Reklama

Siły zbrojne

Chińska „Biała Księga” budzi obawy świata

fot. mil.ru
fot. mil.ru

Chińczycy po raz pierwszy opublikowali pod koniec maja br. swoją „Białą Księgę”. Zawarta w tym dokumencie wojskowa strategia Pekinu budzi pewne obawy, związane z pojęciami takimi jak „aktywna obrona” czy „wyprzedzające uderzenie”.

Oczywiście, oficjalna chińska strategia wojskowa jest bardzo wyważona i poprawna politycznie. Pisze się w niej m.in. o potrzebie zacieśniania współpracy międzynarodowej w sprawach związanych z bezpieczeństwem ale równolegle wspomina o tzw. „aktywnej obronie” i „wyprzedzających uderzeniach”.

Dokument liczy około 9000 słów i zawiera zasady obrony, samoobrony i „obronnych działań ofensywnych”. Chiny deklarują w nim wolę zbudowania „zinformatyzowanej” armii, by móc w przyszłości wygrać „zinformatyzowaną” wojnę. Założeniem jest stworzenie nowoczesnych sił zbrojnych ale ze specyficznymi, chińskimi rozwiązaniami.

Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza ma być przygotowana do wykonywania zadań w różnych regionach świata, do osiągania różnych celów i do realizowania operacji połączonych - jednocześnie na różnych kierunkach, teatrach działań i przez długi czas.

W tym celu Chiny zamierzają przebudować swoją armię. Oddziały istniejące obecnie mają zostać zamienione na małe, wielozadaniowe i modułowe jednostki. Najważniejsza jest jednak zmiana doktryny ogólnej - przejście od obrony określonego obszaru do mobilnych działań wielowymiarowych, również w obszarach nie objętych zagrożeniem. Nadal jednak trzonem chińskich sił odstraszania mają pozostać rakietowe siły strategiczne PLASAF (PLA Second Artillery Force). Na ich wyposażenie mają trafić nowe rakiety z głowicami nuklearnymi i konwencjonalnymi.

Metamorfoza chińskiej marynarki wojennej

Zmiany dotyczą wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Całkowite przeorientowanie czeka chińską marynarkę wojenną. Ma ona przejść od taktyki obrony jedynie własnych wód przybrzeżnych, do obrony własnych wód przybrzeżnych w połączeniu z ochroną interesów chińskich na pełnym morzu. Trwa już proces budowy różnorodnych, wielozadaniowych i skutecznych sił morskich, który zwiększy ich możliwości wykonywania uderzeń odstraszających i kontruderzeń, realizowania pełnomorskich manewrów i operacji połączonych - w tym zadań wsparcia dla sił ekspedycyjnych.

Wiąże się to z całkowitą wymianą jednostek pływających. Co ciekawe, Chińczycy wyraźnie odchodzą przy tym od okrętów budowanych na wzór rozwiązań radzieckich oraz rosyjskich i kopiują konstrukcje zachodnie. Widać to zarówno w przypadku okrętów podwodnych (chociaż mieli możliwość przetestowania jednostek typu 877E/Kilo), jak i nawodnych (tworząc np. własną serię okrętów desantowych typu 071, niszczycieli typu 052C i D oraz fregat mimo posiadania w swych siłach m.in. niszczycieli radzieckich projektu 956/Sowriemiennyj).

Agresywna odsłona chińskiego systemu obrony powietrznej

Podobne zmiany zachodzą w Chińskich Ludowo-Wyzwoleńczych Siłach Powietrznych. One również przestają się skupiać jedynie na obronie własnego terytorium, w zamian dodając do tego zadania ofensywne i budowę wspólnego systemu obrony powietrzno–kosmicznej. Siły te mają, w pierwszej kolejności, spełniać wymagania operacji zinformatyzowanych.

Z tego powodu Chińczycy dużą uwagę przywiązują do systemu wczesnego ostrzegania (w tym powietrznego i kosmicznego), do obrony informacyjnej, do prowadzenia operacji powietrzno-desantowych, szybkiego wsparcia z powietrza i działań strategicznych. Ma w tym pomóc m.in. budowa nowego bombowca strategicznego oraz myśliwca przyszłości, który - podobnie jak w przypadku marynarki wojennej - zwraca uwagę specjalistów rozwiązaniami bardzo przypominającymi projekty nie rosyjskie, lecz amerykańskie.

Chińczycy szczególną uwagę zwracają na system obrony przeciwlotniczej i kosmicznej. To właśnie w Chinach cały czas testowane są systemy zwalczania satelitów. Impetu tym pracom nada sprzedaż przez Rosjan systemu rakietowego S-400 Triumph. Przypuszcza się jednak, że o ile Chińczycy skorzystają z samych technologii zastosowanych przy budowie rakiet, o tyle w przypadku systemów elektronicznych zastosują już swoje rozwiązania. Są one, po prostu, lepsze i nowocześniejsze od rosyjskich.

Wojsko to jedno, a bezpieczeństwo wewnętrzne to drugie.

Wszystkie te działania w siłach zbrojnych mają być połączone z równolegle prowadzonymi działaniami nad zwiększeniem bezpieczeństwa wewnętrznego i tzw. „stabilności społecznej”. Ma w tym pomóc metamorfoza ludowych sił policyjnych PAPF (People’s Armed Police Force), które mają się przygotować do kontroli i reagowania m.in. na nieprzewidziane wydarzenia w warunkach szeroko wprowadzanej informatyzacji.

Dla wielu analityków z zewnątrz jest to kolejny sygnał, że władze w Pekinie chcą w jakiś sposób zachować kontrolę nad Internetem, który w przypadku Chin jest teraz jest „wolny” tylko teoretycznie.

Reklama

Komentarze (9)

  1. Rt

    Mała uwaga wzorują się na amerykańskim lotnictwie F-22 który wzorował się na F-15 który z koleji jest kopią ruskiego Mig-25 po tym jak uciekł nim ruski pilot do Japonii

    1. Mateo

      Te brednie to za rt cytujesz? MiG25 protoplastą F15?? Ty to masz dowcip koleś...

  2. bzv6

    Co do jednej kwestii zdecydowanie nie mogę się zgodzić z autorem: chińska elektronika nie jest nowocześniejsza i lepsza od rosyjskiej. Szczególnie w tej kwestii chińczycy są nadal zacofani. Niedawno w prymitywny sposób próbowali zademonstrować swoją lotniczą stację radiolokacyjną typu PESA (z dipolowymi antenami systemu IFF!) jako AESA. Mądrość Rosjan w handlu z Chinami polega na sprzedaży tak dużej ilości danego rodzaju wyposażenia, że nawet jego ewentualne skopiowanie przez Chińczyków pozwoli finansowo Rosji zabezpieczyć rozwój kolejnej generacji, natomiast Chińczykom nie dość, że nie będzie się opłacało produkować własnych podróbek (z braku popytu, ewentualnie na eksport) to ogromne koszty pochłonie sam proces kopiowania bez gwaracji zwrotu środków. W ten sposób, gdy Rosja nie chciała sprzedać im niewielkiej ilości Su-33, wzięli się za kopiowanie niedopracowanego prototypu Su-27K (tj. z racjonalnych powodów nie zdecydowali się na zakup tak dużej partii Su-33, którą musieli by użytkować tracąc sens technologiczno-ekonomiczny kopiowania). Odbija się im to czkawką. Cała rodzina samolotów J-11/15, pochodnych kopii Su-27 cierpi na bolączki począwszy od napędu, a na płatowcach skończywszy. Nie udało im się skopiować AL-31F ani wielu innych ważnych elementów Su-27. Od lat kłamią na temat mitycznych silników WS-10A które w rzeczywistości nigdzie nie są stosowane (to co widać na ich J-11/15 to FWS-10, zupełnie inny silnik, awaryjny, z krótkim resursem). Podobnie jest z systemami przeciwlotniczymi. Mimo, że Chińczycy od lat użytkują S-300 to nadal chętnie kupują w Rosji nowe systemy. Nie udało im się osiągnąć walorów S-300 i nawet Iran nie jest zainteresowany FT-2000 tak jak S-300. Więc historyjki o zaawansowanym sprzęcie z Chin i niebywałych technologiach to mrzonka.

  3. miki

    Moment ,w którym Chiny znajdą metodę na zneutralizowanie rakiet balistycznych Rosji będzie końcem tejże Rosji. A ponieważ Rosja jest obecnie w desperacji i gotowa jest sprzedać swoje nawet najnowsze technologie wojskowe potencjalnemu przeciwnikowi ,żeby otrzymać za to nieco srebrników dni Rosji są już policzone.Ale to dla nas chyba dobra wiadomość:)

    1. Ja

      Tyle, że te najnowsze technologie są w wersjach eksportowych. A to już dla nas gorsza wiadomość.

    2. hp2p

      Jak na razie tego momentu nie znaleźli Amerykanie, więc Chińczykom do tego jeszcze dalej. Być może należałoby się zastanowić czy przypadkiem Rosja nie ma sposobu na zneutralizowanie chińskiej broni atomowej jeszcze przed startem. Nikt nie powiedział, że Chińczyków musi być jeden miliard. Pewnego dnia może się okazać, że zostało ich 50 milionów! :-)

  4. Gungozza

    dlaczego chinczycy na tym zdjeciu maja te paski pomaranczowo-czarne przyklejone tak jak rosjanie ?

  5. tomgru

    Zawsze obawiałem się Chin. To zachód zrobił z nich potęgę dając pracę miliardowi Chińczyków na zupełnie zagranicznym kapitale. A to jest kraj tak ludny, że nawet z samymi kałachami zawojowaliby pół świata.

    1. bsh

      Chiny to specyficzne "zagadnienie". To jedyne państwo, które w mniej lub bardziej zmienionej formie istnieje od rewolucji rolniczej (neolitu) po dzisiejszy dzień. Współczesny chińczyk, mówiący na co dzień w języku mandaryńskim, może przeczytać teksty nie tylko pisane przez kantończyków, ale również te napisane w epoce brązu (chińskie pismo jest niealfabetyczne, oparte na znaczeniu znaków, nie ich dźwięku). Chiny to w istocie konglomerat zróżnicowanych jak Europa narodów, utrzymywanych razem przez jedno państwo, jedno pismo. Użytkownikom mandaryńskiego jest ciężko dogadać się z użytkownikami hakka czy szanghajskiego (tak jak polakom z francuzami, czy niemcami). Dlaczego o tym piszę? Pomyślcie. Jeśli Chiny istnieją tak długo i przetrwały znacznie potężniejsze imperia, zawieruchy, wojny, to dlaczego nie rządzą światem? Ponieważ Chiny mają długą historię otwierania się na świat, ekspansji, a później izolacji. To ich naturalny proces. Podczas każdego otwarcia się na świat rośnie dysproporcja między bogatym wybrzeżem a biednymi Chinami kontynentalnymi, skąd ruszają miliony chłopów, aby znaleźć pracę. Z czasem różnice narastają, aż dochodzi do rewolucji. Nowa władza zamyka Chiny (tak jak to zrobił ostatnim razem towarzysz Mao) na świat i cykl się powtarza. To taki sam pewnik, jak fakt, że każda większa wojna w Europie musi "przewalić się" przez Polskę (geografia jest dz****).

  6. skafit

    Jakiego znowu swiata?

  7. Arszenik

    'Chińska „Biała Księga” budzi obawy świata' Może niech "świat" się aż tak nie boi. Nie będąc hegemonem też da się żyć. Tyle, że trzeba samemu na siebie robić. Tylko czy za łatwe życie naprawdę warto umierać?

  8. Gość

    Może to mieć wszystko związek z polityką Rosji. Prezydent Putin i dygnitarze Rosyjscy często się spotykają z Chińczykami a znając metody polityczne Rosji można się domyślać wzajemnego porozumienia. Zachód przez swoją zachłanność szykuje sobie bat na tyłek a ciekawe czy nie coś więcej.

  9. fx

    Chiny zwalniają a to znaczy że naród wyjdzie na ulice co skończy się kolejnymi placami Tian'anmen. Chiny powoli tracą konkurencyjność cenową dla światowych potentatów przez co masa firmy przenosi produkcje do innych państw lub jak w przypadku amerykańskich motoryzacyjnych wracających do domu.

Reklama