Reklama

Siły zbrojne

Przyśpieszone zakupy tylko za strategiczne korzyści. Szatkowski dla Defence24.pl o decyzji ws. Wisły, audycie MON i zmianach systemu dowodzenia

Fot. ppor. Robert Suchy/CO MON
Fot. ppor. Robert Suchy/CO MON

Będziemy uruchamiali reformy zarządzania ministerstwem i w ogóle, procesu tworzenia zdolności obronnych. Musi on mieć bardziej strategiczny charakter (…) Oczywiście obrona powietrzna jest potrzebna, ale musi być ona jak najbardziej optymalna, jeżeli chodzi o stosunek koszt-efekt - mówi w rozmowie z Defence24.pl podsekretarz stanu w MON Tomasz Szatkowski. W odniesieniu do programu Wisła stwierdza: W ciągu trzech następnych tygodni, może miesiąca, powinniśmy podjąć decyzję, czy idziemy tym torem, czy też będzie wybrane inne rozwiązanie.

Maksymilian Dura, Jędrzej Graf: Panie Ministrze, coraz częściej w oficjalnych wypowiedziach przedstawicieli resortu obrony i BBN pojawia się opinia, że w związku z zagrożeniem ze strony Rosji Polska nie może długo czekać na efekty programu modernizacji armii.  Dlatego przytaczana jest się koncepcja przyśpieszonego trybu pozyskiwania uzbrojenia. Biorąc pod uwagę doświadczenia z przeszłości, czy to dobra strategia? Co powinno być priorytetem w takich zakupach? Na ile możemy w podobnej sytuacji odnieść jako państwo korzyści przemysłowe i gospodarcze?

Tomasz Szatkowski, podsekretarz stanu w MON: Najszybciej możemy realizować programy obejmujące sprzęt, który został już wprowadzony na uzbrojenie Wojska Polskiego, ale nie pozyskano go jeszcze w wystarczającej ilości. Kolejną kwestią jest uzupełnienie zapasów środków bojowych (amunicji) czy części zamiennych do już posiadanego wyposażenia, podobnie jak zlecanie remontów. Tego typu działania mogą być wykonywane najłatwiej i najszybciej, również z punktu widzenia procedur, a po realizacji przyczyniają się do wzrostu zdolności bojowych.

Dopuszcza Pan możliwość pozyskiwania sprzętu wojskowego „z półki”, bez udziału krajowego przemysłu, transferu technologii?

Ewentualne przeprowadzenie przyśpieszonego zakupu uzbrojenia za granicą musiałoby być związane z zamknięciem krytycznej luki w zdolnościach Wojska Polskiego, przy jednoczesnym braku możliwości zamówienia danego sprzętu w krajowym przemyśle. Innym koniecznym warunkiem takiego rozwiązania jest konkretne przełożenie danego programu na relacje strategiczne.

Obecnie walczymy o to, by w Polsce znajdowało się więcej elementów obecności wojskowej państw zachodnich, zarówno jednostek jak i sprzętu. Jeżeli zakup umożliwiłby pozyskanie dodatkowej zdolności, wpływającej ponadto na poważne wzmocnienie kolektywnego systemu obronnego, można rozważyć zastosowanie specjalnych procedur. Zawsze jednak będziemy zabiegali o jak najniższą cenę oraz współpracę przemysłową, oczywiście przy założeniu jak najlepszego spełnienia wymagań użytkownika.

Czyli to są te inne korzyści polityczne, i militarne?

Można powiedzieć, że strategiczne.

Powstaje pytanie, na ile ta obecność sojuszników będzie mieć charakter stały?

W takim wypadku mówimy nie o symbolicznym w swym wymiarze, udziale w okresowych ćwiczeniach, ale o obecności która nie musi być prowokacyjna ale będzie miała wymierny charakter militarny, będzie miała jakiś związek z planami obrony Polski i innych sojuszników w sąsiedztwie i będzie uzupełniona o specjalne przygotowanie odpowiednich mechanizmów, aby siły sojusznicze mogły być bardzo szybko przerzucone na terytorium Polski w wypadku zagrożenia. Przykładem jest oczywiście zapowiadany wcześniej „prepositioning” czyli składowanie gotowych zestawów sprzętu oraz wdrażanie rozwiązań z zakresu infrastruktury i logistyki, wydatnie przyśpieszających przemieszczenie wojsk, oczywiście w połączeniu z regularnym sprawdzaniem schematów wsparcia w ramach ćwiczeń i uwzględnieniem ich w krajowym i sojuszniczym planowaniu obronnym.

Można powiedzieć, że to poprzednia ekipa rządowa chciała podzielić programy modernizacyjne między sojuszników na części jak „tort”, licząc na uzyskane w zamian korzyści polityczne i wojskowe. Jednak takie „kupowanie” bezpieczeństwa może doprowadzić do sytuacji, w której Polska zostanie z przestarzałym sprzętem, a sojusznicza obecność nie będzie mieć charakteru trwałego. Czy tego typu korzyści powinny obejmować zakupy systemów o szczególnym znaczeniu, takie jak obrona powietrzna (Wisła)?

Podejście, jakie opisałem, powinno być raczej wyjątkiem, a nie regułą. Jeżeli więc jakiś program ma być związany z korzyściami strategicznymi, muszą one zostać jasno zdefiniowane. Patrząc na stan odziedziczony po poprzedniej ekipie odczuwamy pewien niedosyt. Wydaje się, że można było dokonać szerszych długofalowych uzgodnień, mogących potencjalnie stanowić podstawę dla strategicznych decyzji.

Dużo przed wyborami mówiło się na temat powołania Agencji Uzbrojenia i korekty Planu Modernizacji Technicznej. Jakie działania są podejmowane w zakresie zmian w programach zakupów i reformy systemu pozyskania uzbrojenia dla wojska?

Po pierwsze, przygotowujemy korektę krótkoterminowego programu modernizacji, tak aby nie musiał on być w całości anulowany, a jedynie był kontynuowany w zmienionej postaci. Natomiast jednocześnie pracujemy nad narzędziami i nad wizją długoterminową. W ramach tego przeglądane są plany obronne, sprawdzana jest efektywność. W pracach uczestniczą różne grona ekspertów.

Minęło 60 dni i wydaje się, że w tym zakresie staramy się działać efektywnie. Najpierw skupiamy się nad krótkoterminową korektą, aby program modernizacji był kontynuowany, rozwiązania długoterminowe będą przygotowane w drugiej kolejności. Mówię to też na podstawie wniosków z końca ubiegłego roku, kiedy musieliśmy intensywnie pracować nad wykonaniem środków budżetowych zakontraktowanych na modernizację. Przypomnę, że na koniec listopada z PMT zrealizowano nie więcej, niż 60%.

Na razie jednak nie przedstawiono wyników zapowiadanego audytu systemu bezpieczeństwa i sił zbrojnych.

Audyt jest przygotowywany, natomiast najbardziej wymierne określenie skuteczności działań poprzedniego kierownictwa resortu byłoby równoznaczne z oceną zdolności Sił Zbrojnych w wypadku zagrożenia. Konieczne byłoby również publiczne ujawnienie treści dokumentów tajnych, czy ściśle tajnych, co z uwagi na interes bezpieczeństwa państwa nie jest możliwe.

A w kwestii finansowania? Czy budżet programu modernizacji technicznej był rzeczywiście niedoszacowany?

Pewne elementy są niedoszacowane, choćby z tego powodu, że duże fragmenty konkretnych zdolności nie są ujęte w tym planie. Bo jeżeli uwzględniono np. zakup sprzętu, pakiet logistyczny i szkolenie, to nie pomyślano przy tym na przykład o stworzeniu odpowiedniej infrastruktury lub nie uwzględniono zmian etatowych. Jeżeli wziąć te czynniki pod uwagę, to plan był niedoszacowany w wielu miejscach. Kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej nie ma jednak w tym momencie narzędzi i procedur, które dawałyby mu możliwość szybkiego, strategicznego przekierowania poszczególnych programów zbrojeniowych.

Czy w takim razie nie powinna Pana zdaniem powstać instytucja która będzie w całości programować politykę zakupów uzbrojenia wraz z takimi aspektami jego utrzymania jak: logistyka, wdrożenie, cykl życia sprzętu wojskowego, modernizacje, utrzymanie technologii, logistyka aż do procesu utylizacji?

Ja bym to ujął inaczej i odszedł od pytania: czy ma być to oddzielna instytucja? Moim zdaniem powinna zostać ustanowiona taka zdolność i powinna ona się znajdować w resorcie obrony. Mniej istotnym jest, czy będzie to w ramach jednej komórki, nazywanej np. „Agencją Uzbrojenia”, czy też w ramach kilku dobrze skorelowanych ze sobą struktur.

Zmiany strukturalne będą przeprowadzone, ale w dłuższym okresie czasu. Będziemy uruchamiali reformy zarządzania ministerstwem i w ogóle, procesu tworzenia zdolności obronnych.  Musi on mieć bardziej strategiczny charakter, tak aby kierownictwo resortu mogło dokonywać oceny, np. czy wydanie środków w dany sposób spowoduje przyrost zdolności w ramach określonych scenariuszy, czy też nie i te fundusze powinny zostać spożytkowane w inny sposób.

Czy reforma systemu zarządzania, o której Pan mówi będzie się wiązać z pozyskaniem nowych zasobów osobowych, strukturalnych, czy też istniejące są wystarczające?

Widać gołym okiem że te zasoby, które są w obecnych strukturach, choćby w Inspektoracie Uzbrojenia nie są wystarczające liczbowo. Ale też można postawić pytanie, czy w Departamencie Polityki Zbrojeniowej, Sztabie Generalnym, IU jest odpowiednia liczba osób prawidłowo przygotowanych do takich zadań?

Osobiście będę brał udział w całościowym procesie reformy razem z innymi komórkami MON. Mam pewne propozycje dotyczące tego pionu strategicznego – strategii, polityki obronnej, w kontekście obecnej sytuacji międzynarodowej. Wiążą się one ze współpracą z sojusznikami i partnerami którą prowadzi resort, z jego potencjałem analitycznym i na końcu, choć jest to najważniejsze z procesem tworzenia zdolności bojowych czyli najważniejszym zadaniem, miarą efektywności tego resortu. To musi być proces, w którym uczestniczą wszystkie główne komórki w ministerstwie. Mówię o podstawowych jednostkach bo wiadomo, iż na przykład departament zajmujący się zdrowiem nie będzie przeważnie brał w udziału w procesie, chyba że w pewnym ograniczonym zakresie.

W taki proces zaangażowanych jest większość istotnych komórek i instytucji MON. I to musi być proces idący jakby „w poprzek”, z wiodącym udziałem pionu strategicznego. Uważam, że narzędzia pozwalające na strategiczną ocenę efektywności danego obszaru działań resortu obrony powinny funkcjonować również w innych miejscach, nie tylko związanych z zakupami sprzętu czy współpracą międzynarodową. Pożądane byłoby uzyskanie całościowej oceny poszczególnych komórek Ministerstwa Obrony Narodowej, tak ze strategicznego jak i z ekonomicznego punktu widzenia, o ile to możliwe, również z uwzględnieniem implikacji przemysłowych. Wiem, że do tego ostatniego dąży minister Kownacki.

Na styczniowym Forum Bezpieczeństwa Morskiego pojawił się wątek odejścia od doktryny „Bałtyk plus”. Wskazano na zwiększenie zakresu udziału Marynarki Wojennej w misjach niezwiązanych bezpośrednio z obroną terytorium kraju, w tym również w działaniach sojuszniczych. Powstaje pytanie, czy wdrożenie tej koncepcji będzie równoznaczne z wprowadzeniem zmian, również chodzi o plan modernizacji technicznej?

To jest ważna deklaracja i powinna zostać uwzględniona w kontekście krótkoterminowej korekty Planu Modernizacji Technicznej. Ale ja osobiście uważam, że powinniśmy również spojrzeć na zdolności przeciwdostępowe na Bałtyku i z tego punktu widzenia pozyskiwanie dużych platform nawodnych może nie okazać się korzystne. Zadanie obrony terytorium kraju i możliwość działania w bezpośrednim sąsiedztwie będzie więc nadal priorytetem.

Przez ostatnie dwa lata dominowało przekonanie o zaniechaniu uczestnictwa w misjach prowadzonych na korzyść sojuszników Polski ze względu na nasze położenie geopolityczne. Czy w tej chwili należy się spodziewać zmiany tej postawy?

Nie ma powodu do prowadzenia takiej polityki, by większość wysiłku szła na misje ekspedycyjne – w tej, czy innej formie. Jednocześnie jednak obecność w operacjach zagranicznych zeszła do niskiego poziomu, kilkuset żołnierzy. Obniża to perspektywę naszych oczekiwań związanych ze wzmocnieniem wschodniej flanki NATO. Ponadto, w ostatnich latach pojawiły się pewne zdolności – np. F-16 czy Wojska Specjalne, które mogą zostać sensownie użyte za granicą. Bez potrzeby wysyłania wielotysięcznych kontyngentów, co w ubiegłych latach utrudniało i „wykoślawiało” proces modernizacji i reformy Sił Zbrojnych. Z drugiej strony, użycie takich zdolności może przynieść korzyści polityczne.

Istotne jest, aby podjąć działania w odpowiednim momencie. Warto tu zwrócić uwagę na podejście Brytyjczyków, którzy twierdzili, że jeżeli już mają wysyłać wojska za granicę, to na etapie działań bojowych. Woleli być zdolnym do tego typu operacji, po to żeby móc wziąć udział w wypracowaniu rozwiązania politycznego, wywrzeć na nie wpływ. A wysyłanie w późniejszym okresie wojsk stabilizacyjnych bywało określane „sprzątaniem” po innych. Więc jeżeli już, to rzeczywiście nie muszą to być tysiące żołnierzy, ale takie zdolności, które pozwalają na uczestnictwo w operacjach bojowych.

Muszę ponownie powtórzyć: myśląc o możliwościach działań ekspedycyjnych, najpierw bierzemy pod uwagę gotowość i przydatność do obrony terytorium kraju. Powstaje pytanie, czy w kontekście budowania zdolności przeciwdostępowych, obrony przed zagrożeniem ze strony Rosji na Bałtyku jest sens rozwijać duże platformy pływające Marynarki Wojennej.

Według naszych informacji w Radzie Budowy Okrętów pojawił się pomysł, aby zamiast tych sześciu jednostek nawodnych Miecznik i Czapla, lepiej byłoby zbudować trzy duże okręty – np. klasy fregata. Czy to znaczy, że Ministerstwo Obrony Narodowej nie widzi na razie takich możliwości?

Dotąd nie spotkaliśmy się z podobnym stanowiskiem ze strony Sił Zbrojnych, i takie decyzje wydają mi się mało prawdopodobne. Obawiałbym się choćby o wykonanie programów, patrząc choćby na sytuację Stoczni Marynarki Wojennej czy sytuację ze Ślązakiem.

Oczywiście znam argument, że im większe okręty tym są szersze możliwości wyjścia w morze. Obawiam się jednak fantazji pasjonatów morza która często jest nieograniczona realiami operacyjnymi jak również budżetowymi. Tą, fantazję widać już w „puchnięciu” poszczególnych programów, które w założeniu miały być tanie.

Polska nie posiada dzisiaj zdolności zwalczania taktycznych rakiet balistycznych. W tym momencie trwa audyt programu Wisła, rozpoczętego i prowadzonego przez poprzednią ekipę. Minister Macierewicz podczas posiedzenia Sejmowej Komisji ON krytykował prowadzenie tego programu, wskazywał m.in. wysokie koszty wstępnych ustaleń z amerykańskim koncernem Raytheon. Dzisiaj pojawiają się informacje, że cały program może być anulowany.

Przyszliśmy do MON w określonym momencie, gdy zostały rozpoczęte rozmowy z Amerykanami. Poprzedni rząd związał się więc z poważnym partnerem i nie możemy ot tak po prostu porzucić tych rozmów. Chcemy dać szansę naszemu najważniejszemu sojusznikowi aby przekonał nas, że pomimo pierwotnych nie do końca satysfakcjonujących komunikatów płynących w trakcie rozmów podjętych przez naszych poprzedników, ma możliwość złożenia nam dobrej oferty.

Weryfikując założenia operacyjne i taktyczno-techniczne założenia programu musimy jednocześnie sprawdzić czy oferowany nam system i jego wersje rozwojowe mogą być dostarczone w interesującym nas czasie, w ramach ceny, która jest akceptowalna dla naszego budżetu, i bez ograniczenia pakietu przemysłowego, który był definiowany na etapie dialogu technicznego. I z drugiej strony badamy, jaki byłby realny przyrost zdolności bojowych przeciwko zagrożeniom.

Kolejna sprawa jest taka, że chcemy również bardzo konkretnie wiedzieć, jak program obrony powietrznej średniego zasięgu wpłynie na strategiczne relacje polsko-amerykańskie, w tym zwłaszcza na obecność na naszym terytorium tzw. zdolności pomostowych.

Czy resort obrony dopuszcza taką możliwość, że zaproszeni zostaną od nowa pozostali partnerzy, których oferty zostały wcześniej odrzucone?

Jeżeli nie zostanie złożony Letter of Request, to jest to jedna z opcji.

LOR leży w gestii Ministerstwa Obrony Narodowej.

Tak, ale obecnie jest już ostatnia faza przygotowywania tego dokumentu. W ciągu trzech następnych tygodni, może miesiąca, powinniśmy podjąć decyzję, czy idziemy tym torem, czy też będzie wybrane inne rozwiązanie.

Jednak bardzo wiele argumentów przemawia za tym, że taki system Polsce jest potrzebny, biorąc pod uwagę chociażby wszystko to, co się dzieje w Obwodzie Kaliningradzkim.

Oczywiście obrona powietrzna jest potrzebna, ale musi być ona jak najbardziej optymalna, jeżeli chodzi o stosunek koszt-efekt. Problem także w tym, że nie było wystarczającej analizy opcji, i musimy szybko uzupełnić fragmentaryczne i nie zawsze aktualne dane. Po drugie istnieją pewne trudności związane z tym, że my wchodzimy w ten zakup w bardzo trudnej fazie, biorąc pod uwagę postęp technologiczny i wymianę generacji sprzętu. Nie ma obecnie systemów zoptymalizowanych np. do zwalczania saturacyjnych ataków rakietowych.

Amerykanie nie podjęli decyzji co do przyszłości swojej obrony powietrznej. Zobaczymy, jaki będzie wynik analizy alternatyw dotyczącej radarów. Wiadomo, że system dowodzenia został już wybrany, ale nie jest jeszcze operacyjny. Jeśli mamy kupować sprzęt w USA, to na pewno chcielibyśmy pozyskać zestaw przeciwlotniczy i przeciwrakietowy, który będzie przyszłościowym systemem amerykańskim, ale taki nie jest jeszcze formalnie wprowadzony.

Ale czy w ogóle Polska może nie mieć takiego systemu?

Na pewno musimy poważnie traktować zagrożenie rakietowe. To jest bezdyskusyjne. Podobnie rzecz się ma, jeżeli chodzi o niebezpieczeństwo ataku lotnictwa i proliferację nowych środków napadu. Do tego musimy podchodzić holistycznie, czyli biorąc pod uwagę zwalczanie tych celów poprzez system obrony powietrznej i przeciwrakietowej, paraliżowanie ich poprzez środki uderzeniowe w różnej konfiguracji oraz działania takie jak utwardzanie infrastruktury i rozproszenie celów - np. samolotów, czy innych środków naszego potencjału, tak aby nie stały się one wrażliwymi na atak. Więc w tym sensie potrzebne jest wzmocnienie obrony powietrznej Polski i niezbędne są zdolności, które będą przeciwdziałały zagrożeniu rakietowemu.

Czy dotychczasowa forma programu Wisła jest właściwa odpowiedzią na te potrzeby będziemy wiedzieć wkrótce.

Czy będzie zmiana w systemie dowodzenia i czy są plany powrotu do tego, chociaż częściowo. co było przed ostatnią reformą systemu dowodzenia i kierowania?

System dowodzenia będzie zreformowany. Podstawowy kierunek to jego ujednoznacznienie i ujednolicenie.

Czyli tak samo jak w Wojskach Specjalnych, na przykład w Marynarce Wojennej i na bazie Centrum Operacji Morskich powstanie odpowiednik Dowództwa Marynarki Wojennej?

Za wcześnie jest, aby o tym mówić. Bacznie analizujemy wyniki poprzedniej reformy.

I na koniec chciałbym zadać pytanie, które stawia bardzo wielu byłych i obecnych wojskowych. Czy jest przygotowywana reforma systemu emerytalnego dla byłych żołnierzy zawodowych, którzy służyli w wojsku przed 1989 rokiem?

Zapewniam, że nikt w kierownictwie MON nie mówi ani nie myśli o takich planach. Przypomnę zresztą, że próba ograniczenia ex post praw emerytalnych pod koniec lat 90-tych, zakończyła się tym, że Trybunał Konstytucyjny uznał ją za niezgodną z Konstytucją.

Dziękujemy za rozmowę.

Reklama

Komentarze (28)

  1. Jonasz

    Zwijam się ze śmiechu przy każdej kolejnej wypowiedzi przedstawicieli nowego MON, bo z każdą wychodzi, że wycofują się z wcześniejszego pokrzykiwania o złym starym MONie i powoli zaczynają pzyznawać poprzednikom rację ;)

    1. Wawiak

      Raczej sprawy poprrzednicy zostawiliw takiej formie, że ciężko dię z nichh wycofać. Vide Caracal.

  2. woj

    robisz szybko to dwa razy

  3. KrzyuD

    Widzę, że nikt nie ma zamiaru podnieść ręki na tzw. prawa nabyte. Co to w ogóle są za prawa nabyte. Historia obala tego typu mity bez litości. Kraj jest na takim etapie, że albo dokonamy WIELKICH reform dziejowych, albo przestaniemy istnieć. Łożenie na obrońców, w tym byłych ma sens jeśli, ci obrońcy będą w stanie zagwarantować bezpieczny byt pozostałym. Nie można być trochę uzbrojonym. Cała rzesza emerytów wojskowych, a de facto biurokratów, w przeważającej części, nie może osłabiać zdolności obronnych państwa, poprzez drenaż finansów. Jeśli pracuje dalej, to otrzymuje nagrodę w postaci np. 25% dodatku za służbę. Jeśli w wieku 50 lat idzie siedzieć na dupie, to proszę bardzo, ale za minimalny zasiłek z ZUS + ww. 25 %. Niezgodne z Konstytucją, to jest siedzenie na dupie, gdy inni zapieprzają do 65 lat. Jeśli kto był gdzieś na wojaczce, to należy mu odjąć od krajowego wieku emerytalnego x lat i zwiększyć dodatek. To samo, jak kto traci zdrowie dla kraju, bo szkoląc się wystawia swój organizm na niekorzystne warunki, to podobnie działamy jak wyżej. Jedynym bonusem, który powinien być nazywany po x lat służby, to bezpłatna opieka medyczna i leki. Na początek należy zwalczyć patologie związane z podwójnym pobieraniem publicznych uposażeń, tj. emerytur mundurowych i uposażenia w sferze publicznej (tylko 25% dodatku powinno zostać). Ciekawe komu zgłoszą swoje roszczenia do "praw nabytych" jak kraj upadnie? Nie ma na dzieci, bo 800 tysięcy niedojada, a zdrowy byk, siedzi sobie na emeryturze mundurowej. To jest zgodne z Konstytucją, tak? Zabawa w Państwo, nic więcej.

    1. cid10

      Skoro są same zalety bycia mundurowym to czemu ty nim nie zostałeś ?

  4. say69mat

    @def.24pl; /.../Będziemy uruchamiali reformy zarządzania ministerstwem i w ogóle, procesu tworzenia zdolności obronnych. Musi on mieć bardziej strategiczny charakter (...) Oczywiście obrona powietrzna jest potrzebna, ale musi być ona jak najbardziej optymalna, jeżeli chodzi o stosunek koszt-efekt - mówi w rozmowie z Defence24.pl podsekretarz stanu w MON Tomasz Szatkowski. /.../ say69mat: Mam tylko cichą nadzieję, że jedni poeci nie zastąpili innych ... poetów. Skala problemu ... jeżeli NH90 jest owocem natowskiego wspólnotowego programu realizowanego pod auspicjami agendy ... NAHEMA (Nato Helicopter Management Agency). Zastanawia jakim to cudem ten program, jako i produkt nie znalazł uznania w kręgach decyzyjnych naszego Ministerstwa Obrony??? Tym bardziej, że w wigilię przetargu, w przestrzeniu medialnej objawiła się fala publikacji dezawuujących walory militarne śmigłowca NH90. Stąd, skoro jest to typowy bubel z wirnikiem. Jakim to cudem Francuzi odrzucają H225M, decydując się na zakup kolejnej transzy śmigłowców??? Prowadząc do spółki z Australią intensywne prace nad konstrukcją NH90 przystosowaną dla sił specjalnych.

    1. KrzyuD

      Ponieważ białym inaczej nie sprzedaje się perspektywicznego sprzętu.

    2. stale to samo

      Męczysz to samo na różnych portalach dlatego muszę zapytać: jaka to firma wystawiła do przetargu NH90? Jaka firma "nie znalazła uznania w kręgach decyzyjnych naszego MO"?

  5. NAVY

    (...)pojawił się pomysł, aby zamiast tych sześciu jednostek nawodnych Miecznik i Czapla, lepiej byłoby zbudować trzy duże okręty – np. klasy fregata. (...) - to jest to ,o czym bębnię od dłuższego czasu przynajmniej w pewnej części.Po co budować dwa typy zbliżonych okrętów ,jak można pozyskać (bez puchniecia) solidne jednostki w umiarkowanej liczbie,pozostałeą część floty wzmocnić jednostkami już będącymi w budowie - vide Ślązak....lepszy będzie koszt-efekt !

    1. Boczek

      I co będzie miała ta Fregata, czego nie będzie miał Miecznik albo skończony Gawron. Jakkolwiek tak, po zakończeniu programu M+C powinniśmy rozpocząć program małych fregat 91,44 m (300 stóp) w linii wodnej. Na to weszłoby już wszystko: hangar, dok, 4 armaty, 16 SSM, 64 SAM, 1 RAM (21), 2 Radary + 4 prowadzenia ognia, 3 sonary, torpedy MU90 + plus moduły misji lub duże RHIBy.

  6. Afgan

    Zapóźnienia modernizacyjne są porażające, a winnym jest rząd PO-PSL. Mam tu na myśli 8 letnie OKRADANIE wojska z pieniędzy. Pomimo ustawowego wymogu przeznaczania na armię minimum 1,95 procent PKB przez 8 lat rządów PO-PSL realnie wydatkowano 1,5-1,8 procent zależnie od roku. Do tego należy dodać kwoty utopione w skasowane programy badawczo-rozwojowe, takie jak Gawron, Krab, Loara itp, które ekipa Tuska lekką rączką "wywalała do kosza", pomimo wtłoczenia w nie wcześniej miliardów złotych. Ponadto zakupy nikomu nie potrzebnych przekrojów broni, budowanie muzeów i pomników ze środków MON a nie Ministerstwa Kultury (przykład Muzeum MW w Gdyni i utrzymanie ORP Błyskawica), przepłacanie za uzbrojenie (JASSM, NSM), tragiczna polityka kadrowa MON i tak dalej. Za pieniądze zmarnowane przez poprzednia władzę można było by zrealizować cały program śmigłowcowy na przykład. Minione 8 lat rządów poprzedniej ekipy dokonało takiego spustoszenia w sferze obronności naszego kraju, że obecnie ciężko mówić o priorytetach, bo dużo do zrobienia jest w każdej dziedzinie, od obrony powietrznej i śmigłowców poczynając, poprzez okręty, artylerię, wojska zmechanizowane, na zwykłych zapasach amunicji i części zamiennych kończąc.

    1. ...

      skasowali kraba ?a niby kiedy - po prostu doprowadzili ten program do końca - pomimo sabotażów pewnych zakłądów zbrojeniowych i związków zawodowych. Ja rozumiem, że psioczenie na poprzednią ekipę jest super fajne i wygodne bo myśleć nie trzeba ale brak modernizacji jest taką samą winą PiSu ich poprzednie "przygody" u władzy jak i SLD

    2. Boczek

      Nie przesadzaj. Przed PO 15 lat rządzili inni. I co? PiS jest 3 miesiące przy władzy i już 2 raz przesunął Miecznika i Czaplę. W ten prosty sposób projekt nie ma najmniejszych szans na umowę w tym roku.

  7. wrt

    warto się zastanowić nad samą formułą zakupów. Czy przetarg we wszystkich postępowaniach jest dobry? odpowiedź jest jednoznaczna: NIE. Do tej pory był permanentny stan zarządzania kryzysem zamiast wypracowania działających procedur. Potrzebne były drogi - ale nie możliwe było ich budowanie w obowiązującym systemie prawnym, więc uchwalono sobie specustawę. Chciano kupić F-16 - wymyślono nadzwyczajny interes państwa. A przecież można sensowniej. Są zakupy, gdzie przetarg jest faktycznie najlepsza formą: żywność, materiały biurowe, niektóre rodzaje amunicji - towar tożsamy, produkowany przez wielu producentów. Tu faktycznie przetarg ma sens. Zupełnie inaczej ma się sprawa w kwestii samochodów, armat, bwp, samolotów czy innego sprzętu. Produkty każdego z oferentów są zupełnie różne, często trudne do porównania. A niejako obowiązkowe, kryterium najniższej ceny sprowadza postępowanie do absurdu. W niektórych krajach oferta najniższa i najwyższa są odrzucane na wstępie, jako podejrzane. Sprzętu wojskowego nie mogą kupować księgowi. Należy najpierw przetestować i porównać kilka różnych typów, następnie wybrać najlepszą cenowo i technicznie ofertę. Dzięki przetargom wojsko użytkuje dziś ok. DWUDZIESTU typów samochodów osobowych (terenowych i szosowych), niektóre w bulwersującej liczbie np. 4 sztuk (Ford F-550 XL) lub 14 (Plasan Sand Cat 4x4), co najmniej osiem typów motocykli i quadów (ilości dziwnie "utajnione"), co najmniej dziewięć typów szosowych furgonetek - pojazdów, których zastosowanie w wojsku jest co najmniej dyskusyjne (brak możliwości terenowych), a w ciągu ostatnich 15 lat kupiono ich ponad tysiąc. Co ciekawe, niektóre służby (np. ŻW) prowadzą najwyraźniej odrębną politykę zakupową.

  8. ff

    Czyli znowu złom w zamian za obietnice? My Polacy kupimy wszystko,tylko coś nam obiecajcie!

    1. maniek

      ale na amerykę możemy w razie czego liczyć... przecież przysłali 16 szt F-16 po aneksji Krymu, przysłali także wiele ciężkiego sprzętu pancernego i planują dalsze jego rozmieszczanie... dodatkowo baza w Redzikowie już niebawem powstanie... jedyne co USA można zarzucić to słaby offset - czyli też i słaby transfer technologii

  9. manie

    poniżej artykuł z portalu money.pl o nie kupowaniu caracali...najciekawszy jest fragment o tym że pierwsze śmigłowce mają trafić do armii już w tym roku... czyli wychodziłoby na to że Black Hawk bo tylko mielec jest w stanie dostarczyć śmigłowce w tym roku... Nie kupimy 50 francuskich śmigłowców Caracal - dowiedziała się "Rzeczpospolita". Jak czytamy w gazecie, szef resortu obrony narodowej podważył ustalenia poprzedniego rządu o zakupie wielozadaniowych śmigłowców dla wojska. Według źródeł w Ministerstwie Obrony Narodowej, na które powołuje się gazeta, Antoni Macierewicz zapowiedział podczas rozmów w Paryżu zakup zaledwie kilku francuskich śmigłowców. Minister Macierewicz wielokrotnie publicznie kwestionował sens zakupu pięćdziesięciu francuskich maszyn. Twierdził, że pieniądze z tego kontraktu powinny trafić do fabryk już działających na terenie Polski. Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że trwają już rozmowy na temat dostaw dla armii śmigłowców produkowanych w polskich fabrykach. Pierwsze maszyny mają trafić do wojska jeszcze w tym roku. Wiosną 2015 roku ówczesny wicepremier Tomasz Siemoniak zakwalifikował do końcowego etapu przetargu śmigłowiec H225M Caracal produkcji Airbus Helicopters. Od początku tej decyzji sprzeciwiało się między innymi Prawo i Sprawiedliwość, a także przedstawiciele firm ze Świdnika i Mielca, które przegrały wyścig o kontrakt. Poparcie dla wybrania Caracali wyrazili związkowcy z zakładów lotniczych w Łodzi, Radomiu i Dęblinie, gdzie Airbus zapowiedział inwestycje i miejsca pracy. źródło: money.pl najciekawszy jest fragment o tym że pierwsze śmigłowce mają trafić do armii już w tym roku... czyli wychodziłoby na to że Black Hawk

  10. maniek

    Brałbym patrioty bez polonizacji rakiet, ale żądałbym 100% technologii dla rakiet systemu Narew... w ramach offsetu dla np. ZM Mesko

  11. Kris

    Gdyby komuś nie chciało się czytać teoretyzowania tego Pana pokuszę się o streszczenie: 1. Rząd nie będzie stopował zamówień w ramach podpisanych X lat temu kontraktów. 2. Będą kontynuowane zakupy środków bojowych do szkolenia. 3. Nadal będziemy liczyć, że sojusznicy wypełnią nasze luki w obronności. 4. Rząd nadal będzie zastanawiał się nad zakupem środków obronnych, które powinny być wprowadzone do lini co najmniej kilka lat temu. Poza tym Pan Szatkowski wspominał coś o saturacyjnych atakach, proliferacji nowych środków napadu i podejściu holistycznym. Cóż, z niecierpliwością czekam na kolejne wywiady z tym Panem, z pewnością dowiem się czegoś nowego.

    1. Janek Kos

      To w skrócie następny wywiad. Na saturacyjne zagrożenie środkami napadu trzeba odpowiedzieć proliferacją systemów adekwatnych do stopnia zagrożenia. Odpowiednie holistyczne podejście da paradygmat który implikuje kierunki działań. A priori nie można stwierdzić jaka proliferacja da odpowiedź na saturację przy eskalowaniu poszczególnych składników. Pryzmat skali wraz ze spektrum koordynat w holistycznym ujęciu, da azymut wyznaczający maksymalną rubież immanentną prakseologicznie.

  12. gazek

    Popełniamy błąd, źle odczytując rzeczywistość. USA są same zainteresowane bazami w Polsce tylko kwestia jest taka, że USA się zorientowały, że tak bardzo nam na tym zależy, że mogą na tym jeszcze dobrze zarobić i powiązać to z zakupami sprzętu. Więc jest to nasz błąd, nasze frajerstwo, bo to, co moglibyśmy dostać za darmo, dostaniemy najpewniej w ramach wiązanego dealu polityczno-finansowego. Czyli wracamy do tego, co powiedział R Sikorski o naszej poddańczej polityce wobec USA, wynikającej z fobii, że Rosja lub Niemcy nas wkrótce zaatakują. Zresztą, bazy te będą miały głównie znaczenie polityczno-psychologiczne, a nie realnie militarne. Rosja nie chce zaatakować frontalnie Ukrainy, a nawet przebić się na Krym, więc tym bardziej nie będzie atakować żadnego państwa NATO. A jakikolwiek atak na państwo NATO wiązałby się z III wojną światową, w której Rosja by nie miała żadnych szans. Więc o czym mowa? Problem dla nas pojawi się, jeśli doszłoby do wojny USA-Chiny. Wtedy Rosja mogłaby poprzeć Chiny i byłoby naprawdę groźnie. Ale wtedy jedna brygada na całą Europę Centralno-Wschodnią nie będzie miała większego znaczenia.

  13. sko

    Trzy po-australijskie Adelajdy/OHP będą tańsze i na pewno bardziej odporne na atak (mimo, że są większe) niż Czaple a być może i Miecznki. Wykonają lepiej niż dziś planowane okręty wszystkie zadania na Bałtyk i poza nim. I odsuną większe wydatki modernizacyjne na przyszły okres zostawiając pieniądze na inne dziedziny. Stocznia niech spróbuje sprawnie zbudować drugiego Gawrona.

  14. Podbipięta

    Konkret jeden tu widzę.Kupimy wasz sprzęt jeśli przyślecie do nas waszych żołnierzy..Bo prawda jest taka że jak będą u nas stacjonować Amerykanie to Moskale nas nie ruszą.Oby to wyszło.Lepsza jedna amerykańska brygada na naszym terytorium niż cała nasza armia.

  15. Koza

    "Najbardziej optymalne" ;D

  16. DD

    Znowu mowa jest o stosunku koszt-efekt. Nasi decydenci widocznie nie cenią zbytnio zdrowia i życia obywateli Polski, w przeciwieństwie choćby do Izraela gdzie bardzo troszczy się o obywateli.

    1. ursus

      Najdroższe wcale nie musi być najlepsze. Tu chodzi o to by wybrać spośród ofert nas satysfakcjonujących.

    2. ED

      Zmniejszyć nakłady na górników i alkoholików, ustalić, że priorytetem jest obrona kraju i kupić coś skutecznego. Izrael powinien być wzorem.

    3. cerg

      Musisz zrozumieć że kupujemy 9 (dziewięć) baterii z programu Wisła. Do tego jakiś tam skromny zapas efektorów (rakiet). Płacimy za to jakieś 20, a w skrajnej wersji kilkadziesiąt miliardów $. I teraz zaczyna się wojna, Rosjanie puszczają na nas jednego dnia kilkaset rakiet - mają takie mozliwosci. Drugiego dnia to samo. Mam tłumaczyć dalej? Należy skoncetrować się na broni odstraszającej - będzie taniej i efektywniej. Dziękuję za uwagę.

  17. oskarm

    Ochrona transportu ropy czy gazu to nie jest na czas wojny a kryzysu. Rosjanie robili znacznie większe skur... przy potencjalnej utracie znacznie niższej kasy niż my im płacimy im za gaz i ropę. Druga sprawa to kwestia snów o potędze. Jeden Iver Huitfeldt co koszt _modernizacji_ 1 batalionu Leopardów (lub zakupu ich 2 kompanii). A jeden tak okręt może naprowadzać jednocześnie 32 pociski (Patriot 9, SAMP/T 10), czyli mamy odpowiednik 3 zestawów ogniowych Wisły, 2/3 NDRu. Jak uzbroimy go w OTO Melarę 127 mm, to baterii artylerii samobieżnej. Do tego zestawu rozpoznania elektronicznego (zarówno łączności jak i radarów). I na koniec dochodzą jeszcze zdolności ZOP. Nawet jak zespół 3-4 tego typu okrętów zostanie zatopiony pierwszego dnia wojny, to przedtem zada spore straty przeciwnikowi (jeszcze raz proponuję rozrysować sobie potencjalne trasy wejścia rosyjskiego lotnictwa). Koszt to będzie koszt jednej eskadry F-16, która też zostanie zniszczona pierwszego dnia...

  18. mirr

    tak raczej na dzien dzisiejszy nie ma sensu budowy duzych okretow wojennych,raczej morskie dyw.obrony rakietowej-sa pilniejsze chyba zakupy

  19. Olecki

    Nie wierzę! Po raz pierwszy zgadzam się ze wszystkim co mówi przedstawiciel nowej ekipy!

    1. Marek

      Pamiętaj wyborco miły - NIKT nie jest w stanie dać Ci tyle, ile ja mogę teraz ... obiecać ;-))

  20. oskarm

    Panie Ministrze, prosze sprawdzic rozmieszczenie baz lotniczych w Rosji i stanu pozostalych lotnisk. Pozniej najdogodniejsze trasy wejscia w nasz przestrzen powietrzna, przy planowanych dzialaniach obronnych. Wtedy okazuje sie, ze sporo tych tras moze przebiegac nad Baltykiem. Tu ujawnia sie rola MW w kontroli przestrzeni powietrznej na tym akwenie. Oczywiscie to musza byc odpowiednio duze okrety by pomiescic odpowiednio silna obrone przeciwlotnicza i przeciwrakietowa. I tu zamiast naszych korwet po 1 mld zl, lepiej pojsc w slady Dunczykow, ktorzy zaplacili za swoje okrety po 1,2 mld zl (doliczajac koszty ponownie uzytego wyposazenia). Recjonalnie podchodzac do wymagan, za niewiele wieksza cene zamiast malych okretow nie zdolnych do przetrwania na Baltyku, otrzymali okrety o kilkukrotnie silniejszej obronie przeciwlotniczej. Nawet gdyby te wieksze okrety zostaly zatopione przy pierwszym ataku, to pociagnely by ze soba sporo pierwszej fali ataku i daly czas na poderwanie lotnictwa i wlaczenie naziemnej OPL.

    1. oskarm

      Przy okazji dostejemy platformy do dzialania w stalych zespolach NATO, czy zdolnych eskoetowac dostawy ropy i gazu z Zatoki Perskiej przez pelnym spektrum zagrozen i bez tankowania po drodze.

  21. mekongdelta

    buhaha!!! nadchodza "wielkie dni malej floty" bedzie....WSZYSTKO! A wrazie W nasza armada przeplynie do scapa flow .zaraz zaraz ktory to rok?

  22. Olse

    Wszystkim nawiedzonym zwolennikom rozbudowy nawodnych sił MW polecam wygooglanie Raportu NCSS pt. ''Geografia wojskowa Bałtyku''. Bardzo pouczająca lektura.

    1. oskarm

      A ilu ludzi od ZOPu i podwodniakow uczestniczylo w pisaniu tego raportu?

  23. Doss

    Zapowiedź szybszych zakupów sprzętu, który już mamy i który znamy? Czyli F-16 z drugiej ręki z Jassm'ami, Sokoły i SW-4, Rosomaki i Leopardy?

  24. adela

    Tak, utwórzcie Dowództwo MW....hehehehe..chyba dla pontonów...i jeszcze więcej oficerów do pozostałych dowództw....szczególnie potrzebujemy więcej generałów.....będą dowodzić harcerzami i OT z łukami a...sorrry zapomniałem z ARMATAMI 23mm....utwórzcie lepiej kolejny Inspektorat do wybłagania sąsiednich krajów o stacjonowanie na naszej ziemi obcych wojsk....najlepiej przy każdym miescie niech stacjonuje batalion lub brygada....my tacy biedni, tacy pokrzywdzeni przez los, bez honoru....

  25. trybun

    Muszę przyznać, że przedstawiciele MON używają co raz bardziej rozbudowanych zdań, zawiertających wiele madrych i wyszukanych słów. Niestety jest to ciagle typowe: bla bla bla...bla...bla bla i tak w kółko od lat, niezaleznie od tego kto sprawuje władzę. Widzę, że tym wszystkim wybitnym specjalistom wydaje się, że jestesmy wielkim i ważnym graczem na rynku broni i każda "duperela" zakupiona w zagranicznej firmie natychmiast spowoduje nieograniczony transfer technologii do naszego kraju plus zbudowanie fabryki...fantazje i urojenia. Co do MW: NIC NIE BĘDZIE Z NOWYCH OKRĘTÓW....jakichkolwiek, zapomnijcie...zaraz się okaże że jakiekolwiek rakiety na tych okrętach to "spuchnięcie" programów i fantazje bez pokrycia. Orka już utoneła...reszta właśnie tonie. Obrona powietrzna...tak tak oczywiście jest ważna...tak, bardzo wazna...bla bla bla...poczekamy aż USA wybiorą przyszłościowy system...5-10lat? nie istotne...tak jest ważna.....bla bla bla...i tak w kółko....tych 130 mld już nie ma, nigdy nie było i nie bedzie zatem z czym do ludzi? dajcie sobie spokój z tym preżeniem muskułów....to żenada na cały świat i to ciągłe skomlenie o broń i obecność obcych wojsk...gdzie nasza godność? co się stało z tym krajem?....skoro tak błagamy na kolanach o obronę to przyłączmy się do USA jako kolejny stan i będzie spokój....

Reklama