Reklama

Geopolityka

W pułapce między Rosją, Chinami a Iranem. Relacja z Tadżykistanu

Emomali Rahmon, prezydent Tadżykistanu, usiłuje utrzymać niezależność państwa wtłoczonego między światowe potęgi. Fot. Kremlin.ru
Emomali Rahmon, prezydent Tadżykistanu, usiłuje utrzymać niezależność państwa wtłoczonego między światowe potęgi. Fot. Kremlin.ru

Choć Tadżykistan jest bardzo uzależniony od Rosji, a społeczeństwo należy do najbardziej prorosyjskich na obszarze byłego ZSRR, to w republice tej krzyżują się też interesy innych państw, przede wszystkim Chin i Iranu. Sytuację komplikuje też sąsiedztwo Afganistanu i potencjalne zagrożenie islamskim ekstremizmem  - dla Defence24.pl z Tadżykistanu pisze Witold Repetowicz.

Euroazjatycka Unia Gospodarcza - kolonializm rosyjski

Polityka rosyjska w Azji Centralnej przypomina kolonializm i wielu Tadżyków zdaje sobie z tego sprawę. Wśród inteligencji dominuje negatywny stosunek odnośnie wstąpienia Tadżykistanu do Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej i wydaje się, że również tadżycki prezydent Emomali Rahmon tego nie chce. W szczególności przykład Kirgizji pokazuje negatywne skutki takiego kroku. Teoretycznie członkostwo to wiąże się z swobodnym przepływem osób i pracy oraz towarów. Jednak w praktyce ani Kirgizja, ani Tadżykistan nie mają specjalnie czego eksportować do Rosji, natomiast import doprowadzi do wydrenowania tych republik z pieniędzy.

Podwyższenie ceł na import spoza Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej doprowadziło też do wzrostu cen i zrujnowało wielu kupców, m.in. opustoszał bazar Dordoj w Biszkeku, największy  rynek chińskich towarów, reeksportowanych stąd dalej na zachód, który przynosił 3 mld usd dochodu rocznie. Tadżykistan zresztą skorzystał na tym, gdyż Chiny nagle zgodziły się na całoroczne otwarcie przejścia granicznego na pamirskiej przełęczy Qolma – ze względu na wysokość (4362 m.n.p.m) było ono otwarte w ograniczonym wymiarze. Teraz zaś przejście to jest wrotami dostępu dla Chin do rynków obszaru postsowieckiego (ze względu na korupcję granica tadżycko-kirgiska jest nieszczelna). Warto też dodać, iż z ceł Tadżykistan uzyskuje obecnie 50 % dochodów budżetowych (wartość ta sięgała nawet 70%). Dlatego wielu tadżyckich ekspertów liczy na to, że przykład Kirgizów otrzeźwi spojrzenie Tadżyków na tę kwestię.

Szczególnie ważną sprawą dla Tadżykistanu jest natomiast kwestia statusu migrantów tadżyckich w Rosji. Ocenia się iż jest ich 1,5 mln wobec 8 mln populacji, co oznacza, że statystycznie każda rodzina ma kogoś w Rosji. Pieniądze przesyłane przez tadżyckich gastarbaiterów to istotny element budżetu większości tutejszych rodzin (ocenia się że w 2014 r. napłynęło aż 6 mld usd) i to jest właśnie główny czynnik determinujący pozytywny (delikatnie mówiąc) stosunek Tadżyków do Rosji. Przez ten pryzmat postrzegają oni również konflikt na Ukrainie i kwestię sankcji zachodnich nałożonych na Rosję, zwłaszcza, że deprecjacja rubla realnie wpłynęła na budżety domowe zmniejszając środki napływające od gastarbeiterów, a także wtórnie wpływając na znaczną deprecjację tadżyckiej waluty – somoni (dotyczy to zresztą również innych walut środkowoazjatyckich).

Rosja teoretycznie może wykorzystać te nastroje do nacisku na władze Tadżykistanu, wywołując antyrządowe demonstracje i interweniując w obronie „obywateli rosyjskich” (część Tadżyków ma podwójne obywatelstwo) lub odsyłając dużą część migrantów i powodując w ten sposób kryzys na rynku pracy (a aż 400 tys. Tadżyków ma zakaz wjazdu do Rosji, wielu z nich o tym nie wie – aż 11 agencji rosyjskich może taki zakaz wydać - i przebywa w Rosji, mogąc być w każdej chwili deportowanym, przyczyną wydania zakazu może być zwykły mandat). Tadżyccy eksperci nie mają jednak wątpliwości, iż Rosja i tak znajdzie sposoby na ograniczanie legalności pobytu migrantów zarobkowych z Tadżykistanu, zwłaszcza że po wstąpieniu Kirgizji do Euroazjatyckiej Unii Gospodarczejj nie spowodowało to amnestii dla Kirgizów pozbawionych prawa wjazdu na obszar Federacji Rosyjskiej. Warto też dodać, iż na postrzeganie Rosji w Tadżykistanie nie wpływa rasistowski stosunek Rosjan i rosyjskich mediów do migrantów z Centralnej Azji, a także fakt, iż – w przeciwieństwie do Europy i USA – Rosja nie finansuje tu w zasadzie żadnych projektów pomocowych. Niemniej, o ile Rosja nie zastosuje nadzwyczajnych środków nacisku, to proces przygotowania członkostwa Tadżykistanu w Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej to perspektywa około trzech lat, a póki co rosyjsko-tadżyckie grupy robocze nawet się nie zbierają.

Paradoksem jest to, że szczególnie silne poparcie Rosja ma w Pamirze, choć rosyjskie media od czasu do czasu atakują Agha Khana – duchowego przywódcę tamtejszych ismaelitów finansującego wiele projektów pomocowych i rozwojowych – jest on przedstawiany jako „agent Zachodu”. Ponadto większość projektów Agha Khana w Pamirze realizowanych jest przy współpracy z rządami i instytucjami europejskimi oraz amerykańskimi i kanadyjskimi. Gdy Fundacja Agha Khana chciała we współpracy z Rosją otworzyć rosyjskojęzyczną bibliotekę w Pamirze, Rosja odmówiła wsparcia. Jednak wzniecenie zamieszek w Tadżykistanie wiązałoby się dla Rosji z ryzykiem ekspansji dżihadu.

Chiński kierunek wielowektorowej polityki zagranicznej

Polityka zagraniczna Tadżykistanu jest, jak to określają lokalni eksperci, „wielowektorowa”. Rahmon, mimo potężnego uzależnienia od Rosji, stara się utrzymać względną niezależność. Nie wszystkie elementy tej polityki są jednak na pierwszy rzut oka logiczne. Po Rosji głównym partnerem ekonomicznym Tadżykistanu są Chiny, żywotnie zainteresowane, by republika ta nie wstąpiła do Euroazjatyckiej Unii Ekonomicznej. Dlatego obiecały Tadżykistanowi pakiet inwestycji o wartości 6 mld usd (o ile nie wstąpi). Chińczycy już zresztą budują drogi w Tadżykistanie – m.in. zbudowali dwa tunele na trasie Duszanbe – Chodżand, co skróciło czas przejazdu tą drogą z 12 godzin do 5.

Chińczycy chcą też otwarcia nowej drogi tranzytu gazu z Turkmenistanu przez Uzbekistan, Tadżykistan i Kirgizję do chińskiego Xinjangu (warto dodać, iż łączyłaby się ona w południowym Xinjangu z inną drogą tranzytową intensywnie rozbudowywaną przez Chińczyków w ostatnim czasie wzdłuż tzw. Karakorum Highway, która łączyć ma Chiny z Pakistanem i dalej z Iranem). Dlatego też oni również nie są zainteresowani konfliktem w tym regionie, a - co za tym idzie – udziałem w projekcie Rogunu. Dość osobliwym (w świetle migracji zarobkowej Tadżyków) aspektem jest też fakt, iż inwestycje chińskie w Tadżykistanie są budowane przy pomocy chińskiej siły roboczej, która jest wydajniejsza i tańsza od Tadżyków. Dowodem na to może być choćby to, iż dwukilometrowy odcinek drogi w Duszanbe Tadżycy budowali 8 miesięcy, a 50 km na trasie do Chodżandu Chińczycy zbudowali w trzy lata.

Islamska Partia Odrodzenia: umiarkowani islamiści, dżihadyści, czy agentura Iranu?

Niezwykle interesujące i złożone są relacje tadżycko-irańskie. Iran również próbował inwestować w     Tadżykistanie, jednak z małymi efektami (budowę jednego z tuneli na trasie do Chodżandu po 10 latach budowy przez Iran przejęli Chińczycy). Poza tym irańskie instytucje religijne organizują w Tadżykistanie akcje charytatywne, mimo że Tadżycy to sunnici (poza Pamirem, ale wśród tamtejszych ismaelitów Iran w ogóle nie prowadzi żadnej aktywności). Najbardziej interesujące jest jednak to, że Iran finansował Islamską Partię Odrodzenia (PIWT), do niedawna jedyną na obszarze byłego ZSRR legalną partię islamską. W sierpniu 2015 r. władze zdelegalizowały ją jednak oskarżając o dżihadyzm, uznając za organizację terrorystyczną i aresztując jej czołowych działaczy (z wyjątkiem lidera Muhiddina Kabiriego, który uciekł zagranicę). Nieco wcześniej doszło do „buntu generała Nazarzoda”, wiceministra obrony,który wg. oficjalnej wersji postanowił nagle dokonać islamistycznego zamachu stanu, porzucając wygodne życie członka nomenklatury.

Wg. nieoficjalnej wersji cały przewrót był wyreżyserowany, a sam Nazarzoda został zlikwidowany przed jego rozpoczęciem, po czym na siłę postanowiono go powiązać z PIWT. Choć delegalizacja PIWT jest też elementem „przykręcania śruby” w Tadżykistanie (choć wciąż daleko mu do totalitaryzmu Uzbekistanu), gdyż partia ta stanowiła jedyne, realne zagrożenie dla obecnej władzy (wg. nieoficjalnych danych uzyskała ona w ostatnich wyborach parlamentarnych poparcie na poziomie 40 – 50 %), to na ruch ten naciskać miała też Rosja. Iran już po delegalizacji PIWT zaprosił  Kabiriego na Konferencję Jedności Islamskiej do Teheranu, która odbyła się 27 grudnia 2015 r. . W odpowiedzi Rahmon tuż po rozpoczęciu kryzysu irańsko-saudyjskiego (po egzekucji szejka Nimra) poleciał do Rijadu.

Ocena PIWT nie jest jednoznaczna. Według wielu moich rozmówców sam Kabiri dbał przede wszystkim o swoje interesy gospodarcze, a wierchuszka partii była „irańską agenturą”, z drugiej strony poparcie oparte było na realnych tendencjach islamistycznych w znacznej części tadżyckiego społeczeństwa. W Dolinie Fergany w niektórych miejscach panuje, de facto, szariat. Z drugiej strony, władze Tadżykistanu wprowadzają coraz większe obostrzenia dotyczące islamu, przypominające politykę sąsiedniego Uzbekistanu. Władze jednak zgodziły się na budowę w Duszanbe gigantycznego meczetu, mogącego pomieścić ponad 1000 osób, zamykając jednocześnie niewielkie meczety „dzielnicowe”. Tak duża koncentracja osób jest bardzo niebezpieczna (m.in. 2000 osób po odwołaniu koncertu irańskiego piosenkarza Arasza poważnie zdemolowało centrum Duszanbe a w czasie Sylwestra 2015 r., a grupy lokalnej młodzieży opuszczając koncert noworoczny, spontanicznie tworzyły coś w rodzaju manifestacji, skandując różne hasła, mimo koncentracji oddziałów prewencyjnych policji).

Tadżycy w Daesh i innych organizacjach ekstremistycznych

PIWT to jednak nie jedyna organizacja polityczna, odwołująca się do islamu, działająca w Tadżykistanie. W pierwszej dekadzie XXI w. działała ekstremistyczna Hizbut Tahrir, na której gruzach powstała z kolei organizacja o nazwie Salafija. Choć jest nielegalna, to jej członkowie, w przeciwieństwie do działaczy zarówno PIWT, jak i Hizbut Tahrir, pozostają na wolności i bynajmniej nie ukrywają się (lider i kilku czołowych działaczy siedziało w więzieniu w latach 2010-2013). W tym kontekście chyba nie można mówić o przypadku, iż Salafija nie dąży do obalenia Rahmona i nie chce uczestniczyć w wyborach. Może więc to być próba kanalizacji nastrojów islamistycznych w strukturze kontrolowanej przez państwo.

Kolejnym problemem jest jednak to, że ponad 700 Tadżyków wstąpiło do Daesh (300 już zginęło), przy czym większość została zwerbowana wśród migrantów w Rosji. Stanowi to zresztą dość interesujący aspekt, zważywszy na brak przeciwdziałania ze strony rosyjskich służb specjalnych, a także na paradygmat, który może zostać zastosowany również w Europie. Brak reakcji rosyjskich służb specjalnych nie wynika bynajmniej z chęci wsparcia Daesh przez Rosję, ale z założenia, że najlepiej pozbyć się potencjalnego zagrożenia, wymiatając je z kraju do Syrii, czy Iraku. Rosja nie poczuwa się przy tym do żadnej odpowiedzialności za migrantów środkowazjatyckich (jeszcze więcej do Daesh wstąpiło Uzbeków). Takie podejście odróżnia politykę rosyjską od europejskiej, choć w Iraku wielu jest przekonanych, iż to Europa w ten sposób stara się pozbywać islamskich radykałów ze swojego terytorium i w tym kontekście Daesh służy europejskim interesom.

Natomiast metodologia werbunku w Rosji opiera się o dotarcie do wyalienowanych migrantów, którzy nie mogą się odnaleźć w rosyjskim środowisku, a ich relacje ze środowiskiem rodzimym uległy osłabieniu. Identyczną taktykę, z całą pewnością, Daesh zacznie realizować w środowisku nowych imigrantów, którzy dotarli w ramach kryzysu migracyjnego do Europy, kiedy wyidealizowany obraz raju europejskiego zostanie skonfrontowany z rozczarowująca dla imigrantów rzeczywistością. Rosyjskie przepisy dot. „agentów zagranicznych” i małe zainteresowanie problemem werbunku migrantów środkowoazjatyckich powodują, iż nie ma szans na wspólne programy monitorowania tego procesu na terenie Rosji.

Inaczej jest na terenie Tadżykistanu. Tu władze, póki co, są otwarte na programy realizowane z europejskich grantów, a nastawione na przeciwdziałanie ekstremistycznym nastrojom. Trudno jest jednak ocenić ich skuteczność. Organizacja młodzieżowa partii rządzącej organizuje przy współpracy z niektórymi organizacjami pozarządowymi różne pogadanki, a także spotkania ze starszyzną – skuteczność tych działań budzi jednak wątpliwości. Zdaniem niektórych organizacji pozarządowych brakuje, przede wszystkim, działań w internecie, w sieciach społecznościowych (władze idąc po linii najmniejszego oporu zablokowały facebooka, co bez rudu można obejść). Inne organizacje pozarządowe, we współpracy z UE, w tym także z Polską (projekt organizacji ASTI w rejonie Chodżandu), prowadzą bardziej interaktywne spotkania nakierowane na deradykalizację młodzieży. Moi rozmówcy z organizacji zaangażowanych w te projekty przyznają, że jest nad czym pracować.

Zagrożenie realne czy potencjalne?

Kwestia zagrożenia Tadżykistanu dżihadyzmem jest dyskusyjna. Opiera się ona bowiem nie tyle na przesłankach realnych, co potencjalnych. Jedną z nich jest to, że 2/3 mieszkańców nie skończyła 32 roku życia i nie ma politycznej platformy, która byłaby wyrazicielem ich niezadowolenia w przypadku pogorszenia się sytuacji ekonomicznej. Władze religijne (mufti) nie mają przy tym żadnego realnego autorytetu. Niewątpliwie też tragiczne dla Tadżykistanu byłoby nagłe odesłanie z Rosji znacznej części migrantów. Tadżykistan mógłby też, teoretycznie, zostać zaatakowany z terenu Afganistanu. Rosja jest jednak zainteresowana podsycaniem atmosfery zagrożenia islamizmem w Azji Centralnej, co uzasadnia jej protektorat i obecność wojskową.  Choć powszechnie panuje przekonanie że Tadżykistan mógłby się obronić tylko przy pomocy Rosji, to nie wszyscy podzielają to zdanie, można się też spotkać z opinią, iż chodzi bardziej o kontrolę przepływu narkotyków (póki co Tadżykistan stara się nie dopuścić Rosjan do kontrolowania granicy) i związanych z tym wpływów, a nie realne zagrożenie inwazją ekstremistów. Warto też zwrócić uwagę, że sąsiedztwo Afganistanu nie wiąże się wyłącznie z zagrożeniem dżihady stycznym, ale także z logistycznym połączeniem Tadżykistanu z Iranem oraz Turkmenistanem z jednej strony oraz Pakistanem z drugiej.

Polityka europejska w Tadżykistanie

Nostalgia za czasami sowieckimi jest silna w społeczeństwie tadżyckim przede wszystkim dlatego, że rozpad ZSRR przyniósł problemy związane z rozdzieleniem republik środkowoazjatyckich, które  funkcjonowały w daleko idącej symbiozie.  Dlatego też pokonanie tych problemów może zamknąć ten rozdział w historii Tadżykistanu, a kluczem jest samodzielność ekonomiczna. Fundamentalne znaczenie ma tu, oczywiście, ekonomiczne wykorzystanie wody, choć istnieją niezweryfikowane prognozy znacznych zasobów gazu i ropy w tadżyckim regionie Bokhtar.

Innym potencjałem Tadżykistanu, wciąż tylko w niewielkim stopniu wykorzystanym, jest turystyka. Warto dodać, iż latem bardzo łatwo spotkać młodych Polaków na pamirskich szlakach, choć Tadżykistan jest obok Kirgizji jedynym krajem postsowieckim, w którym nie mamy ambasady (i vice versa). W Duszanbe tylko cztery kraje UE mają swoje ambasady. Logistyczna izolacja i oddalenie to tylko część problemu rozwoju stosunków gospodarczych między Europą, a Tadżykistanem. Kolejnym jest korupcja, która zniechęciła nawet Irańczyków i Turków. Tymczasem Chińczycy mają specjalny fundusz łapówkowy (wg., oczywiście, nieoficjalnych informacji). Jednak przykład instytucji Agha Khana, nie płacących łapówek, pokazuje, że można tę kwestię pokonać nawet na obszarze postsowieckim.

Europejskie programy pomocowe wpływają na pozytywne postrzeganie Europy, ale tylko w ograniczonym zakresie. Niemniej wizerunek Europy w Azji Centralnej jest ogólnie pozytywny z przyczyn ekonomicznych. O ile Rosja jest celem migracyjnym (i mieszkańcy Azji Centralnej nie chcą tam zostawać na stałe), o tyle Europa mogłaby stać się celem imigracyjnym. Warto o tym pamiętać, gdyż konflikt zbrojny lub masowa destabilizacja sytuacji w Azji Centralnej, w świetle postawy Europy wobec kryzysu migracyjnego w 2015 r., mogłaby skłonić kilka milionów mieszkańców tego rejonu świata do marszu na Europę. Rosyjskie służby mogłyby wtedy wziąć przykład z Turcji i stymulować ten napływ. Obecnie jednak Rosja nie jest raczej zainteresowana taką operacją (ze względu na dyplomatyczne sukcesy w relacjach m.in. z Francją w sprawie Syrii). Wśród Tadżyków i innych imigrantów środkowazjatyckich też - póki co - nie ma takich tendencji. Warto jednak pamiętać, że w takim wypadku Polska stałaby się krajem „frontowym”, a droga do Europy wiodłaby przez Ukrainę. Wobec tej ostatniej wśród mieszkańców Azji Centralnej dominuje niechęć – za rozpad ZSRR i kryzys w Rosji, który uderza w nich rykoszetem i może stać się przyczyną ich wygnania z Rosji.

Federacja z Iranem?

W Tadżykistanie spotkałem się z opinią, iż w dalekiej perspektywie nie można wykluczyć, że powstanie federacja Iranu, północnego Afganistanu i Tadżykistanu. Oczywiście, konieczne do tego byłyby zmiany ustrojowe we wszystkich tych krajach. Ponadto obecna rzeczywistość w tych państwach jest całkowicie niekompatybilna, choć - zdaniem niektórych - to rozjechanie się nastąpiło zaledwie 100 lat temu i może zostać zniwelowane. Póki co, Tadżykistan tkwi jednk mocno w realiach świata postsowieckiego, a główną alternatywę ekonomiczną stanowią Chińczycy. Wzmocnieniem ekonomiczno-politycznym Tadżykistanu jest jednak w tym rejonie zainteresowany wyłącznie Iran.

Witold Repetowicz

Analiza powstała w rezultacie wyjazdu studyjnego do Tadżykistanu, Uzbekistanu i Afganistanu, w ramach projektu realizowanego przez Związek Stowarzyszeń Grupa Zagranica „Wizyty studyjne dla dziennikarzy” w ramach projektu „World-wise Europe: A more coherent Europe for a Fairer World” współfinansowanego przez Komisję Europejską

Reklama

Komentarze (1)

  1. Pikolo

    Ciekawy artykuł o kraju, o którym się praktycznie nie słyszy. Zastanawiające jest użycie chińskiej siły roboczej na budowach - czy chińczycy nie próbują przy okazji delikatnej kolonizacji? Możliwe też, że to ich standardowa procedura, nie interesowałem się chińskimi inwestycjami w Afryce, które mogłyby służyć jako punkt odniesienia

Reklama