Reklama

Siły zbrojne

„Cisi i niedoceniani” świętują, ale potrzebują wsparcia

Zmodyfikowany BWR
Zmodyfikowany BWR
Autor. Dowództwo Generalne RSZ, 12 DZ, 18 DZ

Dziś obchodzimy święto Wojsk Rozpoznania i Walki Radioelektronicznej. Ten rodzaj wojsk jest kluczowy, choć mniej spektakularny niż „kinetyczne” elementy, jak samoloty czy wozy bojowe. Niestety w Wojsku Polskim pozostaje w tej mierze bardzo wiele do zrobienia.

16 maja przypada święto Wojsk Rozpoznania i Walki Radioelektronicznej. Warto pochylić się nieco bardziej nad tym rodzajem wojsk, jego obecnymi zadaniami i przyszłością. Choć w wojsku mówi się, że „zwiad wytycza szlak”, to do obecnej sytuacji bardziej pasowałoby określenie „cisi i niedoceniani”.

Jak wyglądają struktury Wojsk Rozpoznania i Walki Radioelektronicznej? Jednostki rozpoznawcze są – przykładowo – w brygadach ogólnowojskowych (kompanie rozpoznawcze), odtwarzane są też bataliony rozpoznawcze (na poziomie dywizji), a na szczeblu centralnym są też pułki rozpoznawcze, które – jak mówił na Defence24 Day Szef Sztabu Generalnego generał Wiesław Kukuła - przewidziane są do rozbudowy do poziomu brygady. Na poziomie centralnym są również skupione jednostki Walki Radioelektronicznej.

Co można powiedzieć o dzisiejszej sytuacji wojsk rozpoznania? Podobnie jak całe Siły Zbrojne RP, borykają się z wieloma wyzwaniami. Przykładowo, żołnierze pułków rozpoznawczych odgrywają bardzo ważną rolę w misji na granicy, choć de facto ma ona charakter wspierający działania policyjne. Cały czas trwa też szkolenie nowych żołnierzy. Dodajmy, że służba w jednostkach rozpoznawczych wymaga szczególnych predyspozycji i zaangażowania, a w sytuacji obciążonego systemu szkolenia właściwa selekcja kandydatów nie zawsze realizowana jest z powodzeniem, co bywa powodem odejść doświadczonych żołnierzy.

Reklama

Kolejną kwestią jest wyposażenie i tutaj potrzeby są ogromne, a „cichy” charakter służby powoduje że nie zawsze są one zauważane i spełniane przez decydentów. Sprzęt rozpoznawczy jest mniej spektakularny od bojowego, ale… nie mniej ważny. Począwszy od wyposażenia indywidualnego, które z reguły ma większe wymagania niż w innych jednostkach, poprzez środki rozpoznania (i tutaj – trzeba to niestety wyraźnie podkreślić – np. bezzałogowców jest o wiele za mało, nawet w porównaniu do polskiej artylerii), aż po specjalistyczne wozy rozpoznawcze.

Dopiero niedawno podpisano umowę ramową na pojazdy Kleszcz, a dziś jedynymi wykorzystywanymi nowoczesnymi wozami rozpoznawczymi na bazie pojazdów wojskowych są zmodyfikowane BWRy (wysoko oceniane przez żołnierzy, ale nieliczne). Rozpoznawczych Rosomaków nie wprowadzono, a na wariant BWP Borsuk trzeba jeszcze poczekać.

Czytaj też

O ile jednak wdrożenie platform musi zająć czas, to – patrząc na doświadczenia z Ukrainy i nie tylko – zakupy systemów bezzałogowych należałoby zdecydowanie przyspieszyć i to zarówno jeśli chodzi o wojskowe systemy klasy FlyEye, jak i mniejsze klasy mikro, mogące bezpośrednio wspierać małe pododdziały. Platformy bezzałogowe mają przyszłość szczególnie w rozpoznaniu, nie tylko zresztą powietrzne. O „przezroczystym polu walki” mówi się w kontekście Ukrainy, ale „przezroczystość” trzeba wypracować.

Kolejnym elementem, gdzie potrzebne są pilne działania, są struktury rozpoznania i walki radioelektronicznej. Nie wchodząc w szczegóły – bo te nie stanowią informacji publicznej – można postawić tezę, że są one mocno ograniczone i skupione na szczeblu centralnym, podczas gdy np. w rosyjskiej armii jednostki WRE są w związkach taktycznych np. poziomu brygady (i wyżej) oraz w bardzo rozbudowanych strukturach na poziomie centralnym.

Nie jest też tajemnicą, że swoje jednostki WRE bardzo mocno rozbudowuje także Ukraina, a obie strony cały czas udoskonalają stosowane rozwiązania, zarówno jeśli chodzi o zakłócanie łączności, jak i np. sterowania bezzałogowcami. Powszechnie mówi się, że „walka elektroniczna trwa zawsze”, a gdy przy granicach Polski trwa pełnoskalowa wojna, rozwój zdolności po obu stronach tylko przyspieszył.

Z pozyskiwaniem sprzętu dla jednostek rozpoznawczych, a w szczególności Walki Radioelektronicznej, wiąże się wiele trudności. Po pierwsze, musi się to odbywać w warunkach ochrony informacji, co jest uzasadnione, ale jednocześnie można odnieść wrażenie, że spotyka się to z mniejszym zainteresowaniem, także po stronie cywilnych decydentów. Bo wysocy rangą wojskowi, a przynajmniej znaczna ich część, w mniej lub bardziej oficjalnych rozmowach mówią wprost, że są świadomi, iż obecne zdolności są – mówiąc delikatnie – niewystarczające.

Reklama

Z drugiej strony, wyzwaniem już przy samej realizacji zakupów systemów WRE może być ich szybki rozwój, sposób definiowania wymagań itd. Trzeba być elastycznym i nastawionym na to, że sprzęt, który zakupiliśmy, czasem za duże pieniądze (choć mniejsze niż przy największych programach) trzeba będzie modyfikować praktycznie od razu po wprowadzeniu i uzupełniać nowym. Szczególnie w zakresie systemów WRE trzeba uwzględnić też pewne ryzyko związane z ich zakupami, bo szybka ewolucja powoduje, że dane rozwiązanie w niektórych sytuacjach może stać się przestarzałe a przynajmniej wymagać uzupełnienia. Ale stojąc w miejscu i czekając na idealne rozwiązanie nie uzyskamy nic, a wręcz będziemy się cofać. Na to samo, w odniesieniu do „spektrum elektromagnetycznego” zwracają uwagę także przedstawiciele sił USA, o czym pisał niedawno portal Defense One.

Na pewno sytuacja w zakresie sprzętu rozpoznawczego, a szczególnie walki radioelektronicznej wymaga pewnej otwartości i elastyczności. Stworzenie środowiska walki elektronicznej może być jednym z czynników o powodzeniu (lub nie) prowadzonej operacji obronnej, więc trzeba o to zabiegać.

Czytaj też

Gwoli sprawiedliwości warto wspomnieć również o podjętych w ostatnich latach działaniach, które na pewno wzmacniają wojskowy system rozpoznania. To m.in. rozbudowa ośrodka rozpoznania satelitarnego w Białobrzegach, który wzbogaca się o kolejne systemy. Zdolności do rozpoznania wzmacniane są też w Marynarce Wojennej (okręty rozpoznawcze Delfin i nie tylko), jak również w Wojskach Radiotechnicznych i w obronie przeciwlotniczej, gdzie wprowadzane będą m.in. Systemy Pasywnej Lokacji, będące przykładem zaawansowanego systemu rozpoznania radioelektronicznego wprowadzonego przez polski przemysł.

Warto podać jeszcze jeden przykład związany z wprowadzaniem do Wojska Polskiego (w tym do Wojsk Radiotechnicznych) systemów rozpoznawczych. Programy strategicznego samolotu rozpoznawczego (Płomykówka) i aerostatu do rozpoznania przestrzeni powietrznej (Barbara) były zdefiniowane od lat, co najmniej od 2017 roku. Ale decyzje o zakupach „dziwnie” przyspieszyły po tym, jak do Polski zaczęły wlatywać rosyjskie rakiety manewrujące w 2022 roku. O ile mogą one być wykryte przez naziemny radar, to zdecydowanie lepszym rozwiązaniem dla ciągłego śledzenia jest wyniesienie takiego radaru w powietrze.

W sytuacji zagrożenia udało się dość szybko pozyskać dwa używane samoloty rozpoznawcze ze Szwecji, jeden z nich jest już w Polsce (a równolegle wojsko myśli o docelowym rozwiązaniu o większych możliwościach), trwają też ostatnie przygotowania do podpisania umowy na aerostaty. Powstaje jednak pytanie – czy nie powinno się tego zrobić wcześniej? I drugie – czy w sytuacji zagrożenia szersze zaniedbania będzie dało się nadrobić? Raczej nie…

Reklama

Na koniec warto podać pozytywny przykład rozwoju zdolności Wojska Polskiego w niekinetycznej domenie, czyli w cyberprzestrzeni. To oczywiście Wojska Obrony Cyberprzestrzeni, którym – dzięki odpowiedniej uwadze, jaką do tej kwestii przykładali decydenci i właściwym rozwiązaniom instytucjonalnym oraz przyjętym przez wojsko udało się w kilka lat zbudować zdolności na bardzo wysokim poziomie. I co ciekawe, WOC wypracowały także rozwiązania współpracy z sektorem cywilnym, co w Polsce jest rzadkością. Powstaje pytanie, czy do walki w spektrum elektromagnetycznym, które co prawda nie jest domeną, ale jest także istotne, nie powinno się poświęcić podobnej uwagi? Nie chodzi tutaj o rywalizację, bo potrzebne są wszystkie elementy, a o skuteczności decyduje najsłabszy z nich, ale o wdrożenie podobnych rozwiązań, dostosowanych do specyfiki służby, również dla „zwiadu”, włącznie z rozpoznaniem radioelektronicznym.

W święto Wojsk Rozpoznania i Walki Radioelektronicznej „cichym i niedocenianym” trzeba złożyć najlepsze życzenia, w tym także to, by określenie „niedoceniani” przestało być aktualne. A do decydentów trzeba apelować o pochylenie się i zaspokojenie potrzeb tego rodzaju wojsk.

Reklama

Komentarze (4)

  1. Future

    Delegację wysłać na Ukrainę, niech zbierają doświadczenia. A następnie szkolą w Polsce

    1. Chyżwar

      A myślisz, że tego się nie robi. Co prawda nie ma co przekładać 1/1 doświadczeń z wojny na Ukrainie, ale bądź pewien, że każde poważne państwo należące do NATO ma tam swoich speców, którzy wyciągają odpowiednie wnioski.

    2. Prezes Polski

      Chyżwar mam przeświadczenie graniczące z pewnością, że naszych speców, wysłanych przez państwo polskie tam nie ma. Gdyby byli i informacje, które mogą tam pozyskać byłyby traktowane poważnie, pewne rzeczy działyby się dużo szybciej. W temacie WRE - rozśrodkowanie zeszło już na bardzo niski poziom. A nasycenie środkami rozpoznania i zakłócania, zwłaszcza po stronie ruskiej osiągnęło niespotykany poziom. U nas....szkoda nawet gadać. Oni grają w ekstraklasie, mu w okręgówce.

    3. Rusmongol

      @prezes Polski. Ja napiszę słowa z pogranicza pewności że nie wiesz o czym piszesz. NATO cała tą wojnę analizuje i wyciąga wnioski. Tam jest cała grupa ludzi , analityków, wojskowych, techników którzy robią swoją robotę.

  2. Dudley

    Skoro jedne kanały rozwoju WRE są nie drożne, to może trzeba te wojska przenieść pod dowództwo które lepiej sobie radzi, tajnymi zadaniami. Może właśnie do obrony cybernetycznej. Można by wtedy stworzyć dowództwo wywiadu i walki cybernetycznej i elektronicznej, oraz dać im większa autonomię działania.

  3. Essex

    Niby gigantyczne pieniadze ida na zakupy a wszedxie podstaeowe braki. Jak juz modernizowali te BWRy to warto bylo ruszyc wieze a nie zostawiac to archsiczne pudlo, no ale jak to u nas....niby cos robia ale tak nie do konca

  4. Chyżwar

    Kleszcz niby dopiero zamówiony ale pierwsze Legwany, które też mają być dla zwiadowców dotarły do Polski. Co prawda nie do wojska tylko do Rosomak SA, coby się chłopaki podszkolili. Mają go serwisować i produkować przecież. Wliczając Żmije i Rośki coś w temacie nareszcie zaczęło się dziać.

Reklama