem maszynowym, odlewnią, itd.), a zakłady w Łodzi to... zakłady remontowe. Z całym szacunkiem dla ludzi którzy tam pracują, ale oni nie mają możliwości WYTWARZANIA śmigłowców. Dosprzętowienie tego zakładu, przeszkolenie pracowników, zebranie kadry inżynierskiej to zadanie na lata. Chyba że plan jest minimalny, czyli Włosi oddają pełne prawa do produktów PZL, Ukraińcy dostarczają silniki i know how, a zakłady zajmują się remotoryzacją i wymianą osprzętu.

    2. GI

      Pod warunkiem, że za oświadczeniami pojawią się jakieś konkrety. Jest prawdopodobne, że Świdnik za odpowiednią gratyfikację (np. zamówienie na 32 T-129, które są w ofercie Leonardo Helicopters) przekaże do MON prawa do W-3 w wersji wojskowej w zakresie remontów i modernizacji np. do wersji Głuszca. Zatem, idąc tym tokiem rozumowania zakłady WZL w Łodzi podjęłyby się przede wszystkim remontów Sokołów, w miejsce remontów techniki postradzieckiej. Mając prawa do Sokoła można z kolei zawrzeć umowę z Motor-Sicz na mocniejsze silniki. W końcu przebudowany na Głuszca z mocniejszym napędem śmigłowiec nadawałby się do zadań CSAR. Przynajmniej w tym zakresie moglibyśmy się oprzeć na tej konstrukcji. Pozostałe zadania przejmie prawdopodobnie mielecki S-70i i może parę SH-60R do zadań ZOP. Tak w ogólnych zarysach, MON nie naraził by się związkowcom z Łodzi, Mielca i Świdnika.

  17. ollo

    Kupić ruskie transportowe - a za reszte kasy apacze lub coś podobnego - i nie bawić sie jak dotąd

    1. AEAS

      Problem z ruskimi ''transportowcami'' jest taki ze rosja je ma , dla przecietnego zolnierza ruski mi8/17 czy mi28 z daleka czy w nocy wyglada tak samo jak Polski , wiec ''frendly fire'' jest calkiem mozliwy , a poza to jest platforma bez przszlosci , powinnismy ruszac sie do przodu a nie stac w miejscu.

    2. Rademon

      A skąd weźmiemy części do remontowania tych ruskich maszyn? Zwłaszcza w przypadku wojny? Kupimy od Rosji? Poza tym, możesz nie pamietać, ale eksport sprzętu wojskowego jest objęty embargiem Rosja-UE. W obie strony.

  18. TOM

    NH-90 jest w tej chwili pod wieloma względami najnowocześniejszym i najbardziej "uniwersalnym" śmigłowcem. Problemem jest napewno jego wysoka cena, ale przy dobrych negocjacjach można byłoby osiągnąć dobre warunki jego zakupu, przynajmniej w ilości 8-10 szt, co załatwiłoby najpilniejsze potrzeby, tzn. zastąpienie wyeksploatowanych MI-8 / Mi-17.

    1. Tap

      Problemem NH-90 jest brak zdolności do służby bojowej np. w Niemczech. Poza tym ktoś nam proponował NH-90.

  19. Czompik

    Ale przecież Minister Macierewicz dalej uparcie twierdzi, że mamy kontr ofertę "Polskich śmigłowców" a nie jakiś Włoskich, czy Amerykańskich.

  20. wolfgang

    Krytyka "wspólnej platformy" jest, w wypadku tego akurat przetargu nie jest uzasadniona (choć oczywiście leży w interesie Świdnika i Mielca). Nikt sobie nie zadał trudu, by zbadać dlaczego wybrano akurat takie rozwiązanie. A odpowiedź na nie jest banalna - w Polsce dotychczasowe doświadczenia ze wspólną platformą (a w zasadzie poprawniej by było, mocno zunifikowaną) były wyjątkowo pozytywne. Mi 8, Mi 17, Mi 14 i Mi 24 to właśnie wspólna platforma. Przeszkolenie pomiędzy Mi 8/17, a Mi 14 czy Mi 24 jest i było proste (inna rzecz to np. sprawa taktyki, ale mowa jest o maszynie). Dotyczy to zarówno obsługi naziemnej, jak i np. pilotów (operatorzy uzbrojenia już nie). Łatwiejszy był też serwis i zaopatrzenie w części (służyłem w jednostce używającej Mi 8 / Mi 17, od nas części szły np. do Brygady Lotnictwa MW, a zdarzało się np., że dostawialiśmy na szybko części z jednostki użytkującej Mi 24, na ćwiczeniach nasze Mi 8 miały wspólną obsługę z Mi 24...). Wspólna platforma zwiększa gotowość maszyn i ułatwia obsługę. To było skorelowane z pomysłem jednego zakładu, w którym maszyny miały by być serwisowane (montowane). Co więcej, choć na samym początku byłem sceptyczny co do Caracala, to z czasem i dalszym wgryzaniem się w temat uznałem, że faktycznie do tych zadań, których dotyczył przetarg Caracal był najlepszy. Poza nim potrzebne są zarówno śmigłowce mniejsze (np. BH) jak i większe (np. CH 47 lub CH 53 - tyle, że obecnie WP ich nie potrzebuje). Pierwszoplanowe jest uzupełnienie zdolności w zakresie ZOP/SAR/CSAR/Medevac (2 ostatnich NIGDY w WP nie było, były tylko maszyny doraźnie przysposobione, co bezlitośnie obnażyły ćwiczenia) oraz podtrzymanie zdolności transportowych a nadto znalezienie następcy Mi 24. Potem trzeba zabrać się za wymianę maszyn stricte transportowych i ewentualnie wsparcia, a dopiero na koniec myśleć o CH 47/ CH 53 (w Polsce nigdy ich nie używano, nie ma doświadczeń, ani nawet pomysłu po co nam one - wpierw trzeba wypracować taktykę. Krytycy zapominają, że do wymiany / pozyskania jest w sumie około 200 wiropłatów... Jeszcze kilka słów o sławnej rampie. Na pierwszych lub drugich zajęciach z wytrzymałości konstrukcji lotniczych studentów / żołnierzy uczy się m.in o newralgicznych punktach poszczególnych rodzajów maszyn. Ja to miałem wykładane pod koniec lat 80, ale nic się nie zmieniło. Przy śmigłowcach wskazuje się m.in, że rampa (czyli "duża dziura") osłabia znacznie konstrukcję (sztywność) wiropłatu. kadłub Mi 14 ma o około 40% większą wytrzymałość niź Mi 8 właśnie z uwagi na rezygnację z rampy (no i wzmocnienie podłodzia/podwozia). Standardowo osłabienie to około 30%, czyli dużo. Proponuję zapoznać się z fotami z Afganistanu (z czasów interwencji ZSRR) , gdzie jest sporo uziemionych Mi 8 właśnie z uwagi na to, że "twarde" lądowanie np, po ostrzelaniu osłabiło sztywność kadłuba. Więcej nauki, mniej emocji. Chodzi wszak o maszynę, która ma zapewnić bezpieczeństwo żołnierzom i być optymalna dla wykonywanych zadań. 50 maszyn 3 producentów to nie jest niestety rozwiązanie korzystne dla Polski.

    1. xyz407

      Dzięki za ciekawe INFO. Pozdrawiam.

  21. helo

    Najlepiej kupić AW101 , NH90 i AH1Z

    1. Max Mad

      AW101 i AH1Z możesz dostać ale terminy dostaw NH90 są obsadzone na lata do przodu i nie ma okienka by się w nie wbić.

  22. say69mat

    Ponieważ pojawiają się liczne, publikowane w necie pogłoski, mówiące o konflikcie interesu pomiędzy AH i AW. Jako merytorycznej przyczynie braku uczestnictwa śmigłowca NH90 w przetargu na śmigłowiec taktyczny w naszym kraju. Objawiła mi się następująca kwestia, mianowicie jakim to cudem jakiekolwiek przedsiębiorstwo komercyjne jest w stanie 'zbanować' v/s 'zawetować' aplikację członka sojuszu o uzbrojenie. Nota bene powstałe pod auspicjami Sojuszu NATO??? Ponieważ projekt NH90 jest konstrukcją śmigłowca wojskowego, powstałego i realizowanego pod auspicjami Sojuszu NATO, w ramach programu NAHEMA. Pozdrawiam Serdecznie.

  23. woj

    Mam pytanie: czy rożni się wersja C-SAR od wersji dla sił specjalnych? Dzięki.

  24. Afgan

    Ja to widzę w ten sposób...........ŚMIGŁOWIEC TRANSPORTOWY/WIELOZADANIOWY NIE JEST PRIORYTETEM. Potrzebujemy teraz pilnie około 12 śmigłowców w wariancie dla MW (powiedzmy 6 SAR i 6 ZOP/ZON) i do tego celu Caracal byłby mimo wszystko najlepszy i mam cichą nadzieję, że MW otrzyma jednak te Caracale. Możemy ugadać się z Airbus, że w ramach ugody my kupimy od nich 12 Caracali w wariantach morskich, a oni odstąpią od arbitrażu w kwestii ewentualnych odszkodowań. Co do pozostałych śmigłowców transportowych należałoby za ułamek nakładów na projekt Caracal zremotoryzować i zmodernizować Mi-8/17. Jednak największe moje obawy budzi to, co się stanie z pieniędzmi, które miały iść na pokrycie kosztów zakupu tych 50 śmigłowców. Znając polskie realia trafią one z powrotem do budżetu i zostaną PRZEJEDZONE na jakieś bzdety, jak ratowanie kopalń, wyrównania świadczeń socjalnych czy inne sprawy bieżące. Doskonałym posunięciem byłoby NATYCHMIASTOWE przekierowanie tych środków na niedoszacowane programy "Wisła" i "Homar". Jeżeli nie będziemy musieli płacić odszkodowań to szczerze mówiąc dobrze że tak się stało, bo ten program nie jest dla naszej armii priorytetem. Ważniejsze są "Wisła", "Homar", następca BWP-1, dozbrojenie Rosomaków, nowoczesne środki przeciwpancerne i drony taktyczne i mam szczerą nadzieję, że właśnie na to pójdzie zaoszczędzona kasa. Ponadto należy NATYCHMIAST coś zrobić z brakiem możliwości zwalczania czołgów przez lotnictwo wojsk lądowych. Możliwym rozwiązaniem jest modernizacja Mi-24 albo pozyskanie z USA używanych AH-1 Cobra. Tak na prawdę na nic więcej nas obecnie nie stać.

    1. rmarcin555

      @Afgan Modernizacja Mi24 jest takim samym pomysłem jak modernizacja T72, Pt91, BWP1. Krótko mówiąc zabawa dla bardzo bogatych pasjonatów mających nadmiar pieniędzy i wolnego czasu.

    2. franca

      Rozumiem, że kolega chce prowadzić działania pozycyjne, defensywne. Powodzenia.

    3. QDark

      Zgadzam się, ten program nie jest priorytetem. Również mam obawy o środki przeznaczone na zakup tych śmigieł, jednak jeśli pójdą jakimś cudem na Homara i Wisłę będzie to drugi "cud nad Wisłą"...

  25. Toudi

    Widzę to ciut inaczej. Bardzo mała armia, która w rozwinięciu nie jest w stanie obsadzić połowy długości granicy z Kaliningradem , praktycznie pozbawiona rezerwy osobowej dodatkowo straci istotny element - czyli mobilność. ,,Latająca ciężarówka" ,której nie zatrzyma pole minowe, bagno, rzeka (zerwany most) itp. to dosyć istotny element w przerzucie skromnych sił i jeszcze skromniejszych środków...

    1. trx

      Tą latającą ciężarówkę bardzo łatwo spuścić, wystarczy popatrzeć co się działo na Ukrainie. W naszych realiach to tylko artyleria, BWPy, czołgi i samoloty. Powolne małomanewrowe śmigłowce nie mają większych szans z wysoce mobilnymi zestawami przeciwlotniczymi których czas reakcji liczony jest w sekundach.

    2. pan

      to siadaj w ciezarowke i jedz do aleppo lub wynajmnij sobie carakala zobaczymy ile z ciebie zostanie to nadaje do ratowania topielcow na mozu lub uchodźcow mi 35 m ruskie od 2005 roku produkuja my tez mozemy dla nas ta platforma jest uniwersalna dla oddzialow szybkiego reagowania i wsparcia opracowac swoje pociski i swoja awionike .

Reklama