Reklama

Polityka obronna

Zamach w Bangladeszu. Policja uratowała część zakładników

Fot. Nahid Sultan/CC BY-SA 4.0
Fot. Nahid Sultan/CC BY-SA 4.0

Policyjne siły specjalne odbiły z rąk uzbrojonych napastników budynek restauracji w stolicy Bangladeszu Dhace, uwalniając 13 zakładników i zabijając sześciu bojowników. Wśród oswobodzonych są cudzoziemcy - poinformowali funkcjonariusze. 

"Zastrzeliliśmy co najmniej sześciu terrorystów i oczyściliśmy główny budynek, jednak operacja trwa dalej" - mówił agencji Associated Press dowódca policyjnych Batalionów Szybkiego Reagowania (RAB) pułkownik Tuhin Mohammad Masud. Podkreślił, że wśród ofiar są zakładnicy, jednak nie chciał podać ilu dokładnie. W gronie uratowanych był natomiast Japończyk i dwie osoby ze Sri Lanki. Masud dodał, że zatrzymano też kilku bojowników.

Według wcześniejszych danych w szturmie na restaurację uczestniczyło ponad 100 komandosów wspieranych przez pojazdy opancerzone. Napastnicy mieli przetrzymywać ok. 35 zakładników, w tym 20 cudzoziemców; wcześniej udało się uwolnić 12 osób. Policja podała, że w operacji zginęło dwóch funkcjonariuszy.

Podczas wymiany ognia z napastnikami rany odniosło 26 osób, z czego 10 jest w stanie krytycznym - podały źródła medyczne. Wśród poszkodowanych ma być tylko jeden cywil.

Wcześniej Państwo Islamskie (IS), które przyznało się do ataku, umieściło w sieci zdjęcia cudzoziemców, którzy mieli ponieść śmierć podczas ataku na restaurację. Według IS miały zginać 24 osoby, ale policja temu zaprzecza.

Napastnicy zaatakowali restaurację Holey Artisan Bakery w piątek późnym wieczorem, kiedy lokal był pełen gości. Według właściciela lokalu Sumona Rezy, który zdołał uciec, do środka weszli mężczyźni uzbrojeni w broń ręczną, granaty i ładunki wybuchowe. Otworzyli ogień krzycząc "Allah Akbar" (arab. "Bóg jest wielki").

Zaatakowana restauracja, popularna wśród cudzoziemców (w tym dyplomatów), znajduje się w ekskluzywnej dzielnicy Dhaki - Gulshan.

PAP - mini

Reklama

Komentarze (1)

  1. Pani Dubito

    Wczoraj podawano oficjalną liczbę 20 zabitych. Islamiści działali tak, że kazali klientom recytować wersety z Koranu. Jeśli nie umieli, zabierali ich na piętro, torturowali i zarzynali w sensie dosłownym. Tak zginęła trójka amerykańskich studentów (z rodzinnymi korzeniami w Bangladeszu i Indiach), kilkoro Włochów ze świata mody, którzy przyjechali do Bangladeszu szukać ciekawych tkanin, i kilkoro Japończyków. A islamiści? Wypełnili po prostu nakaz Koranu m.in. z Sury 2: "Zabijajcie ich [tj. niewiernych] wszędzie, gdzie ich znajdziecie".

Reklama