Reklama

Siły zbrojne

„Strategiczna adaptacja” NATO planowana na szczyt w Warszawie. Co z bazami Sojuszu?

  • Fot. kpt. K. Radzik/21 BSP.
    Fot. kpt. K. Radzik/21 BSP.

Minister Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak wraz z szefem BBN Stanisławem Koziejem przedstawili posłom Sejmowej Komisji Obrony Narodowej plany polskich władz w odniesieniu do szczytu Paktu Północnoatlantyckiego w Warszawie. Obejmują one  ustanowienie „trwałej” obecności wojsk NATO w Polsce oraz zwiększenie potencjału całości sił Sojuszu, a nie tylko jednostek natychmiastowego reagowania. Posłowie opozycji poruszali w dyskusji problem sprzeciwu Niemiec wobec stworzenia w Polsce stałych baz Paktu Północnoatlantyckiego.

Podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Obrony Narodowej szef MON Tomasz Siemoniak poinformował posłów, że jednym z głównych celów planowanych na szczyt NATO w 2016 roku w Warszawie jest wzmocnienie zdolności Sojuszu do obrony terytorium członków, w tym Polski. Władze RP będą dążyć do umożliwienia odzyskania równowagi pomiędzy obroną kolektywną na bazie Artykułu 5 Traktatu Waszyngtońskiego, a misjami prowadzonymi poza obszarem traktatowym.

Celem Polski na szczyt NATO w Warszawie jest wzmocnienie całości sił Sojuszu oraz trwała obecność sojusznicza na terytorium naszego kraju

szef MON Tomasz Siemoniak

Polska planuje wdrożenie na szczycie w 2016 roku inicjatywy adaptacji strategicznej Sojuszu Północnoatlantyckiego, obejmującej wzmocnienie zdolności (w tym konwencjonalnych) całości wojsk Paktu, a nie tylko sił wydzielanych np. do NATO Response Force. W założeniu ma się to przyczynić do znacznego rozszerzenia możliwości prowadzenia działań w zakresie obrony kolektywnej.

Niemniej jednak szczyt NATO w Warszawie nie może być tylko podsumowaniem decyzji podjętych w Newport, dlatego podjęliśmy działania dalszej wojskowej, strategicznej adaptacji Sojuszu, przywracającej środek ciężkości jego aktywności na zadania związane z art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego

szef MON Tomasz Siemoniak

Tomasz Siemoniak zaznaczył, że Polska zamierza dążyć do ustanowienia „trwałej” obecności wojsk Paktu Północnoatlantyckiego w Polsce. Ponadto, władze RP będą postulować skoncentrowanie aktywności NATO w krajach Europy Środkowo-Wschodniej w zakresie rozbudowy infrastruktury (w tym przeznaczonej do przyjmowania sił wzmocnienia w wypadku zagrożenia), struktur dowodzenia czy „dystrybucji sojuszniczych sił”.

Szef resortu obrony przyznał, że do chwili obecnej istniały w tym zakresie dysproporcje w odniesieniu do krajów Europy Środkowo-Wschodniej. W wystąpieniu przypomniał jednocześnie o działaniach podjętych w ramach realizacji ustaleń szczytu w Newport, w tym zwiększeniu liczebności Sił Odpowiedzi do 40 000 żołnierzy wraz z ustanowieniem sił natychmiastowego reagowania czy podwyższeniu gotowości Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie. Stany Zjednoczone zapowiedziały rozmieszczenie w Polsce sprzętu dla jednostki pancernej do czasu szczytu NATO w 2016 roku.

Z kolei szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej zwrócił uwagę na znaczenie ustanowienia stałej obecności wojsk NATO w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, w tym również w państwach bałtyckich. Takie rozwiązanie pozwoliłoby na wzmocnienie odstraszania nie tylko wobec konwencjonalnej agresji, ale też przeciwko działaniom poniżej progu wojny. W podobnych sytuacjach szczególnie trudne może się bowiem okazać podejmowanie decyzji o użyciu wojsk NATO.

Szef BBN opowiedział się również za ustanowieniem takiej doktryny użycia sił natychmiastowego reagowania NATO (tzw. szpicy), aby mogły one zostać rozlokowane na terytorium zagrożonego państwa jeszcze przed wybuchem otwartego konfliktu. O podobne rozwiązanie apelowali były sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen oraz dowódca sił Paktu w Europie generał Phillip Breedlove w artykule dla Washington Post, opublikowanym w 2014 roku.

W dyskusji poruszano między innymi problemy związane z ewentualnym ustanowieniem stałej obecności sił Sojuszu Północnoatlantyckiego na terytorium Polski, a także podejmowaniem decyzji o użyciu wojsk sojuszniczych – również w kontekście wyznaczenia wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego do dowodzenia siłami natychmiastowego reagowania. 

Poseł Ludwik Dorn stwierdził, że „dosyć świadomie” zrezygnowano w polskich postulatach z  nacisku na ustanowienie w Polsce obecności stałych baz Paktu Północnoatlantyckiego. Zaznaczył, że pewnym „funkcjonalnym substytutem” ma być rozbudowa zdolności „ciężkich” sił (całości wojsk NATO, przeznaczonych do prowadzenia kolektywnej operacji obronnej).

Ludwik Dorn zasugerował, że polskie władze powinny zbadać możliwość uzyskania większej przychylności dla postulatów dotyczących stałej obecności wojsk NATO na terytorium naszego kraju (problematycznych dla części członków Paktu) w zamian za większe zaangażowanie Polski w rozwiązywanie problemów bezpieczeństwa w innych obszarach. Jako przykład podane zostało tutaj np. ustanowienie kontroli nad wybrzeżem Libii, co jest konieczne do zatrzymania napływu nielegalnych imigrantów i jednocześnie nie odbędzie się raczej to z mandatem ONZ, gdyż Organizacja Narodów Zjednoczonych nie podejmie stosownej decyzji.

Poseł Dorn odniósł się także do działań Niemiec w celu wzmocnienia roli Berlina w NATO (jako państwo ramowe) i ONZ (aspiracje do stałego członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa) sugerując, że Polska mogłaby „warunkowo” się otworzyć na potrzeby partnerów i sojuszników. W takim wypadku konieczna byłaby ich zgoda na postulowane przez Polskę działania w celu wzmocnienia bezpieczeństwa RP (czyli ustanowienie stałej obecności Paktu w Europie Środkowo-Wschodniej).

Z kolei poseł Michał Jach odniósł się do doniesień „Rzeczpospolitej”, wskazujących że na szczycie w Warszawie nie zostanie podjęta decyzja o budowie w Polsce stałych baz (znacznych sił wojskowych) Paktu Północnoatlantyckiego z uwagi na sprzeciw Niemiec. W podobnym tonie wypowiedział się bowiem zastępca szefa biura ds. europejskich i euroazjatyckich Departamentu Stanu John A. Heffern.

W odpowiedzi Tomasz Siemoniak stwierdził, że ewentualna decyzja o umieszczeniu na terytorium Polski baz Stanów Zjednoczonych byłaby podejmowana w sposób suwerenny (niezależnie od krajów trzecich, w tym Niemiec), gdyż żadne państwo członkowskie lub inne „nie ma prawa weta” w tym zakresie. Szef MON stwierdził ponadto, że Stany Zjednoczone często działają „dwutorowo” (zarówno jako część NATO, jak i niezależnie od struktur Sojuszu). Poruszono również problem wydatków na obronę, w tym w kontekście deklaracji krajów naszego regionu o dążeniu do ich podwyższenia (w związku ze zobowiązaniami podjętymi w Newport). 

Osobiście uważam jednak, że sprzeciw Niemiec (czy innych krajów europejskich) wobec ustanowienia stałej obecności sił Stanów Zjednoczonych ma istotne znaczenie, choć nie wyklucza całkowicie takiego rozwiązania. Należy przypomnieć, że – pomimo działań na rzecz wzmocnienia w ramach European Reassurance Initiative – zaangażowanie sił zbrojnych USA w Europie pozostaje dość ograniczone, choćby z uwagi na konieczność obecności w rejonie Azji i Pacyfiku czy na Bliskim Wschodzie.

W wypadku gdyby w NATO osiągnięto konsensus odnośnie ustanowienia stałej obecności w Europie Środkowo-Wschodniej, mogłoby się to odbywać na zasadzie samodzielnych jednostek bojowych (a nie przeznaczonych w pierwszym rzędzie do wspólnych ćwiczeń), podlegających rotacjom w sposób ciągły. O podobne rozwiązanie apelują Litwa, Łotwa i Estonia – miałoby to polegać na rozlokowaniu batalionu w każdym z trzech wymienionych państw.

Takie rozwiązanie wymagałoby jednak zaangażowania większej liczby krajów NATO, choć z pewnością zostałoby wsparte przez USA. Natomiast Stany Zjednoczone, a przynajmniej obecna administracja nie są skłonne do podejmowania samodzielnych decyzji o stałym stacjonowaniu dużych jednostek. Pociąga to za sobą koszty, nie tylko dotyczące budowy baz, ale i odpowiedniej zmiany szczupłej struktury US Army, wciąż realizującej redukcje stanów liczebnych. Natomiast w wypadku zaistnienia konsensusu i wzięcia udziału również przez innych sojuszników, Amerykanie przypuszczalnie uczestniczyliby w takiej formie obecności.

Ponadto, postulowane przez władze RP wzmocnienie zdolności całości sił Sojuszu Północnoatlantyckiego jest niezbędne niezależnie od podjęcia decyzji o stacjonowaniu wojsk NATO na terytorium Polski. W ciągu ostatnich lat w siłach zbrojnych krajów europejskich przeprowadzono bowiem szereg redukcji strukturalnych, ograniczających lub nawet całkowicie eliminujących niektóre zdolności (jak np. wojska pancerne czy artyleria rakietowa w Holandii), a wydzielanie niewielkich kontyngentów do „szpicy” odbywało się kosztem innych jednostek np. w Niemczech. W obecnym kształcie armie krajów Starego Kontynentu mogą więc nie okazać się w pełni zdolne do realizacji zobowiązań sojuszniczych, zwłaszcza w wypadku wystąpienia zagrożeń w kilku obszarach. Podjęcie na szczycie w Warszawie decyzji o odwróceniu skutków redukcji byłoby więc bardzo pożądane z punktu widzenia naszego kraju.

Reklama

Komentarze (13)

  1. dfgsd

    Zachód nigdy się nie zjednoczy jako całość, idzie im to opornie zawsze jakieś "ale"...Jeżeli nie będzie stałych baz nato w Polsce to przystąpić do sojuszu z Rosją od razu cały zachód spęka bo inaczej się nie da...

    1. Sky

      Stałe bazy NATO w Polsce już są.

    2. Tyberios

      W Polsce jest całkiem sporo stałych baz NATO.

  2. ATK z Californii

    Jezeli Polacy oczekuja stalych baz amerykanskich u siebie to niech je sami stworza, zakupia sprzet i sfinansuja jej utrzymanie. Z jakiego to powodu Ameryka ma doplacac do Europy. Europa w tym Polska jest wystarczajaco zamozna by to oplacic. A najwazniejszym powodem do tego jest zapoeiedzenie zwiejszenia przez Dudusia wydatkow socjalnych na uprzywilowane grupy i zmniejszenie wieku emerytalnego. W Ameryce by otrzymac social security trzeba juz miec prawie 67 lat. Dla amerykanskiego podatnika wspieranie tak bogatych krajow jest nie do zaakceptowania. I niech to sobie uswiadomia Polacy. Po za tym to Polska sama sie wciskala do NATO, USA nie bylo tym specjalnie zainteresowane. Druga sprawa to stosunki z Niemcami, jakim trzeba byc imbecylem by uwazac ze Polska moze ignorowac ich staniwisko myslac ze Ameryka nam i tak pomoze. Wbijcie to sobie do glowy NATO bez Niemiec nie istnieje. Pojawiaja sie tez komentaze by Polska miala miala bron nuklearna, a z czego ja sfinansuje i utrzyma. Przy tym napewno wprowadzono by embargo na handel z Polska. I na koniec, jezeli republikanski kandydat miliarder Trump zostanie prezydentem Ameryki to zapomnijcie wszyscy o dobrodusznosci najwiekszego sojusznika. Nic niebedzie za darmo.

    1. Boczek

      Pan Trump wyeliminował się z kandydatury na Prezydenta z ramienia republikanów swoimi rasistowskimi wypowiedziami w stosunku do Latinos - potężnego pakietu głosów wyborców. " Po za tym to Polska sama sie wciskala do NATO, USA nie bylo tym specjalnie zainteresowane." Nie rób sobie jaj, albo nie zajmuj się polityką. Przeczytaj sobie mój post @ paw, no i rozważania Gerog'a Friedman'a ze STRATFOR na temat ewentualnego aliansu D-RU. No i "NATO bez Niemiec nie istnieje". Akurat jest na odwrót i to na własną prośbę Niemiec - a właściwie ich Zielonych, Lewicowców (die Linke) i pacyfistów.

  3. paw

    Po prostu dramat.Szukanie dziwnych wyjaśnień prostej sytuacji. Niemcy blokują bazy w Polsce bo taka była nie formalna cena naszego członkostwa w NATO, na co się zgodziliśmy.( PACTA SUNT SERVANDA - nie to co u nas). Ostra reakcja Rosji na sytuację na Ukrainie jest inaczej odczytywana nad Renem niż u nas i nie stanowi dla nich wystarczającej podstawy do zmiany umowy.( być może to zdanie podziela USA). Ci co liczą na bazy USA się przeliczą. Amerykanie nie dopuszczą by ich żołnierze i rodziny były zakładnikami ,,bardziej asertywnej polityki'' jakiegokolwiek kraju. Po prostu musi w końcu dotrzeć iż Rosja jest potrzebna zarówno USA jak i Niemcom , a prowadzenie polityki tak jak teraz , skutkuje takimi dziwnym dziwowaniem się nad postawą sojuszników. ( z szabelką na kocie).

    1. Boczek

      "Niemcy blokują bazy w Polsce bo taka była nie formalna cena naszego członkostwa w NATO, na co się zgodziliśmy." Nie ma i nie było nigdy żadnych takich warunków. Ani formalnych ani nieformalnych. Jedyna znana dyskusja która się w pobliżu tego tematu toczy, jest związana z przyzwoleniem na zjednoczenie Niemiec i obietnicą tychże Niemiec daną Gorbaczowowi, że nie będzie stacjonowania NATO na terenie byłej DDR. To Niemieccy Putinofile próbują rozszerzyć to również na teren Polski. Jest to w obliczu rozwoju politycznego na osi czasu absolutnie niemożliwe. Podczas kiedy Niemcy znajdują się jeszcze w głębokim śnie, w Polsce toczy się okrągły stół i odbywają się pierwsze wolne wybory - kontraktowe bo kontraktowe, ale wolne i które sami sobie ustanowiliśmy. Dopiero w wyniku powstania pierwszego niezależnego rządu w Polsce Niemcy zaczynają otwierać oczy, ale ciągle jeszcze nie rozpoczynają rewolucji, tylko próbują uciekać z wakacji do ówczesnej RFN. Dopiero we wrześniu rozpoczynają się w Lipsku Montagsdemonstrationen (Demonstracje Poniedziałkowe). Polska staje się jednym z kluczy do zjednoczenia, bo musi pozwolić na wycofanie Czerwonej Armii przez swoje terytorium. Rosja o żadnych gwarancjach nie myśli, bo ciągłe jeszcze istnieje UW, którego jesteśmy członkiem, aż do jego likwidacji 1991 - abstrahując od tego, że leży (Rosja) jak żuczek na plecach bezradnie przebierając nóżkami. Pomimo Traktatu Dwa Plus Cztery, Niemcy pozostają (do dziś) pod nieformalną kuratelą 4 mocarstw koalicji antyhitlerowskiej, czego wyrazem jest niewycofanie wszystkich wojsk do dzisiaj. Przyczyną postawy Niemiec jest wzrastające znaczenie Polski - zarówno militarne jak i gospodarcze. Tu jako przykład - wymiana handlowa między Niemcami a Rosją (w czasie "świetności" przed 2 laty) 72 mld. $, a między Polską a Niemcami 74 mld. $. Przejęcie przez Polskę dotychczasowej pozycji Niemiec, państwa frontowego, osłabiłoby niemiecki ciężar polityczny w tej kwestii na naszą korzyść. "... Rosja jest potrzebna zarówno USA jak i Niemcom..." USA z całą pewnością nie (Georg Friedman i niebezpieczeństwo aliansu D und RU czyli połączenie technologii i zasobów). Tu jest im raczej potrzebna m.in. Polska aby trzymać ich jak i zarówno Niemców w ryzach. Dlatego nieszczęśliwe było usuniecie Sikorskiego - z jego znakomitymi kontaktami do Londynu - z pierwszej linii, gdzie GB jest przy tym naturalnym sprzymierzeńcem. Szczęśliwie jest dla nas jest, że kanclerzem nie jest Schröder a Merkel, która Putina nienawidzi - chociaż, kto wie, czy przy Schröderze nie osiągnęlibyśmy większych korzyści i wsparcia ze strony USA.

  4. JMK

    A może by tak zapytać naród w zbliżającym sie referendum czy chce obcych wojsk na swoim terytorium ?

    1. Tomek

      Naród był już o to pytany i wypowiedział się twierdząco przystępując do Nato. Nie są to obce wojska tylko sojusznicze. Nie kompromituj się takimi wpiami.

    2. Dareios

      Tak tak, najlepiej nikogo nie wpuszczać, a jak się coś wydarzy to czekać na pomoc.

  5. maciej

    Gdzie jest nasza bomba jądrowa ? No pytam k... gdzie?!!

    1. Realista

      Właśnie !!! Sojusznicy mają własne interesy a naszym powinno być zwiększenie siły odstraszania i tym samy zrównanie potencjału ew. przeciwnika a to może zapewnić tylko broń jądrowa. Nie należy przy tym zapominać o ciągłej modernizacji polskiej armii.

  6. Hammer

    Zdradzeni? Norma. Przyzwyczajeni. Jedna silna własna ARMIA

  7. ted

    Oby się nie okazało że w tych bazach NATO będzie się mówić po niemiecku.

  8. GRZMIĄCY-SZELESZCZĄCY

    bazy byłyby wskazane choćby dla lepszego samopoczucia ale ze względu na to że nasz kraj w 100% pokrywany jest środkami bojowymi nieprzyjaciela ....baz nie będzie ..w końcu interesy z Rosją są bardziej opłacalne dla starej Uni a nawet USA niż z "kamykiem w bucie " jakim jest Polska ...i wszelkiego rodzaju emocje ..to tylko " słomiany ogień " z jakiego Polska słynie ...miarą naszej wielkości byłby "samodzielny potencjał wojskowy " który miałby charakter odstraszający i jedność narodu ....ale cóz do tego nie dojdzie nigdy.. wszak nepotyzm , warcholstwo ,nierówność społeczna, ( wszyscy są równi a niektórzy równiejsi ) , ułomność naszych elit o raz uwikłanie w szemrane sprawy to to co nas zabija ...

    1. Franz

      Obiektywnie masz racje. Nie ma lepszej koncepcji obrony kraju jak wlasna profesjonalna armia, lotnictwo, i marynarka wyposazone w dobry niezawodny nowoczesny sprzet wlasnej lub licencjonowanej produkcji. Gdyby do tego jeszcze dodac wartosci moralne to niewiem czy ktokolwiek smialby podniesc reke na taki kraj. Niestety edukacja calkowicie podporzadkowana jakiejs wynaturzonej lewackiej koncepcji stworzenia "nowego homo sosjalisticus) doprowadzila juz do tego ze w Polsce bardzo wielu absolwentow szkol nie tylko nie jest gotowa bronic ojczyzny ale wrecz z niej uciec. I to nie tylko dlatego ze zarobki oscyluja kolo 2000 tys. zl. Z kolei technika i ortganizacja sil zbrojnych w Polsce jest zdominowana przez lobby proniemieckie (leopardy z piecioma szt. amunicji ) lub prorosyjskie ktore nie ma do zaoferowania sprzetu ale zwierzeca nienawisc do USA. Prosze przeczytac uwaznie niektore komentaze, zauwazyc moze nawet laik ze pochodza one od wyznawcow pieniadza za wszelka cene czy to rubli czy tez euro. Z takim morale polskiego zolnierza nie zrobisz. Na taka siele zbrojna o jakiej piszesz mielibysmy szanse gdyby partia broniaca polskiej racji stanu uzyskala zdecydowana wiekszosc parlamentarna. Tylko wtedy udaloby sie kupowac bron taka jaka potrzebujemy a nie taka jaka chca niemcy zebysmy mieli. No i wreszcie moze udaloby sie wyksztalcic nowa patriotyczna kadre oficerska w West Point a nie w Moskwie. I tego trzeba sobie nawzajem zyczyc.

  9. Dog

    To jest oczywiste - Niemcy nie chcą drażnić Rosji bo zależy im na współpracy gospodarczej z Sowietami.Pomimo embarga niektóre niemieckie firm sprzedają Rosji surowce strategiczne i dokumentacje nowego uzbrojenia lub ich istotnych podzespołów. Niemcy - kraj obroniony czołgami USA przed agresją Układu Warszawskiego. Niemcy - kraj , który dzięki naszej krwi i potu na drodze pokojowej uzyskał niepodległość na wschodnich terenach i w konsekwencji zjednoczył się obecnie blokuje wzmocnienie obronności Polski , gdyż rzeka euro / dolarów jest dla nich najważniejsza. Psu na budę przyjażnie z Niemcami i Francuzami.

    1. sers

      Imponująca analiza.

    2. meh

      Niemcom chodzi nie tylko o więzi gospodarcze z Rosją. Oni maja własne plany i wizje przyszłości, wizje w której nie ma w Europie miejsca dla USA.

    3. Instruktor

      Plus, powojenne Niemcy rozwijały się z pomocą pieniędzy wydawanych na infrastrukturę i funkcjonowanie amerykanskich baz w Niemczech. Nie dziwie sie ze nie chca stracić tego statusu na rzecz Polski, Rumunii czy Estonii.

  10. nikt ważny

    Ale NATO już jest w RP! W końcu RP to część NATO! Chyba że chodzi o obecność innych wojsk członków NATO u Nas to dla symetrii proponuję jedną naszą brygadę ulokować pod Waszyngtonem, jedną pod Berlinem, Jedną pod Paryżem i starczy bo za dużo tych brygad u Nas nie ma.

  11. defender

    2 miesiące temu pentagon zdecydował już, że bazę w Stuttgarcie odda we władanie Bundeswehry. ta baza to około 20 000 ludzi - żołnierzy z rodzinami. może się przeniosą do nas?

  12. fdgfd

    To jest normalnie nie pojęte żeby inny kraj rządził co ma być w naszym kraju a czego ma nie być !! Jakaś paranoja ....

    1. almost1988x

      Przecież człowieku możemy sobie zrobić bazę Nato w Polsce w której stacjonowali by Polacy ... i może paru Litwinów xD Twoje rozumowanie logiczne jest zatrważająco słabe. Idąc twoim tokiem rozumowania Amerykanin mógłby się oburzyć i twierdzić jakim prawem Polski rząd ma decydować gdzie ma stacjonować żołnierz USA

  13. pln

    Wiemy, że Niemcy nie chcą u nas baz NATO ale czy wiemy dlaczego?

    1. hej

      WIEMY

    2. kzet69

      Bo chcą je zachować u siebie, natowska baza to kilka tysięcy miejsc pracy.

    3. Franz

      Odpowiedz na to sensowne pytanie, zreszta nurtujace i irytujace wielu polakow jest zlozona. Z jednej strony obecnosc stalych ( a nie rotacyjnych) jdnostek armii, navy czy air force podnosci gotowosc USA do obrony baz i obywateli znacznie. Podkreslam ze chodzi o gotowosc obrony nie tylko obywateli i mienia amerykanskiego ale jednoczenie terytorium na ktorym baza sie znajduje. Oczywiscie przd KAZDYM agresorem. To sie nie miesci w niemieckiej koncepcji racji stanu. Poska wedlug tej koncepcji ma by bezbronna i to wobec zachodu jak i wschodu. Drugi bardzo powazny argument za uniemozliwieniem stacjonowania amerykanow w polsce to pieniadze. Otoz jedno skrzydlo mysliwskie w bazie Spangdalem w palatynacie rocznie zostawia okolo jednego miliarda dolarow dla regionu i kraju zwiazkowego. Takiego rozmiaru doplywu pieniedzy NIEKONTROLOWANYCH przez unie czyli niemcy, powoduje rozwoj i to dynamiczny regionu stacjonowania i co za tym idzie, miejsc pracy niezaleznych od unii ( niemiec) i generuja rozwoj tysiecy malych firm pracujacych na rzecz bazy i oplacanych z budzetu usa. To bylyby te dwa najwazniejsze powody dla ktorych niemcy jako takie i jako adwokat interesow rosji powoduje ich histeryczne veto dla baz usa czy nato w polsce. Co ciekawe wobec swoich najlepszych sojusznikow z czasu drugiej wojny czyli rumunii i wegier nie mieli jakichkolwiek zstrzezen jak sie tam tworzyly bazy amerykanskie. Sadze ze kazde dodatkowe pieniadze wynagradzajace sojusznikow III rzeszy sa zawsze mile witane i co ciekawe nawet rosja nie ma co do tych instalacji zastrzezen.

Reklama