- Wiadomości
- Analiza
Niemcy: "Konieczne pełne wyposażenie armii". Berlin traci potencjał obronny
Bundeswehra w celu przygotowania grupy bojowej do sił natychmiastowego reagowania tzw. „szpicy” musiała wykorzystać sprzęt „całych” sił zbrojnych – stwierdził w wywiadzie dla „Die Welt” Hans Peter-Bartels, poseł koalicyjnej partii SPD zajmujący się sprawami sił zbrojnych. Jeżeli Niemcy nie będą zdolni do udziału w obronie kolektywnej, będzie to stanowić również zagrożenie dla samego Berlina, gdyż jak wskazał były generalny inspektor Bundeswehry Harald Kujat ewentualny konflikt może dotyczyć również Republiki Federalnej.

W wywiadzie dla „Die Welt” parlamentarzysta domaga się zwiększenia wydatków obronnych, przede wszystkim w celu zapewnienia pełnego wyposażenia Bundeswehry. Jako przykład przytaczana jest docelowa liczba BWP Puma, która nie pozwala na wyposażenie w 100% wszystkich jednostek. Hans Peter Bartels podkreślił, że podjęte do chwili obecnej kroki (przypuszczalnie m.in. planowane podniesienie docelowej liczby czołgów Leopard 2 do 328) są niewystarczające.
Wcześniej w bardzo podobnym tonie wypowiadał się dla służb prasowych Bundeswehry niemiecki inspektor wojsk lądowych generał Bruno Kasdorf. Dowódca zaznaczył, że konieczne jest także podwyższenie docelowej liczby systemów artyleryjskich czy nawet samochodów ciężarowych, a także wyposażenia indywidualnego.
Generał Kasdorf przyznał również – co zostało potwierdzone przez Hansa Petera-Bartelsa dla „Die Welt”, że niemiecka armia musiała ściągać sprzęt z różnych jednostek w celu skompletowania sił wydzielonych do „szpicy” NATO (371 batalionu grenadierów pancernych z jednostkami wsparcia). Oznacza to, że w celu podwyższenia gotowości relatywnie niewielkiej jednostki Niemcy musieli przenieść wyposażenie z innych pododdziałów (zmniejszając ich zdolność do prowadzenia działań bojowych czy szkoleń).
Z kolei w wywiadzie dla Deutschland Funk generał Kasdorf, że sytuacja w zakresie rekrutacji personelu do wojsk lądowych jest generalnie „pozytywna”. Stanowi to pewne potwierdzenie opinii Hansa Petera-Bartelsa, że obecnie to właśnie wyposażenie jest największym problemem Bundeswehry (przynajmniej w zakresie wojsk lądowych).
Finansowanie
Niemiecki parlamentarzysta zajmujący się sprawami sił zbrojnych zaznaczył w wypowiedzi dla Die Welt, że w bieżącym roku udział nakładów na obronę to zaledwie 1,16% PKB (pomimo ich nominalnego podniesienia w stosunku do roku ubiegłego). W 2016 roku, gdy nakłady zostaną podniesione o 1,2 mld euro, czyli ok. 4%, wskaźnik ma pozostać na tym samym poziomie. Poseł Bartels domaga się, by „średnioterminowo” udział niemieckich wydatków obronnych w PKB wynosił 1,3%, wskazując iż Niemcy dysponują odpowiednimi środkami, a kraje Europy Środkowo-Wschodniej znajdujące się w gorszej sytuacji ekonomicznej podejmują znacznie większe wysiłki.
Jak wiadomo, wcześniej niemiecka armia wprowadziła system dynamicznego zarządzania wyposażeniem, w ramach którego jednostki nie były w pełni ukompletowane w sprzęt. W założeniu miał on przynieść oszczędności, spowodował jednak obniżenie gotowości bojowej.Na początku 2015 roku minister obrony Ursula von der Leyen poinformowała, że planuje się odejście od systemu, który nie zapewnia pełnego wyposażenia sił zbrojnych. Przewiduje się m.in. zwiększenie docelowej liczby czołgów Leopard 2 na wyposażeniu Bundeswehry z 225 do 328.
We wspomnianym wywiadzie dla Deutschlandfunk generalny inspektor Kasdorf stwierdził również, że zapewnienie pełnego wyposażenia wojsk lądowych w sprzęt uznawany za nowoczesny może zająć okres nawet do 2025 roku. Należy jednak odróżnić wdrażanie całkowicie nowego sprzętu (jak wspomniane BWP Puma) od przywrócenia do eksploatacji uzbrojenia, które – w danym obszarze – jest używane w chwili obecnej.
W Niemczech bowiem wycofywano ze służby nawet relatywnie nowoczesne uzbrojenie – pozostawiając jednostki liniowe wyposażone w ok. 75%, kierując się chęcią ograniczenia kosztów. Najlepszym przykładem tego są czołgi Leopard 2A5 sprzedane do Polski. Obecnie Niemcy są zmuszeni przywrócić do służby pojazdy w starszej wersji 2A4, aby je zmodernizować (od 2017 roku) – i tego typu działania zostały zapowiedziane przez przedstawicieli władz.
Wdrażane do chwili obecnej środki są dalej niewystarczające, aby odbudować zdolność Bundeswehry do brania udziału w operacji obronnej (również kolektywnej) na dużą skalę. Miałoby to zostać umożliwione w pierwszym rzędzie przez zapewnienie pełnego wyposażenia, zgodnie z istniejącą strukturą – tak, aby uniknąć problemów z osiąganiem zdolności bojowej w relatywnie krótkim czasie we wszystkich jednostkach, a nie tylko wydzielonych do sił natychmiastowego reagowania.
Zgodnie z postulatem zgłaszanym przez Hansa-Petera Bartelsa w tym celu niezbędne jest zwiększenie udziału niemieckich wydatków obronnych w PKB, choć i tak pozostałby on na niskim poziomie (1,3%). Nie wiadomo jednak, czy Berlin zdecyduje się na podjęcie tego typu kroków, gdyż wymagają one trudnych decyzji politycznych (zwłaszcza w świetle pacyfistycznych nastrojów niemieckiego społeczeństwa). Na uwagę zasługuje fakt, że podwyższenia wydatków na obronę domaga się przedstawiciel socjalistycznej partii SPD, której reprezentanci byli wcześniej generalnie sceptyczni wobec wzmacniania armii.
Słabość Bundeswehry zagraża samym Niemcom
Należy jednak zaznaczyć, że utrzymujący się niski poziom zdolności Bundeswehry będzie stanowić zagrożenie zarówno dla systemu obrony kolektywnej, jak i dla samego Berlina. Stany Zjednoczone nadal pozostają zaangażowane w Europie w ograniczonym stopniu i domagają się zwiększenie odpowiedzialności krajów kontynentu (o czym przypomniał samym Niemcom w Berlinie sekretarz obrony USA Ashton Carter). Z kolei inni sojusznicy dysponują na ogół ograniczonymi zdolnościami i/lub są mocno zaangażowani w innych obszarach (np. Francja). Wątpliwości budzi również zaangażowanie krajów południa Europy, na co wskazywał Jędrzej Bielecki w „Rzeczpospolitej”.
Spośród rozwiniętych krajów NATO to właśnie Niemcy znajdują się najbliżej „wschodniej flanki”. W dodatku na terenie Republiki Federalnej położone są instalacje Stanów Zjednoczonych, które w wypadku udzielenia pomocy przez USA sojusznikom mogłyby stać się celem uderzeń. Były inspektor generalny Bundeswehry generał Harald Kujat stwierdził w wypowiedzi dla gazety Bild, że nie powinno się oczekiwać "ograniczenia" ewentualnego konfliktu na terenie Polski i krajów bałtyckich, wskazując na doświadczenia z okresu Zimnej Wojny, które miały zostać w Niemczech "zapomniane". W opinii generała Kujata obecny stopień wyposażenia Bundeswehry jest dalece niewystarczający w wypadku zagrożenia terytorium Republiki Federalnej.
Wszystko to powoduje, że ewentualny konflikt w Europie Środkowo-Wschodniej stanowiłby pośrednio bardzo znaczne niebezpieczeństwo również dla Niemiec. Jeżeli więc Berlin chce przyczynić się do utrzymania – korzystnego dla siebie pomimo wszystkich wątpliwości - euroatlantyckiego system bezpieczeństwa, musi podjąć decyzje o zapewnieniu odpowiedniego stopnia zdolności do wspólnej obrony.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS