Reklama

Siły zbrojne

44-godzinny lot B-52. "Bombardowanie" celów w Australii

Fot. Capt. Christopher Mesnard/USAF.
Fot. Capt. Christopher Mesnard/USAF.

Siły powietrzne Stanów Zjednoczonych przeprowadziły ćwiczenie bombowców B-52H Stratofortress w wykonywaniu długotrwałych misji. Lot dwóch maszyn z bazy Barksdale do Australii i z powrotem trwał łącznie 44 godziny, bez międzylądowania.

W komunikacie amerykańskich sił powietrznych podkreśla się, że misja bombowców B-52H została przeprowadzona w ścisłej koordynacji z Departamentem Obrony Australii. Miała na celu demonstrację i sprawdzenie zdolności do prowadzenia działań we współpracy z sojusznikiem w obszarze odpowiedzialności US Pacific Command.

W trakcie trwającego 44 godziny lotu bombowce B-52H przeprowadziły m.in. zrzuty ćwiczebnej amunicji konwencjonalnej na poligonie lotniczym Delamere oraz wykonały podejście do australijskiej bazy Tindal na niskim pułapie. Maszyny wystartowały i wylądowały w bazie Barksdale w stanie Louisiana.

Amerykańskie bombowce B-52H są szeroko wykorzystywane w ćwiczeniach w koordynacji z sojusznikami Stanów Zjednoczonych, w tym z państwami NATO. Przykładem są manewry Saber Strike i Baltops, które miały miejsce w rejonie Morza Bałtyckiego – w tym w Polsce – w czerwcu bieżącego roku. Amerykanie wydzielili do ćwiczeń trzy bombowce, które miały przeprowadzać m.in. ćwiczenia bliskiego wsparcia wojsk lądowych.

Warto zauważyć, że część samolotów B-52H wykorzystywanych przez amerykańskie siły powietrzne ma zostać pozbawionych możliwości przenoszenia broni jądrowej, aby spełnić wymogi traktatu New START. Nie oznacza to jednak ich wycofania ze służby, gdyż będą wykorzystywane do działań konwencjonalnych (w tym także np. rozpoznawczych). Maszyny tego typu podlegają ciągłym modernizacjom, obejmującym m.in. systemy łączności. Według dostępnych informacji pozostaną w służbie co najmniej do 2040 roku. Ostatni B-52 trafił do USAF w 1962 roku.

Reklama

Komentarze (4)

  1. rmarcin555

    BUFF to jednak BUFF :) 44 godziny, ile to tankowań w powietrzu?

    1. kzet69

      B52-H ma zasięg ponad 16 tys km, czyli jakieś prawie 20 h, jeśli miał dodatkowe zbiorniki to pewnie starczyło jedno, jeśli nie to pewnie 2

  2. Daniel

    Nic z tego nie rozumiem. Oni wciąż stosują się to START i rozbrajają? Jednostronnie?:D Co za absurdalna polityka.

    1. vvv

      rozbrajaja stare pociski i to co bylo podpisane z rosja, ktora obecnie ma to w glebokim powazaniu. usa planuje zaprojektowac nowy pocisk/rakiete dla glowci taktycznych

    2. ito

      START dalej działa. Obie strony likwidują starą amunicję i nie rokujące nadziei nosiciele żeby zrobić miejsce dla nowych. W efekcie głowic i nosicieli jest niby mniej, a tzw. Pełne Wzajemne Unicestwienie nadal pozostaje w mocy.

  3. edd

    Po co im w ogóle ten samolot? Przecież nie jest w stanie wlecieć w przestrzeń powietrzną Rosji, Chin, Kuby, Iranu etc etc.

    1. logik007

      Jak nie może jak był wykorzystywany do bombardowań w Iraku i Afganistanie. Amerykańska strategia zakłada likwidację obrony przeciwlotniczej przeciwnika a potem swobodne bombardowania czym się tylko da, a do tego B 52 nadaje się świetnie bo ma duży udźwig.

    2. Marcin

      A po co Rosji Tu-95? Jak się ma na pokładzie kilka ALCM-ów, to nie trzeba wlatywać w przestrzeń powietrzną atakowanego kraju.

    3. Przemo

      B-52 ma na uzbrojeniu pociski AGM-86 ALCM, wersja AGM-86b ma zasięg ponad 2400km. B-52 nie musi wlatywać w przestrzeń powietrzną.

  4. FTR

    Przestańcie narzekać... USA mają tyle głowic, że lekko licząc około połowy mogą skasować aby być nadal bezpiecznym... USA i Chiny są mądrzejsze od Rosjan - dawno już nie idą w ilość i durną produkcję jak najwięcej głowic nuklearnych... myślenie ile kto ma głowic to ślepa uliczka zimnej wojny...

Reklama