Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Wybory w Turcji – wszystko jest możliwe

fot. Ben Morlok/Wikipedia CC BY-SA 2.0
fot. Ben Morlok/Wikipedia CC BY-SA 2.0

Stawka dzisiejszych wyborów parlamentarnych w Turcji jest bardzo wysoka i to nie tylko dla Ankary, ale i dla Europy. Chodzi przede wszystkim o wojnę jaka toczy się w tureckim Kurdystanie oraz o kryzys migracyjny.

Pierwsze wybory parlamentarne w tym roku odbyły się w Turcji 7 czerwca. Wygrała je rządząca od 2002 r AKP ale nie zdobyła bezwzględnej większości umożliwiającej samodzielne stworzenie rządu. Sytuacja ta oznaczała faktycznie klęskę dla tej partii i wywodzącego się z niej prezydenta Erdogana, gdyż planowała ona zdobyć większość konstytucyjną by wprowadzić w Turcji system prezydencki. Kampania opozycyjnej, prokurdyjskiej HDP odbywała się właśnie pod hasłem sprzeciwu wobec tych planów. Podobne stanowisko zajmowały 2 pozostałe partie, które weszły do parlamentu (konieczne jest do tego przekroczenie 10 % progu wyborczego) tj. postkemalistowska, lewicowa CHP oraz nacjonalistyczna MHP. Cała opozycja żądała również wszczęcia śledztw w sprawie afer, w których podejrzanymi są przedstawiciele władz.

Po wyborach rozmowy w sprawie stworzenia koalicji skończyły się fiaskiem. W szczególności Erdogan nie był zainteresowany powstaniem wielkiej koalicji jego partii i największej partii opozycyjnej – CHP, a inne konfiguracje koalicyjne okazały się niemożliwe. Wielka koalicja zepchnęłaby go bowiem do roli jaką wyznacza mu obecna konstytucja tj. funkcji reprezentacyjnej. Taka opcja jest dla obecnego prezydenta Turcji nie do przyjęcia.

5 miesięcy jakie upłynęło od wyborów czerwcowych obfitowało w Turcji w wydarzenia dramatyczne. Jeszcze na początku tego roku wydawało się, że rozwiązanie 30-letniego konfliktu z kurdyjską partyzantką PKK jest bliskie. Tymczasem doszło do zerwania rozejmu i wznowienia operacji wojskowych w tureckim Kurdystanie. Mimo starań HDP i gotowości PKK do zawieszenia broni rząd AKP odrzucił taką możliwość. Przyczyny są dwie – po pierwsze Erdogan, na którego wcześniej głosowała większość Kurdów, postanowił ich ukarać za poparcie w tych wyborach HDP, co zablokowało jego ambicje wprowadzenia systemu prezydenckiego; po drugie – AKP zaczęła walkę o odebranie części elektoratu nacjonalistom MHP, których głównym punktem programu jest odrzucenie rozmów pokojowych z PKK i zero ustępstw wobec Kurdów.

Jednocześnie Turcją zaczęły wstrząsać wielkie zamachy terrorystyczne. 20 lipca zamachowiec-samobójca zabił 33 młodych ludzi w Suruc, a 10 października doszło do zamachu w Ankarze, na propokojowej demonstracji – zginęły 102 osoby, co oznaczało, iż był to największy zamach terrorystyczny w historii Turcji. W obu wypadkach ofiarami byli zwolennicy HDP a sprawcy powiązani byli z Państwem Islamskim. HDP, a częściowo również CHP, współodpowiedzialnością obarczyła jednak także władze. Tymczasem w wyniku wojny w tureckim Kurdystanie zginęły w ciągu 2 miesięcy setki osób, zarówno po stronie PKK jak i tureckiego wojska, a także co najmniej 100 cywilów. Ostrzał artyleryjski i snajperski kurdyjskich miast w Turcji dokonywany przez wojsko doprowadził też do fali uchodźców wewnętrznych – 200 tys. Kurdów opuściło swoje domy i ruszyło na zachód.

W tym samym czasie setki tysięcy migrantów, w tym częściowo uchodźcy syryjscy ale również migranci z Azji, ruszyło z Turcji do Europy. Choć początkowo politycy niemieccy, w tym Angela Merkel, oraz liderzy UE, w tym Martin Schulz, Donald Tusk i Jean-Claude Juncker, deklarowali politykę „otwartych drzwi”, to wkrótce okazało się, że Turcja gotowa jest wysłać do Europy w krótkim czasie nawet 10 mln migrantów i oznacza to kryzys na niewyobrażalną skalę. Skala migracji była bowiem de facto tureckim atakiem na Europę przy pomocy broni D a tureckie służby specjalne wspomagały logistycznie migrantów by mogli dostać się do Europy. Turcja chciała w ten sposób sparaliżować Europę, by wymusić na niej zielone światło dla swej polityki w Syrii i wobec Kurdów.

Znaczenie wyborów parlamentarnych dla Europy wynika głównie z tego, iż stanowisko partii opozycyjnych – CHP i HDP, w sprawie polityki zagranicznej, w tym również uchodźców i migrantów, jest zupełnie odmienne niż AKP. CHP chce powrócić do tradycyjnych wektorów w stosunkach zewnętrznych, wzmacniając więzi z Europą i NATO. Oznacza to również zatrzymanie migracyjnego ataku na Europę.  CHP chce również znormalizować stosunki Turcji z jej sąsiadami. Tymczasem rządy AKP doprowadziły do konfliktu z praktycznie wszystkimi sąsiadami i uzależnienia od Rosji. Widać to było po braku reakcji Turcji w sprawie Krymu oraz ograniczeniu sprzeciwu wobec rosyjskiej interwencji w Syrii do pustej retoryki. Natomiast HDP dąży do umożliwienia przynajmniej części uchodźców powrotu do domu w Syrii. Chodzi przede wszystkim o około 800 tys. Kurdów. Warto przy tym dodać, iż wiele wskazuje na to, iż celem rządu AKP jest wypchniecie Kurdów z Syrii do Europy, zasiedlenie północnej Syrii sprowadzonymi z Chin Ujgurami oraz sprowadzenie do Turcji jak największej ilości sunnickich Arabów.  Pieniądze, jakich Turcja żąda od UE, rzekomo na pomoc dla Europy, mają zostać przeznaczone na osiedlenie sunnickich Arabów na terenie Turcji i przyznanie im obywatelstwa. Dla AKP i Erdogana oznaczałoby to kilka milionów zwolenników z wyższym od tureckiego przyrostem naturalnym, który stanowiłby przeciwwagę dla przyrostu naturalnego Kurdów. Statystyki mówią bowiem że obecne proporcje przyrostu naturalnego oznaczają, iż za parędziesiąt lat Kurdowie będą w Turcji większością. Zarówno CHP jak i HDP dążą natomiast do zakończenia działań zbrojnych w tureckim Kurdystanie.

W okresie międzywyborczym doszło też do wielu ataków na niezależne media, w tym na największy opozycyjny dziennik Hurriyet i inne media grupy medialnej Dogan oraz instytucje związane z F. Gulenem, m.in. grupę medialną Ipek, która była szturmowana przez policję na kilka dni przed wyborami. Gulen przez wiele lat wspierał Erdogana ale 2 lata temu ich drogi się rozeszły. Progulenowscy prokuratorzy założyli podsłuchy ministrom rządu Erdogana, co doprowadziło do wykrycia afery korupcyjnej, w którą zamieszany był sam Erdogan i jego syn. Erdogan szybko przeszedł do kontrataku dokonując masowych czystek i aresztowań gulenistów w aparacie państwowym, w szczególności prokuraturze, policji i sądach. W końcu ogłosił, iż struktura Gulena to „państwo równoległe” i jako takie jest organizacją terrorystyczną. Gulen zachował jednak wpływy nawet w AKP – za ludzi z nim związanych uważa się b. prezydenta Abdullaha Gula i b. wicepremiera Bulenta Arinca.

W Turcji powszechnie uważa się, iż poparcie dla poszczególnych partii nie zmieni się znacząco w tych wyborach w porównaniu z czerwcowymi. Może to jednak oznaczać znaczące zmiany układu sił w parlamencie. W czerwcu AKP zabrakło bowiem tylko 18 głosów do uzyskania większości. Jeśli uda się tej partii nieznacznie poprawić wynik to może ona uzyskać większość. Z jednej strony AKP może liczyć na przyrost głosów ze strony elektoratu nacjonalistycznego oraz osób obawiających się dalszego kryzysu politycznego, który już przeradza się w kryzys ekonomiczny. Z drugiej strony działania wojenne w Kurdystanie tureckim spowodują dalszą utratę głosów kurdyjskich na rzecz HDP. Wzrost poparcia dla HDP zależy z kolei od tego, czy jej wyborcy nie będą się bali iść na wybory z powodu wojny. Również CHP może trochę poprawić wynik, przejmując część elektoratu lewicowego-tureckiego, który w wyborach w czerwcu zagłosował na HDP. Stronnicy Gulena będą głosować na CHP i HDP dążąc do politycznego zniszczenia Erdogana. Natomiast oczekuje się, iż MHP straci kilka punktów procentowych

Jeśli AKP nie zdobędzie większości to możliwe są 3 scenariusze: koalicja AKP-CHP, koalicja AKP-MHP lub nowe, trzecie już wybory.  Pierwsza opcja jest najbardziej pożądana z punktu widzenia obiektywnego interesu tureckiego, jednak oznaczałaby odsunięcie Erdogana od wpływu na bieżącą politykę. Dlatego będzie on dążył do tego by powstała koalicja AKP-MHP, co oznacza eskalacje konfliktu z Kurdami a także ciąg dalszy kryzysu migracyjnego.

Kolejne powtórzenie wyborów ośmieszałoby Turcję ale jest to scenariusz całkowicie prawdopodobny. Zresztą zarówno rządy AKP oparte na większości kilku mandatów jak i koalicja z MHP również nie przetrwa pełnej kadencji. Jednak w tym scenariuszu możliwe jest, iż b. prezydent Gul i guleniści w AKP doprowadzą do rozłamu w AKP.  A to oznaczać będzie upadek Erdogana. Erdogan już obecnie traci pełną kontrolę nad partią i w Turcji mówi się, iż możliwa jest rezygnacja Erdogana z prezydentury, która bez zmiany konstytucji nic mu nie daje.  Zostałby on wówczas ponownie przewodniczącym AKP i premierem. Niektórzy komentatorzy przewidują jednak jeszcze czarniejszy scenariusz w przypadku nie uzyskania przez AKP większości – atak turecki na Syrię i zawieszenie, z powodu wojny, procedur demokratycznych. Za takim scenariuszem przemawia to, że Erdogan nie zrezygnował z władzy a w obecnej sytuacji zmiana konstytucji nie jest możliwa. Stworzenie stabilnego rządu wepchnie go znów w ramy konstytucyjnej funkcji reprezentacyjnej.

Turcja jest obecnie niezwykle podzielona i przepełniona polityczną agresją, która rozbija nawet rodziny. Sytuacja taka w kraju, który jest członkiem NATO i aspiruje do człnkostwa w UE jest bardzo groźna dla Europy.

Witold Repetowicz

Reklama

Komentarze (3)

  1. onepropos

    Prawdopodobne przyczyny ostatniej fali "uchodźców" to chęć pozbycia się Kurdów z Turcji i chęć zemsty sułtana Erdogana na Niemczech za pomaganie militarne Kurdom w Syrii. Nawet nie zdajemy sobie sprawy jakie monstrum wyrasta nad Bosforem.

    1. Piotr34

      Dobrze byloby aby sie zderzyli z Rosja.W ten sposob wzajemnie by sie wyeliminowali.

  2. Are

    Z pierwszych doniesień wynika, iż AKP ma większość miejsc w Parlamencie, wystarczającą do samodzielnego rządzenia, natomiast ma zbyt małe poparcie by zmienić konstytucję. Czyli AKP decyduje o bieżącej polityce, natomiast Erdogan nie ma w tej chwili uprawnień do formalnego zostania "prawdziwym sułtanem". Niewątpliwe zwycięstwo taktyczne AKP i Erdogana, do ostatecznego "zwycięstwa" jednak jeszcze wiele brakuje. Stąd mój wniosek, iż tureckie władze nie zmienią swego bieżącego kierunku polityki, tj. konfrontacja z Kurdami będzie trwać, tak jak i wzmożona migracja uchodźców z Turcji do UE. Po prostu nie rozumiem obecnej polityki niemieckiej kanclerz, która ostentacyjnie wsparła Erdogana, licząc na "wygaszenie" migracji przez AKP w zamian. Efekt będzie dokładnie odwrotny.

  3. ccc

    Od kiedy Turcja to Europa ??? To przecież jest Azja Mniejsza !!!

    1. trycykl

      Azja Mniejsza (która jest w wielkiej mierze "matką" cywilizacji europejskiej) i skrawek Europy. I choć to dziwnie brzmi, Turcja jest także sukcesorem cesarstwa rzymskiego.

Reklama