Reklama

Geopolityka

Nowy wymiar szczytu NATO w Warszawie po Brexicie? [OPINIA]

Fot. R. Surdacki
Fot. R. Surdacki

Szczyt NATO w Warszawie być może nie będzie przełomowy w sensie stworzenia koncepcji strategicznej, decydujących zmian w obrębie reformy systemu dowodzenia etc. Ma jednak duży potencjał, żeby w dobie m.in. Brexitu, podkreślić jedność wśród coraz bardziej wewnętrznie podzielonych sojuszników. 

To, że Unia Europejska znajduje się od dłuższego czasu w pewnym permanentnym kryzysie, obejmującym przede wszystkim jej tożsamość i niespójną wizję przyszłości, dało się zauważyć na długo przed jakąkolwiek dyskusją o tzw. Brexit. Jednak to właśnie obecna decyzja obywateli Zjednoczonego Królestwa może okazać się czymś w rodzaju stwierdzenia, że dotychczasowy „król jest nagi” i jakiekolwiek dalsze ucieczki do przodu, stosowane przez eurokratów, nie są już odpowiednim narzędziem do rozwiązywania narastających wewnętrznych kryzysów. Przy czym, mówiąc wprost, gdy jeden z dwóch dotychczasowych filarów budowy ładu i stabilności na kontynencie europejskim ma znaczące problemy, tym większa odpowiedzialność leży na drugim. Tym drugim elementem, konstytuującym nasze bezpieczeństwo jest bowiem NATO. Zaś pierwsza możliwość przejęcia swego rodzaju inicjatywy strategicznej przez Sojusz nadarzy się właśnie podczas szczytu w Warszawie.

Sam szczyt NATO w Warszawie miał zostać zdominowany problemami stworzenia pewnego konsensusu strategicznego, wokół większego niż dotychczas zaangażowania się Sojuszu na wschodzie i umownym południu. Oczywiście Brexit i jego skutki musiały być brane pod uwagę, i to już w momencie planowania szczegółowej agendy spotkania. Jednak rodzi się silne przekonanie, iż raczej z perspektywy natowskiej, i nie tylko, szacowano delikatne zwycięstwo zwolenników pozostania Zjednoczonego Królestwa w UE. Wraz z ogłoszeniem ostatecznych wyników, stało się inaczej i zapewne to właśnie w Warszawie przekonamy się czy Brexit i jego reperkusje, związane, nie tylko z działaniem samej UE, wpłyną znacząco na wewnętrzne rozgrywki w samym NATO. Szczególnie, że Zjednoczone Królestwo w zakresie obronności i bezpieczeństwa już niejednokrotnie miało inną wizję rozwoju Sojuszu aniżeli partnerzy z Europy Zachodniej. Słabość brytyjskich, de facto przegranych obecnych władz politycznych, może odbić się znacząco na skuteczności lobbingu na rzecz bardziej silnego i zdecydowanego do działania NATO. Zapewne zwolennicy minimalistycznego Sojuszu będą wkomponowywać w swoją politykę tzw. czynnik Brexit`u. Pytaniem otwartym jest tylko jak daleko w jego wykorzystaniu posuną się w obliczu samego szczytu, a na ile będzie to działanie długofalowe, rozpisane na wiele etapów.

Aczkolwiek wbrew pozorom to właśnie Brexit i jego implikacje na działania NATO mogą zaowocować również pozytywnymi skutkami. Przede wszystkim mamy na myśli sferę symboliki i przekazu politycznego. W końcu obywatele Zjednoczonego Królestwa w sposób demokratyczny, zdecydowali o rozpoczęciu procesu zrywania swych więzów z UE, a nie z NATO. Wobec tego to właśnie Sojusz jest obecnie organizacją, w której Europa w dobie kryzysu może myśleć perspektywicznie o swoim całościowym bezpieczeństwie. Jeśli dodamy do tego bardzo dobre relacje ze Szwecją czy Finlandią oraz państwa objęte programami NATO, takimi jak PdP, to siła oddziaływania jest zdecydowanie większa współcześnie niż samej UE. Dlatego należy stwierdzić, że przed Sekretarzem Generalnym NATO, a także naszymi gospodarzami szczytu stoi wielkie wyzwanie. Polegać ono będzie na zbudowaniu spójnego przekazu dla świata zewnętrznego, wskazującego, iż sfera bezpieczeństwa transatlantyckiego jest oczywiście zróżnicowana, czasami nawet lekko poróżniona, ale nadal zjednoczona. Przy czym, jednocześnie należy podkreślić, że będzie to działanie o wiele trudniejsze od jakichkolwiek dyskusji o batalionach, brygadach na wschodniej czy południowej flance.

W wymiarze praktycznym decyzja Brytyjczyków może też wpłynąć na bardziej holistyczną refleksję nad bezpieczeństwem Europy. Dotychczasowe dzielenie bezpieczeństwa w ramach NATO na flanki, rejony, czynnika ryzyka było niezbyt fortunne. Tworzyło coś w rodzaju dwóch, czy nawet trzech standardów bezpieczeństwa, odpowiednio dla różnych państw. Symbolizowała to sytuacja, w której planowane wzmocnienie infrastruktury i sił dyslokowanych do Polski, Litwy, Łotwy oraz Estonii nastało dopiero po rosyjskiej inwazji Krymu i konflikcie na wschodniej Ukrainie. Bezpieczeństwo w NATO trzeba postrzegać ponad wschodnią czy południową flanką, ponad podziałami wynikającymi z koncentrowania się na zbrojeniach konwencjonalnych czy zwalczaniu tylko i wyłącznie terrorystów. Wydarzenia na Ukrainie uzmysłowiły, że to tuż przy granicach NATO może wybuchnąć konflikt zbrojny. Wydarzenia w Libii, Syrii i Iraku dały asumpt do stwierdzenia, że musimy pilnej przyglądać się sytuacji w Afryce oraz na Bliskim Wschodzie. Zaś Brexit podsumował, że sojusz wymaga wsłuchiwania się w głos, obawy i prośby partnerów, ale i odpowiedniej komunikacji ze społeczeństwami.

Z drugiej strony, w dłuższym okresie czasu skutki Brexitu mogą znacząco i negatywnie oddziaływać na NATO, szczególnie jeżeli doszłoby do rozpadu Wielkiej Brytanii bądź też dojścia do władzy przez siły jawnie prorosyjskie. W opinii autora szczyt NATO jest jednak szansą, aby uniknąć właśnie takiego rozwoju wydarzeń, ale jej prawidłowe wykorzystanie będzie bardzo trudne.

Jak pokazuje kazus UE wbrew pozorom to właśnie nie gospodarka, działania w sferze kultury, edukacji, rozbudowywanie kwestii społecznych czy polityczne, mogą być najtrwalszym ogniwem łączącym przestrzeń transatlantycką. Tym zwornikiem mogą być obawy o bezpieczeństwo, a także wspólna percepcja najważniejszych zagrożeń, takich jak terroryzm czy siłowa zmiana granic w Europie. Dlatego NATO może wbrew pozorom zyskać nowy oddech, który w pewnym sensie już pojawił się po rosyjskich działaniach z 2014 r. W tym ujęciu niewątpliwie wielką pracę muszą wykonać chociażby polscy dyplomaci oraz najważniejsi liderzy polityczni. Jednocześnie widzący w szczycie w Warszawie nie tylko partykularną okazję do wzmocnienia tzw. wschodniej flanki, ale wychodząc szerzej i bardziej długofalowo w swej aktywności. Chciałoby się wręcz powiedzieć, że przy szalejących partykularyzmach w UE, NATO nie stać na podobne wewnętrzne rozgrywki.

Stąd, oczywiście kontrowersyjnym, ale niezmiernie ważnym ze strategicznego punktu widzenia było upublicznienie naszego zaangażowania w działaniach w Iraku oraz Kuwejcie. Polska ze swym doświadczeniem w relacjach z partnerami z Europy oraz Ameryki Północnej, swym specyficznym położeniem oraz pozycją dobrego sojusznika, ma współcześnie wielki potencjał wykorzystania sygnału, związanego z Brexitem, w celu wręcz długofalowej poprawy stanu NATO. Aczkolwiek nie będzie to w żadnym razie sprawa łatwa i z góry skazana na spektakularny, nader medialny sukces.

Tak czy inaczej, sam szczyt NATO w Warszawie nabiera nowego ważnego wymiaru. Może się on przyczynić się do dalszego spadku bezpieczeństwa w sferze transatlantyckiej lub wręcz przeciwnie, tak jakby tego oczekiwała nie tylko sama Polska, poprawić go w wymiarze krótkookresowym, jak i długookresowym. Być może w przypadku Europy wrócimy de facto do sytuacji, w której w sferze integracyjnej dochodzi do tarć, rywalizacji czy kłótni, ale wszystko to będzie odbywało się pod czujnym parasolem ochronnym i obronnym NATO. Sojuszu militarnego, który odzyska swój dawny potencjał przede wszystkim w wymiarze tego, co określamy dziedzictwem artykułu piątek Traktatu Północnoatlantyckiego.

Reklama

Komentarze (3)

  1. Kw

    Wielka Brytania nie ma sojusznikow, Wielka Brytania ma interesy. Chciałoby się zeby w Polsce tez ktos tak myslal.

    1. Kiks

      Kilka razy GB jednak przeholowała. Tym razem też. Poza tym ile razy dasz nabrać się na ich obietnice. Ostatecznie zostaną sami.

  2. SZELESZCZĄCY W TRZCINOWISKU

    efekt domina uruchomiony ...smutno zostaniemy sami i " konfabulacją zachodnich państw NATO "

  3. maniuś

    Mało wątpliwe by państwa zachodnie ( elity rządzące ) narażały się na gniew swego ludu ( każdego kraju ) - by nadstawiały swoje głowy i pieniądze na nie potrzebne w ich mniemaniu wydatki zbrojeniowe , oraz nadstawianie się dla jakieś idei bronienia Polaków czy reszty byłych republik radzieckich . W państwach Europy jest nie rozwiązany problem uchodźców , zaczyna rosnąć nie zadowolenie społeczne na wewnętrzne problemy samych pracowników . Terroryzm - a takie można przyjąć że na zachodzie to realna grożba ? Pozostaje jeszcze w różnych krajach same wybory za Atlantykiem i w samej Europie . Poziom życia w różnych krajach różni się - a to problem każdego kraju z osobna . Biurokracja w samej BRUKSELI - to tak jakbym widział dawne RWPG . Zajmują się tym co w zasadzie jest proste do rozwiązania - biurokraci brukselscy to komplikują ? Na szczycie NATO w WARSZAWIE - naobiecują , a i tak nici z tego wyjdą ? Każdy kraj ma wiele trudności i pieniądze na pewno na zbrojenie nie jest pilnie potrzebne ? Tak myśli zachód - inni też nie bardzo się kwapią do odbudowy swego potencjału obronnego . No może coś w Polsce ale na to potrzeba kilku lat - i dużo a może za dużo pieniędzy ? A skąd je mamy pobrać skoro i tak mamy co raz większe długi ( jako kraj ) ? A i samych własnych problemów nie rozwiązanych sporo ? BREXIT - na sporzy nam jeszcze kłopotów , nie można dziś powiedzieć - CO DALEJ ? DZISIEJSZY ŚWIAT - jest nie obliczalny , korporacje muszą zrewidować swe zapędy monopolityczne . Nie może MOCNY - doić słabych , nie dając im jeść ?

Reklama